W smutku i radości, na dobre i na złe – wielkanocne pięciominutówki na piątek 10 maja 2024

Tekst ewangelii: J 16, 20-23a

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać”.


Radość przez łzy


Ile to razy, gdy opowiadamy o ważnych sprawach – niekoniecznie łatwych – pojawiają się w naszych oczach łzy? Smutne wydarzenia wywołują to samo. Przychodzi płacz i zawodzenie. Ile to razy patrząc na świat i to, co na nim się dzieje serce pęka, a łzy płyną strumieniami? Czy jeszcze płyną?

W wielu wypadkach są one niezgodą na to, co widzimy, o czym słyszymy. Mogą być też wyrazem bezsilności, bo niemożność i bezradność są naszym udziałem. Gotuje się w nas, a łzy są wentylem bezpieczeństwa. I nie chodzi o to, że jesteśmy płaczkami, które na zawołanie będą zawodzić. Te łzy wypływają z serca!

Dziś Pan Jezus mówi o radości przez łzy. Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. Nie powiedział, że nie będzie smutku (powodu do niego). Płacz jest udziałem człowieka i negowanie tego faktu graniczy ze ślepotą albo głupotą. Pan ogłasza, że smutek przemieni się w radość.


Cudowna przemiana


Tyle ogłasza się faktu (i konieczności) nawrócenia. To jest zmiana, która dokonuje się każdego dnia. Zwracanie się ku Bogu sprawia, że stajemy w świetle. To zaś prowadzi do tego, że widzimy dobrze. Nawracanie się ku Najwyższemu ukazuje przed naszymi oczyma perspektywy ogarniania świata i tego, co na nim jest.

Czy to zmienia świat? Po obserwacjach moglibyśmy powiedzieć, że niewiele. Czy jednak chodzi o zmianę świata? Przede wszystkim chodzi o zmianę mnie samego. Na koniec rekolekcji powtarzam tym, którzy je przebyli, że… wracają do tego samego, że tam, skąd przybyli, się nic nie zmieniło, lecz wracają nie tacy sami. Bo to ja mam się zmienić. Trzeba mi zmienić sposób patrzenia. I nie wymaga to niewiadomo jakich nakładów sił i energii.

Proste przykłady dnia codziennego o tym mówią. Choćby ten podany przez samego Jezusa: Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził. Ile to razy każdy z nas tego doświadczył? Że to, co było trudem czy wręcz bólem po jakimś czasie okazało się owocne.


Smutek – radość


Choćby nawet w tym wyrażeniu: Także i wy teraz doznajecie smutku. Za każdym razem, gdy „tracimy” z oczu Pana pojawia się smutek. Gdy ponosimy (inni też) porażkę i upadamy. Kiedy dopada nas (czy innych) choroba. Smutek jest reakcją serca i umysłu. Jednak nie mamy się na nim skupiać i nim żyć. Smutku nie trzeba karmić. Uczniowie smucą się, bo nadchodzi chwila wniebowstąpienia, a więc po ludzku rozstania. Czy Ten, który nas stworzył i zbawił odejdzie. Bo my odejście traktujemy jako zniknięcie, nie zajmowanie się, brak troski. Czy to prawda? A może bardziej są to podszepty złego ducha?

Zaiste, nie jesteśmy w stanie wszystkiego od razu przyjąć i znieść! Uznajmy naszą ograniczoność. Jest nią także nasze smucenie się! Rzekłbym w banalności niektórych stwierdzeń należy przejść nad pozorną banalnością. Po burzy przyjdzie spokój! Św. Ignacy Loyola wprowadzając pojęcie strapienia i pocieszenia (smutek i radość) podkreśla, żeby pamiętać na to, że po strapieniu przyjdzie pocieszenie, a po pocieszeniu strapienie. I to jest zdrowa, normalna, naturalna kolej rzeczy.

Gdy grzeszymy, to odwracamy się od Pana i pojawia się smutek, rozdarcie, pustka. Jednak w chwili oddania grzechów Bogu zwracamy się na powrót ku Niemu i nasze serca napełniają się radością. Uśmiech gości na naszych twarzach. Oby nie był tylko „gościem”, a stał się „gospodarzem”. Zaiste radość w Panu jest naszą ostoją. I radości naszej nikt nam nie zdoła odebrać. Zanurzeni w Bogu (zapatrzeni) całkiem inaczej na świat spoglądać będziemy. W owym zaś dniu o nic nie będziemy Go pytać.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ