Tekst ewangelii: Łk 10, 1-9
Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: “Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.
Jak kamień w wodę?
Bez głoszenia nie przybliży się do nas królestwo Boże. Działać to ma jak kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia. Rozchodzą się. Nic na siłę. Czymże mógłby być ów kamień? To nie kamień do kamienowania. To kamień w kształcie serca, które się dzieli i oddziałuje na wszystko dookoła. Tenże kamień, jak się domyślamy znika, bo „zapada się” pod powierzchnię jeziora. Tonie. Jest niewidoczny. Co wcale nie oznacza, że go nie ma.
Kiedy przy Grobie Pańskim Maria Magdalena usłyszała nie ma Go tu dotarło do niej, że Go zabrano i położono gdzie indziej – tak wedle jej rozeznania. Jednakże wiemy dobrze, że choć „znika” to właśnie w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Czy nie tak samo przez znikanie (to nieco inne niż zanikanie) chrześcijanie mają ogłaszać Dobrą Nowinę? Ogłosić i pójść dalej, do każdego miasta i miejscowości. Być heroldami ogłaszającymi przyjście Syna Bożego, Mesjasza, Zbawiciela i Króla. Obrazem pomocnym może być porównanie do soli, który jest i nadaje smak, a która znika w potrawie, do której się ją wsypie. Przecież usłyszeliśmy i to nie raz wy jesteście solą dla ziemi.
Tak więc nieodzowny jest ów element znikania, nie bycia w świetle reflektorów, nie szukania pierwszych miejsc czy zaszczytów. Poszło owych siedemdziesięciu dwóch, by wypełnić misję otrzymaną od Boga. Nie własne zadanie. Nie własne wyobrażenie, a to, co Pan powiedział i do czego zaprosił. Powiedz i zostaw. Rzuć ziarno i ono już swego dokona.
Modlitwa za i po dwóch
I co? Sprawa załatwiona? Ręce otrzepane i mam święty spokój? Żadną miarą! Otóż, wedle metody misyjnej św. Pawła Apostoła i jego następców do założonych wspólnot powracał od czasu do czasu, by pokrzepić, umocnić, dodać nadziei. Na tym właśnie polega obecność „założyciela”. Przecież podstawową jej formą jest… modlitwa za wspólnotę!
Nie bierze na swoje barki ciągnięcia wszystkiego, bo upadnie. Przecież słowa Pana Jezusa jasno przekazują tę treść: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Nieustannie trzeba nam przypominać sobie, że to jest współudział w Jego misji. Zewangelizowany ewangelizuje. Napełniony rozdaje innym. Napromieniowany promieniuje wokół. Byle nie uzurpować sobie miejsca, które jest przeznaczone Bogu.
Jakże wspaniałą myślą, choć mało rozważaną, albowiem nasze czasy nie sprzyjają tego rodzaju refleksji jest posłanie po dwóch. W dobie indywidualizmu (egoizmu), do którego jesteśmy przez świat zachęcani w zbożnych dziełach za bardzo nie umiemy współpracować. Ten drugi jest nam dany dla pomocy i ochrony. Pomoc w posługiwaniu, bo gdy ludzie się zwiedzą kto zacz to tłumami przychodzą. Ochroną, by pycha do głowy nie uderzyła. Dzieje się tak jeśli słuchamy owego drugiego.
Posłani do domów i miast
Prorok Izajasz w swoim przekazie (43,2) podaje nam dwa obrazy: Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi cię płomień. Posyłam was w ogień i wodę. Dwa przeciwieństwa w rzeczywistości oznaczają całość. Tak więc jesteśmy posłani wszędzie i do wszystkich. Czasami jak owce między wilki. Wilki zaś ze swej natury nie mają litości dla owiec.
Posyłam was nie wedle światowej mody, by obłożeni środkami wszelkiego rodzaju wymuszać to czy tamto. Prosto i rzeczowo: Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów. To przeszkadza w sprawnym poruszaniu się, jak również w kontekście świata semickiego pozdrawianie w drodze, które wiele czasu zabiera. Posyłam was do każdego domu, w którym macie nieść pozdrowienie błogosławieństwo. Owo szalom. Pokój temu domowi. Tylko ci, co chcą przyjąć ten pokój (człowiek godny pokoju) otrzymają go. W posłaniu w innym miejscu słyszymy, że to przyjmie chrzest otrzyma łaskę zbawienia. Nie można na siłę komuś czegoś podarować. Bo nie będzie to darem.
Tenże dom jest przestrzenią ewangelizacji – nie wymyślania, a życia prostego, zgodnie z tym, jak żyją jego mieszkańcy. Tam zostańcie, jedząc i pijąc, co mają. Dalej, już w szerszym kręgu (bo następuje przejście od domu do miasta) pojawia się owo przyjęcie. Zasady te same. Posługa ta sama. Ogłaszać królestwo Boże słowami i czynami. Wszystko zaś w imię Pana.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ