Tekst ewangelii: J 16,23b-28
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.
Jaka to pora?
Usłyszeliśmy: Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje… czyż nie jest to pora poznania Pana, wejścia w szczególną relację, wysłuchania Jego słów i czynów? Odkrycie, że jest Synem Bożym, Panem to nie wszystko. Jeszcze trzeba Go przyjąć jako takiego. Tak więc jest mowa o procesie, który dotyka człowieka we wszystkich jego wymiarach i prowadzi do Pawłowego teraz już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus (Gal 2,20).
Nie ma mowy o jakimś zlaniu osób, w którym jedna traci tożsamość. To właśnie w zjednoczeniu z Synem Bożym odkrywam kim jestem. Niewolnik lęka się swego pana, a więc z reguły o nic nie prosi. Poprzestaje na nędzy, w której jest bojąc się podnieść oczy nieco do góry. Żołdak wypatruje swego żołdu i nic innego go nie interesuje. Nie prosi o więcej, bo sam sobie weźmie jeśli trzeba będzie. Celnik tudzież zbierze podatki dla okupanta i co więcej to dla niego.
Nie przez przypadek pokazują się nam te osoby: niewolnik, żołdak, celnik – to osoby bez tożsamości. Niewiele wiedzą o sobie. Nie znają siebie do końca, tylko niektóre elementy. Choć są przekonane, że to jedyny sposób patrzenia, że to jedyna i cała prawda o nich.
Tożsamość osobista
Pan Jezus objawia nam tożsamość. Sama definicja naprowadza nas. Jest bowiem tożsamość osobista (indywidualna), która charakteryzuje się świadomością własnej osoby, poczuciem odrębności, wiedzą o swojej niepowtarzalności, indywidualnych cechach odróżniających wybraną jednostkę od innych, ale również to przyjęcie opinii otoczenia na swój temat. To także świadomość osobistej spójności w czasie i przestrzeni. Zauważmy, że padają kluczowe pojęcia: poczucie odrębności, niepowtarzalność, indywidualne cechy, spójność. Moglibyśmy mówić o pełnej osobowości.
Pan Jezus sprawia, że doświadczamy tej pełni. Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Niepojęte, ale właściwa postawa prośby (to nie jest żebractwo!) odkrywa mnie – proszę jak niewolnik czy jak syn, w jakim wymiarze zależności (uzależnienia)? Skoro jako syn to widzę także, że otrzymuję i wtedy doświadczam pełnej radości. Bo nie są to ochłapy. Zresztą nie idzie w pierwszym rzędzie o to, co dostaję, ale kto mi to daje.
Poznanie Boga i siebie prowadzi do jasności. Już nie przypowieści, a dotyk prawdy. Jest w życiu św. Ignacego Loyoli takie wydarzenie, w którym usiadł sobie nad brzegami Cardoner, by pomedytować chwilę i… to była ta pora, w której doświadczył poznania przenikającego i przemieniającego wszystko. Był święcie przekonany, że był to niepowtarzalny dotyk Ojca, który wszystko mu objawił. Całkiem otwarcie Syn oznajmił mu o Ojcu!
Tożsamość społeczna
Jest także tożsamość społeczna – to świadoma identyfikacja jednostki z wybraną grupą społeczną, kulturą. W celu uformowania tożsamości istotne jest wyznaczenia granicy, podziału na „my” i „oni” a także świadomość jej istnienia. Wiem(y) kim jestem(śmy). Nie na zasadzie zamknięcia tylko jasnego ustalenia. W skład tej tożsamości wchodzi pewna liczba przynależności, członkostwa w grupach społecznych, do których należy się obiektywnie, tj. płeć, wiek, lub z wyboru – np.: narodowość, region, grupa zawodowa, religia.
Podkreślę to jedno, a mianowicie z wyboru. Społecznością, z którą się identyfikuję jako chrześcijanin jest Kościół, Ciało Mistyczne, w którym głową jest sam Chrystus. To wybór, mój wybór. I nie mówię o prawie do wyboru, które to zostało zmanipulowane i podpięte pod nieuporządkowane i subiektywne spojrzenie na prawdę jako taką. Wybierając Chrystusa wchodzę na drogę i podejmuję to, co na niej mnie spotyka.
Syn objawił, że Ojciec sam nas miłuje. Jeśli bowiem miłuję Jezusa i wierzę, że jest Synem Bożym to raduję Serce Ojca. Powrót do Ojca to powrót do siebie – we wszystkich znaczeniach tego zwrotu. Dzieje się to tu na ziemi w rodzinie Kościoła, a po śmierci na Dworze Niebieskim.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ