Zmiana jakościowa w codzienności – medytacja biblijna na uroczystość MB Częstochowskiej – 26 sierpnia 2023

Tekst ewangelii: J 2, 1-11

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.


Powrót do początku


Czyżby zmiana przeznaczenia? I to nie o przeznaczeniu w sensie fatum mówimy. Było tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń. Potrzebowali ich, by zapewnić czystość rytualną. Nie, nie były nietykalne. Tyle z tym, że zawsze miała być w nich woda. Skoro nie było tzn. że goście weselni dokonali obmyć, a słudzy jeszcze nie zdążyli na powrót ich napełnić (wszak nie było kurka, z którego po odkręceniu płynie woda).

Jesteśmy świadkami zmiany jakościowej! Bo to nie rytualne oczyszczenie, a przemiany wody w wino – z doświadczenia braku przejście do pełni radości. Z jednej strony dokonuje się to, bo Matka Jezusa uwierzyła, a z drugiej bo słudzy byli posłuszni jej poleceniu. Dobrze, że się nie wymądrzali.

A może chodziło o powrót do pierwotnego zadania. Stągwie kojarzą się w pierwszym rzędzie z winem czy z wodą? Jakże często to my sami zmieniamy cel, dla którego coś zostało stworzone?! A odnosząc to do siebie jak często zapominamy, że człowiek został stworzony po to, aby Pana, Boga swego chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.


Nie stracić celu z oczu


O tym właśnie celu opowiada wydarzenie w Kanie Galilejskiej. Bo ów cel nie odrywa człowieka od rzeczywistości, nie czyni go odludkiem czy samolubem, nie zamyka na tu i teraz. Na weselu, jak nam relacjonuje Jana była Matka Jezusa i zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. Nie gardzą ludzką radością, bo ona zawsze niesie w sobie perspektywy o wiele głębsze i dalsze niż na pierwszy rzut oka może się wydawać.

Kolejnym potwierdzeniem braku oderwania od rzeczywistości jest fakt, że zabrakło wina. Z reguły nie powinno do tego dojść, jednak stało się. Czy wino jest konieczne do zbawienia? Żadną miarą. W tym kluczu nic nam nie jest potrzebne oprócz łaski Bożej. A kto powiedział, że to, co dostajemy nie jest darem Bożym? Także wino i woda? Czy zdajemy sobie z tego sprawę? Jednakże nie chodzi o nieustanny dopływ – pstrykam i mam i służący przyjdzie i mi poda. Nie należy mi się, jednak umiem korzystać z innych rzeczy stworzonych. Umiem i głód cierpieć i obfitować, da świadectwo Apostoł Narodów.

W czym powraca szczególnie ów cel człowieka? W tym, co czyni Matka, a mianowicie w zwróceniu się do Syna: Nie mają już wina. Należy odnosić tu i teraz do Boga. Informować najlepiej poinformowanego i zorientowanego. Odkryć i wyznać, że bez Ciebie nic nie możemy dobrego uczynić. Ani to grzech ani to wstyd. Wszak to jest rzeczywistość – stworzył nas bez nas, ale zbawia nas z nami. Wszystko z i w miłości.


Godziny nie zgadzają się


Mogą się godziny nie zgadzać. Bo jeszcze nie nadeszła ta godzina. Możemy nie rozumieć szorstkości odpowiedzi Syna. Czy Matka pojęła? Myślę, że tak. Nie wymusza i nie popędza. Po prostu zostawia działanie w rękach Boga i posyła do Niego tych, co mogli coś uczynić – sługi: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Czy wiedziała co zrobi? Niby skąd?

Dlatego też nie zgadza się sposób realizacji z naszymi oczekiwaniami. Nie przyjechał samochód dostawczy ze skrzynkami wina. Chce Pan naszej współpracy. Tak, takiej, która na pierwszy rzut oka wydaje się nie na miejscu, nieadekwatną do sytuacji braku. Bo wina brakuje, a Pan każde napełniać stągwie, a nie dzbany wodą. Ile to razy odpuszczamy, bo coś nam się nie zgadza, a tymczasem idzie o wierność w codzienności. Czy to będą dwie czy trzy miary – każdy wedle swojej napełni. Ważne, by były napełnione aż po brzegi. Czyli zrobić to, co możliwe…

A potem nie stać tylko zaczerpnąć i zasmakować, najlepiej u kogoś, kto zna się na rzeczy (w tym przypadku u starosty weselnego). Tego smaku też nam się uczyć trzeba. Tak więc wiedza skąd to wino i jak powstało jest w naszej gestii. Zauważmy, że pan młody nawet się nie zorientował co się stało. Ucieszył się pochwałą starosty (Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze), jednak raczej nie wiedział, że owo zachowane dobre wino nie jest tym, co on przygotował. Powraca aż do tej pory. Nadeszła ta właściwa . Nie fatum. Nie przeznaczenie. To godzina łaski! Początek.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ