Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – Mateuszowe pięciominutówki na sobotę 29 lipca 2023

Tekst ewangelii: Mt 13,24-30

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza.


Wpływ i jego brak


Na niektóre rzeczy mamy wpływ, a na inne nie mamy. Wydaje się, że to brzmi jak bełkot, jednak stanowi to nieodzowny element życia. Chcielibyśmy mieć wpływ (czytaj władzę) na każdym elementem życia, ale codzienność pokazuje, że to niemożliwe. Sytuacje przerastają nas.

Cóż więc z tym zrobić? Banalnie proste rozwiązanie – sprawić, by to, na co mam wpływ było jak najlepsze, Boże, przeniknięte miłością, a to, co jest poza moim zasięgiem zaakceptować. To drugie nie oznacza bierności, udawania, że nic się nie stało. To kwestia uznania swej bezsilności i bezradności.

Oba wymiary mają znaleźć się w dłoniach Pana! To jedyne sensowne miejsce. W pierwszym przypadku, by pycha nie uderzyła nam do głowy, w drugim, by zniechęcenie i rozpacz nie zapanowały w mym sercu. Tylko Bóg to obejmuje, obejmuje swymi ramionami, obejmuje i przytula do Serca tak mocno, że pozwala, by Serce zostało przebite!


Chcieliśmy dobrze


Ile to razy chcieliśmy całym sobą dobrze? Sialiśmy dobre nasienie na naszej roli. Wybieraliśmy najlepsze ziarno. Jak najlepiej przygotowywaliśmy ziemię pod zasiew. I sprawiało nam to wiele radości. Po pewnym czasie okazywało się, że spaliło na panewce, że nie było tak, jak chcieliśmy, że ni stąd ni zowąd pojawiły się chwasty niesnasek, kłótni, rozdarć, albo wręcz stawało się klapą.

Być może w niektórych przypadkach moglibyśmy winę przypisać sobie, przecież jak chce się znaleźć dziurę w całym to zawsze to się zrobi. Jednak zapominamy w euforii owego „chcenia dobrze”, że toczymy walkę i to walkę na śmierć i życie, a raczej o życie i że w tej walce jest wróg, który podstępnie przychodzi i sieje chwast między pszenicę. To wredny i podstępny nieprzyjaciel, bo sieje i znika… do czasu!

Tak naprawdę dopiero po pewnym czasie odkrywamy, że zboże wyrosło i wypuściło kłosy i… z oniemiałymi ustami i osłupiałymi oczami dostrzegamy pojawiający się chwast. Taka ewentualność dotyczy każdej rzeczy, a nauczeni doświadczeniem możemy powiedzieć z całym przekonaniem, że im większe dobro tym więcej ataków złego, by siać chwast.


Bez gwałtownych ruchów


Ważne, by nie robić gwałtownych (czytaj chaotycznych) ruchów. Kiedy się pływa i coś nie pójdzie jak trzeba to pierwszą rzeczą jest nie wpadać w panikę! Gwałtowność ruchów prowadzi do utraty orientacji, a więc także utraty zdolności reagowania. To nie jest łatwe! Jednak trzeba to w sobie wyćwiczyć.

Zauważmy, że słudzy gospodarza poddają od razu (dodałbym gwałtownie) rozwiązanie: Chcesz, żebyśmy poszli i zebrali go? Pierwszym ruchem nie będzie zwrócenie się do Gospodarza. Wypowiedzenie swej bezradności, nawet wściekłości, zdumienia z powodu tego, co się stało i… podzielenie się pomysłami na rozwiązanie sprawy. Na koniec zaś niech będzie poddanie się woli Bożej, a nie wierzganie kopytami jak u narowistego konia.

Bóg obejmuje całość i zna najlepsze rozwiązania. Wbrew pierwszej myśli uczniów, by wyrwać chwast z korzeniami Pan mówi, by go nie ruszać. Dlaczego? Byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Przecież wiemy, że czasami są to takie powiązania, że wyrwanie chwastu będzie równoznaczne z wyrwaniem pszenicy. Dlatego też mówiliśmy o złożeniu wszystkiego w ręce Wszechmocnego, który nawet ze zła jest w stanie wyprowadzić dobro (co jest poza zasięgiem ludzkich możliwości). Przychodzi taki czas, w którym z większą prostotą i swobodą, bez uszczerbku dla dobra, da się odseparować i odrzucić zło. Bo w niebie nikt się nie zajmuje chwastem, tam niesiemy tylko i wyłącznie pszenicę.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ