Tekst ewangelii: Mt 5, 13-16
Jezus powiedział do swoich uczniów: “Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Utrata smaku
Z wydarzeń ostatnich lat tak wiele osób doświadczyło właśnie utraty smaku. Dotyczyło to kubków smakowych, a zapewne choć nie śmiercionośne to nad wszech miar dziwne przeżycie. Widzę, ale nie czuję smaku. Nie, że jest niesmaczne. Nie ma smaku. Jakby się jadło to samo. Jakby się piło to samo. Bez odróżnienia.
Ta utrata była jednym z symptomów choroby. Potwierdzała ją. Przychodziła w swoim czasie. Czyż podobnie nie dzieje się kiedy dusza (psychika) choruje? Czyż nie traci się smaku? A duch? Czy nie traci się sensu życia?
Smak i sens? Czy to się łączy? Można utracić smak życia co oznacza utratę sensu. Dobrze wiemy, że jest to realne – w tym przypadku śmiercionośne. Tak wielu ludzi boryka się z brakiem sensu. Niestety, niewielu chce podjąć też prawdę, że to jest związane z powolną utratą smaku.
Wietrzenie czy zmieszanie?
Sól może zwietrzeć? Zawsze pozostanie słoną. Jeśli jej wsypie się za dużo to mówimy o przesoleniu. Jednakże jeśli zmiesza się ją z innymi substancjami, które będą w przeważającej ilości to można jej już tak wyraźnie nie wyczuć. Trzeba odpowiedniej miary i wiary.
Chrześcijanie są solą ziemi. Wydobywają na zewnątrz smak(i). Nie trzeba dużej ilości. Soli w Ziemi Świętej nie brakowało (gdzie indziej była bardzo drogim towarem – 1kg soli kosztował ok. 0,5 kg złota), bo wydobywano ją z Morza Martwego. A stosowano ją nie tylko do potraw, ale też do konserwacji żywności, do użyźniania ziemi, do dezynfekcji.
Czym żyjesz w sobie – w sercu to takie smaki wydobywasz? Rozmawiając z ludźmi po jakimś czasie dowiadujemy się z jakich źródeł czerpią wiedzę. Tak więc soli może nie być wcale albo może być zanieczyszczona.
Ze źródła
Po linii wydobywania na wierzch smaków idzie też drugie stwierdzenie: Wy jesteście światłem świata. Chrześcijanie nie mogą się ukryć, bo grozi to samospaleniem lub też zgaszeniem tegoż światła. Zaiste, nie może się ukryć miasto położone na górze – fakt bycia uczniem Pana jest widoczny. Jako świadectwo lub antyświadectwo.
Światło rozświetla, rozjaśnia, pozwala zajrzeć w każdy kąt (pomyślmy o kobiecie, która zgubiła drachmę – z jaką uwagą sprzątała cały dom i jak wielu artystów przedstawia z lampą oliwną zagląda w każde miejsce). Oczywiście, pozwala dostrzec brud, ale nie po to, by załamać, ale by posprzątać. Na tym polega umieszczenie lampy na świeczniku. By lepiej widzieć. By inni lepiej widzieli. Bo takie światło widać z daleka. Jednakże jeden element często umyka naszej uwadze: …na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Chodzi o najbliższych. To dla nich ma się być solą i światłem. Wydobywać smaki, a nie smaczki.
Wtedy światło jaśnieje przed ludźmi – nasze światło… czy to światło czy poświata? Jakie jest jego źródło? To zależy od nas. Pan Jezus mówili o świetle naszych dobrych uczynków. Patrzący z boku będzie odnosił je do Boga i chwalił (na swój sposób) Ojca naszego, który jest w niebie.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ