|
Tekst ewangelii: Mt 6, 7-15
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień".
Rozfałdować
Bez spotkania nie ma i być nie może więzi. Ta nigdy nie może przemienić się w węzły, bo taka zmiana zniszczy relację. Dar spotkania dokonuje się na wszystkich poziomach, co dotyka każdego. Nie wyłącza niczego i nikogo. Dlatego potrzeba i dyskrecji i asertywności. Nie sposób wejść w relację bez szacunku. W drugim jest Bóg.
To szczególne spotkanie z Kimś szczególnym nosi nazwę modlitwy. Św. Tomasz z Akwinu wyjaśnia, że jest to elevatio mentis in Deum, jak również explicatio desideriorum, wylanie duszy, pragnień przed Bogiem. Łacińskie plica znaczy tyle co fałda, a więc ex-plicare to tyle co ,,rozfałdować''. Gdy nie ma fałd, załomków, wówczas wszystko jest widoczne, nie kryje się nic, nie komplikuje, do wszystkiego jest dostęp. Gdy na modlitwie otwieramy się Bogu bez reszty, dajemy się Jemu, - wówczas On wchodzi do duszy i urabia ją na swoją ,,modłę'', modeluje według swojego serca, swojej miłości, uspokaja, koryguje, układa, wymaga. Ale na to trzeba się otworzyć bez reszty.
Warto zwrócić uwagę na przepiękny źródłosłów polskiej nazwy ,,modlitwa''. Jesteśmy w XIV wieku. Wcześniej używano formuł: ,,modła'', ,,modoł''. Te oznaczały także: wzór, norma, kryterium, prawidło, miara, pion..., i wywodziły się z łac. modulus. Kierunek modłowy oznaczał w dawnej polszczyźnie kierunek ,,pionowy'', wznoszący się. Jakżeż łatwo się z tym kojarzy ,,elevatio mentis'' i modelowanie się wzwyż przez modlitwę. Bóg jest ,,modłą''.
Św. Tomasz zastanawia się: Dlaczego mamy się modlić, skoro Bóg wszystko wie i to naprzód wie? Wie, czego potrzebuję. Wie, co się we mnie dzieje. - I odpowiada: tak, Bóg wszystko wie. Ale ja nie wiem. Uświadamiając więc sobie, co dzieje się w mojej duszy, idę do Boga. Św. Augustyn zaś mówi, że modlimy się non ut Deus instruatur, sed ut creatura construatur - Nie po to się modlimy, aby Boga informować o nas, ale po to, aby stworzenie - my - podniosło się, pokrzepiło, aby się dobrze ustawiło wobec Boga. A więc znów: modelowanie się, układanie według Boga.
Modlitwa ma przemieniać życie modlącego się – w piękny sposób ukazał to Sobór Watykański II w odniesieniu do życia i posłannictwa kapłańskiego: To, co dzieje się na ołtarzu ofiarnym, dusza kapłańska stara się odtworzyć w sobie. Nie można zaś tego osiągnąć, jeśli sami kapłani nie będą wnikali poprzez modlitwę coraz to głębiej w tajemnicę Chrystusa (DK 14).
Egzemplaryzm
Oto najczystszy i twórczy egzemplaryzm (przykład i wzór). Modlimy się, by zanoszonymi do Boga modłami umodelować siebie tak, jak Bóg chce. I idziemy do Boga z pragnieniami, które stają się nasze.
Co więcej, mamy wzór takiej modlitwy układającej się według Boga. Pierwszym jest Jezus Chrystus: ,,Nie jako ja, ale jako Ty chcesz''. On na ,,tę'' godzinę przyszedł, posłany na świat, aby spełnić wolę Ojca. ,,Posłuszny aż do śmierci", także uczył się posłuszeństwa; był poddany woli Józefa i Maryi. Wzór nam zostawił, abyśmy szli Jego śladami…
Drugim, jakże prostym jest Matka Boża. Magnificat to modlitwa serca przebranego, przelewającego się uczuciami wdzięczności, oddania. Całe życie Maryi, Jej modlitwa były wyrazem służebności wobec zamysłów Boga. Nawet nie rozumiejąc ich, postawą swą od razu włączyła się w plan Boży. Przyjmując swe posłannictwo w momencie modlitwy, rozmodlenia / to najlepsza ,,dyspozycja'' /.
Najprostsza modlitwa
Wbrew pozorom Pan Jezus (i Jego Matka) nie byli gadatliwi na modlitwie. Trwali. Niebywałe. Trwali, trwali i jeszcze raz trwali. Bez trwania nie ma trwałości. Nie zagadać Boga, a zagadywać do Niego. Więź zakłada słuchanie i mówienie. A jak nie mam co powiedzieć to zamykam usta. To trwanie podobne jest do opalania się lub też do uczenia się języka obcego. Chodzi o wytrwałość i codzienność. Czyż Jezus nie jest w ciągłej więzi z Ojcem? Przecież widać to w ewangelii jak na dłoni. W każdej sytuacji – gdy był w świątyni jerozolimskiej mając dwanaście lat i gdy wisiał na krzyżu spoglądając na mury Jerozolimy. Gdy na górze sam przebywał i gdy uczniom „dyktował” Ojcze nasz. Na dodatek zaprosił nas do tego samego… Ja i Ojciec do niego wejdziemy i będziemy z nim wieczerzać (Ap 3,20). Bóg jest prosty, a to jest najprostsza modlitwa.
Przyjmij Jezusowe: Wy zatem tak się módlcie. Wzorzec modlitwy podaje modlitwę modlitw. W niej stajemy się podobni do Ojca na wzór Jego Syna, który objawia nam miłosierne oblicze. To jest poddanie się modelowaniu. Stworzeni na obraz i podobieństwo Boże takimi się stawać mamy – doskonali, święci jak Ojciec. Mówi o tym ta modlitwa. Wznosi nas do nieba, ku niebu. I uczy stąpać po ziemi z kromką chleba powszedniego w dłoni czy za pazuchą.
Przebacz, bo zostało i tobie przebaczone – gdzie? A na krzyżu, gdy z ust Pana wychodzą słowa: przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. I tym młodszym marnotrawnym synom i tym starszym. W końcowym bowiem etapie idzie o to, by do Ojca się upodobnić, by być jak Ojciec, który nam przebacza przewinienia nasze (deformacje).
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.plpowrót |
|