Zmiana podejścia – Mateuszowe pięciominutówki na czwartek 18 lipca 2024

Tekst ewangelii: Mt 11,28-30

Jezus przemówił tymi słowami: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie”.


Żywotna obecność


Jakaż sytość mówienia o obecności! Bo ona jest wyrazem miłości. Obecność, bliskość, przylgnięcie – czyż w sposób najgłębszy nie wyrażają tego, czego potrzebujemy i co sprawia, że żyjemy?! Gdy kogoś nie ma to jakby odszedł! Człowiek potrzebuje człowieka. Człowiek potrzebuje Boga. Bóg potrzebuje człowieka.

Obylibyśmy się jeden bez drugiego, jednak… kim wtedy byśmy się stali? Kilka scen biblijnych nam to uświadomi. W czasie uzdrowienia chorego w sadzawce Siloe słyszymy od chorego: nie mam człowieka. W rajskich krzakach ukryty ze strachu, a docierają do niego słowa Boga: gdzie jesteś, Adamie.

Bez relacji w rzeczywistości umieramy. Bez obecności jest nieobecność i to nieusprawiedliwiona. Są braki w poznaniu i luki w wiedzy. Wtedy robi się kardynalne  błędy, których można byłoby uniknąć. Nie ma do kogo gęby otworzyć.


Utrudzeni i obciążeni


Czy to wołanie Pana Jezusa nie jest kolejnym objawieniem Jego obecności? Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Bo to nie jest tylko obecność niedzielna, w uroczystym stroju na niedzielę, w białym obrusie na stole i Eucharystią w sercu.

Kiedy wracamy do domu po dniu pracy to z reguły utrudzeni i obciążeni jesteśmy. Miałem trudny dzień. Szef(owa) miał(a) trudny dzień. Tyle było do ogarnięcia. Tak wiele napięć doświadczonych. Potrzebujemy pokrzepienia. I to nie na zasadzie wyładowania się na tych, których spotykam w drodze powrotnej czy na domownikach.

Idź z tym do Jezusa! Posiedź z Nim przez chwilę. Nie jesteś w tym i z tym sam. To jest ów ogień w środku krzewu, który płonie i nie gaśnie. Zawsze możemy się do Niego zwrócić. Izdebka serca jest zamieszkała! Byle tam wejść. I pobyć z Nim. Opowiedzieć lub też nic nie mówić. Wykrzyczeć albo wyszeptać.


Brać nie chcemy


Jest i haczyk. Bo choć pragniemy Obecności to jej unikamy. Wiele usprawiedliwień podajemy i są nawet sensowne. Ale w takim bądź razie czemu odczuwamy dyskomfort? Czemu nie ma szczęścia? Dlaczego tyle złości i napięcia? Bo nie ma odpoczynku i ukojenia.

Jestem przekonany, że (pod)świadomie nie chcemy przyjąć kolejnego zdania Pana: Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca. Boimy się. Nie chcemy podjąć codziennego jarzma. Robimy to z musu (i nie jest to mus jabłkowy!). Czy nie jest to zachowanie niewolnika? Czy tak syn/córka podejmuje życie?

I dlatego nie znajdujemy ukojenia dla skołatanych serc. Przerasta nas to, co takowym nie jest. Proste rzeczy urastają do rangi niemożliwych do podjęcia i zrealizowania. Bo się na nich skupiamy. Wokół nich krążymy – nie wiadomo jak lwy, które chcą je pożreć, jak sępy, które chciałyby uszczknąć dla siebie, jak koty wokół miski z gorącym mlekiem. Zwróćmy się ku Temu, który nas zaprasza, a wtedy powoli odkrywać będziemy, że jarzmo pozostaje jarzmem, a brzemię brzemieniem, z tą różnicą, że słodkie jest Jego jarzmo, a Jego brzemię lekkie.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ