Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: jestem w wielkim supermarkecie… czy muszę wszystko, co mi się podoba kupić… czy muszę wszystko oglądać… co mną kieruje.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę pasji dla tego, co Boże.
Na początek przeczytam tekst ewangelii:Mt 13,44-52
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak jest. A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.
Ukryć, żeby nabyć…
Jednak to musi być skarb… jest ukryty w roli, a rolą jest świat i moje serce… trzeba odkryć skarb. Nie jest to coś przemijającego, coś, co dziś jest, a jutro nie ma. Jest to coś, za co jestem w stanie oddać wszystko – już go znalazłem, a teraz oddaję wszystko, by go mieć… przemija postać tego świata, napisał św. Paweł z Tarsu. I wraz z nią przemija wszystko, co jest na tym świecie.
Ów skarb nie może być z tego świata… jest nieziemski! Jest niebiański! Jest tu na ziemi, choć nie z ziemi. My otrzymaliśmy go od Stworzyciela. Tak więc jest i w nas. Co jest we mnie za co byłbym gotowy sprzedać wszystko i to z radością? Do tego trzeba dotrzeć. Znalazłszy skarb chcę nabyć całą rolę, w którym go odkryłem. Bo przecież znalezienie i odkrycie to synonimy. Jakie to musi być odkrycie?! Jakaż radość z odnalezienia?!
W przeciwnym razie chodzimy i to setkę razy dziennie obok skarbu w roli, być może depczemy po nim, ignorujemy go i marudzimy, że nic się nie udaje i zabieramy się za sprawy drugorzędne czy trzeciorzędne, by zaspokoić głód drążący nas od środka. Tylko oddając wszystko zrobię przestrzeń dla tego skarbu i uchyli się jego rąbek.
Bez pasji ni rusz
Jakaż to jest perła, dla której poświęcam całe życie – poszukiwanie. To musi być pasja. Bez niej nic nie wskóram. Jeśli coś nie jest dla mnie pasją to popadam w inercję, obojętność, bylejakość i tumiwisizm. Rzucam się z narożnika świątyni w przepaść i liczę na to, że ktoś mnie schwyci zanim roztrzaskam się o skałę podnóża. Jem ochłapy i piję z kałuży delektując się jakobym spożywał najpożywniejszą strawę i spijał najlepsze wina. To ułuda życia bez pasji. Zapala się błędny ogień i wyprowadza mnie na bagna, w których tonę. Nie ma w tym pasji! Ognia! Miłości! Jest odtwarzalność robota czy maszyny…
Ile ów kupiec poszukującego pięknych pereł dotykał pereł? Dziesiątki? Setki? Tysiące? A może miliony? Dotykał i cieszył się, choć wiedział, że to nie ta jedyna drogocenna, a dokładnie bezcenna. Myślę, że u podstaw jest niepozorna. Nie szukamy tam, gdzie trzeba. Wyobrażenie zwycięża, a potem zderzenie z rzeczywistością kończy senne zwidy i marzenia.
Oczyszczeniem jest ponownie owo pójście, by sprzedać wszystko, co mam. I dopiero wtedy mogę kupić tę jedyną. Tak, oczyszczenie oczu, uszu i serca. Oczyszczenie zmysłów, które mogą zwieść. Oczyszczenie pragnień, które przeradzają się w pożądania.
Na sprzedaż
Owa sprzedaż wszystkiego to mądre rozeznawania. Jak w przypadku sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Zawsze się napełnia, bo na tym świecie zagarniamy wszystko – mniej i bardziej świadomie. Gdy się napełniam to muszę, by nie spuchnąć czy wyglądać jak balon i pęknąć, wyciągnąć na brzeg i dobro zebrać w naczynia, a zło odrzucić. I to bezdyskusyjnie.
Tu nie ma mowy o pertraktacjach. Nie ma chwili na żałowanie czegoś. Nie ma momentu nieuwagi. Bo trucizna szybko przedostaje się do organizmu i zatruwa. To będzie chwila. Szast prast. Wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare. Skarba i perłę. Zresztą mając to, co najważniejsze mam wszystko. Bo wtedy odkrywamy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru (Rz 8,28-30).
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ