Zbawczy trud – Bożonarodzeniowe pięciominutówki na 3 stycznia 2024

Tekst ewangelii: J 1,29-34

Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi. Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.


Ćwiczyć się w łamigłówkach


Zobaczyć nadchodzącego ku nam Jezusa. Gdzie wtedy znajdował się Jan Chrzciciel? Nad Jordanem. A to była dla niego codzienność. Przychodzi do Jana w jego rzeczywistości, w czasie wypełniania treścią zwykłego dnia, co ma być wypełnianiem woli Bożej. Tak więc ważnym pytaniem przy wieczornym rachunku sumienia jest pytanie o wypełnienie woli Bożej w danym dniu. Ktoś powie, że zbyt wysokie „c” jak na zwykłego śmiertelnika. Tymczasem chrześcijanin jest sobą non stop. Wola Boża nie dotyczy tylko niektórych dni czy wydarzeń. Bóg jest z nami. Jest Emmanuelem.

Zobaczyć więc przychodzącego Pana to uczyć się szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystkiego w Nim. Oto piękne i proste zadanie. Gdy ktoś podchodzi do jakieś łamigłówki pierwszy raz to może się ona wydawać taka trudna. Jednak jak się ćwiczy w jej rozwiązywaniu to po jakimś czasie jest to proste i przyjemne. Bóg nie jest zagadką. On się objawia. Mamy się ćwiczyć w dostrzeganiu tego objawienia.

To jest Jego łaska, której nam nie skąpi. On chce nam się objawić! Czyż Wcielenie i Narodzenie Syna nie świadczy dobitnie o tym pragnieniu Boga?! I to jakże dobitnie! Stwórca pragnie być tak blisko stworzenia. Wszak objawienie się nie ma za zadanie wystraszyć. Objawia się po to, by człowiek zobaczył, że Bóg jest z nim.


Wedle jakich wyobrażeń


Tutaj pojawia się pewna trudność, a dokładnie pokusa podsuwana przez złego ducha. Otóż w naszych głowach odkrywamy wyobrażenie tzn. jakby to miało być. Przychodzi Pan, a ma tworzymy sobie jakieś wyobrażenie o Nim. Problem jawi się wtedy, gdy przyjmiemy jako absolutne owo wyobrażenie. Ludzie oczekujący na przyjście Mesjasza wyobrażali sobie potęgę i wszechmoc. Coś na zasadzie pstryknięcia palcem i wszystkie przeszkody na drodze znikną.

Tymczasem wskazanie Chrzciciela jest dla takich wyobrażeń niezrozumiałe: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. My o wolności i niezależności, a ten o grzechu świata i Tym, który uwolni od tegoż grzechu. Co nas obchodzi grzech? Nie mów nam o grzechu – tak woła dzisiejszy świat. Oto i wyobrażenia, jak często wygodne, które sobie tworzymy i wedle których chcemy „kształtować” Boga samego i mówić Mu jak to ma robić.

Potrzeba pokory i trzeba prosić o nią nieustannie. Serce pokorne przyjmuje przychodzącego Boga takim jakim się objawia! Nie wymyśla. Nie mówi jakim ma być. To serce, które chce przylgnąć do Serca, wczuć się w Boże tętno i upodobnić się do Niego. Tak jak to Jan Chrzciciel uczynił. Dlatego rozpoznał Go z daleka! Rozpoznał i wyznał!


Łaska kojarzenia


Podejmijmy jeszcze jeden wątek, a mianowicie kojarzenia. Otóż całkiem niedawno przyszli do Jana Chrzciciela przedstawiciele „władzy” i wypytywali go o jego tożsamość i misję (skąd dajesz sobie prawo do tego, co robisz). Usłyszeli trzykrotne „nie jestem”, a w ostatnim zdaniu musiało dotrzeć do nich świadectwo „Ja jestem”.

Dziś tenże Jan woła do wszystkich: To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Krótko rzecz ujmując: to jest Mesjasz, na którego czekacie, o którego się pytaliście. Czemuż więc nie dotarło?

Oto trudność kojarzenia. Podobną mamy w czasie Ostatnie Wieczerzy, gdy pytają o zdrajcę i słyszą odpowiedź Pana, że to ten, któremu On poda kawałek chleba zanurzony w misie. Czyni to i podaje Judaszowi, a uczniowie nic nie pojęli. Trzeba nam ciągle śpiewać refren kolędy: … a my nic nie pojmujemy, ledwo ze strachu żyjemy. Niech płynie nieustanne modlitwa o łaskę kojarzenia i przyjmowania Boga takim jakim się objawia, o łaskę uważnego słuchania tego, co do nas mówi. Wtedy ujrzymy Ducha i w tymże Duchu dawać będziemy świadectwo, że Jezus jest Synem Bożym.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ