Pytania i odpowiedzi – Mateuszowe pięciominutówki na sobotę 6 lipca 2024

Tekst ewangelii: Mt 9,14-17

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: “Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: “Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”.


Przychodzą, aby pytać


Raz za razem przychodzą do Pana Jezusa, aby pytać. I bardzo dobrze. Lepiej zapytać niż chodzić i wymyślać swoje własne teorie, interpretacje, odpowiedzi. Zastanowić się należy nad motywami przychodzenia i pytania. Te są różne. Faryzeusze pytają, by wyciągnąć korzyści dla siebie. Nie obchodzi ich odpowiedź Pana Jezusa, bo tak i tak ją przeinaczą.

Dziś uczniowie Jana pytają o sprawy, które są dla nich ważne. Jednakże ważność nie mieści się w samych postach, a bardziej w tym, że nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej. Tak więc zawsze tak było i nie tylko u nich, ale i u faryzeuszów (i zapewne u innych mistrzów, a więc w ich szkołach). Jakie zmiany przynosi ten Mistrz z Nazaretu, że Jego uczniowie nie poszczą? Druga możliwość to prawdopodobnie fakt, że te posty do łatwych nie należały.

Ktoś by powiedział, że raczej sprawa postów do istotnych nie należy i tu by się pomylił. Zapewne nie stanowi istoty nauki, jednakże jest wyrazem czegoś i o to trzeba się zapytać. Znowu wracamy do motywów, które kierują ludźmi podejmującymi post i inne umartwienia. Po co poszczę? Czy tylko z przyzwyczajenia? Bo inni tak robią? Bo mam z tego mniej czy bardziej wymierne korzyści?


Swoisty rachunek sumienia


To wydarzenie ewangeliczne zaprasza do swoistego rachunku sumienia, w którym co jakiś czas podejmowane są sprawy (postawy), by zastanowić się nad motywacją ich podejmowania czy trwania i zadać pytanie czy ciągniemy dalej czy też nie. Dotyczy to także relacji.

Dlaczego to czy tamto robimy? A inni tego nie robią? Czy to odróżnianie się przynosi owoce wzrostu w wierze? Czy jest jakiekolwiek odróżnianie się od innych czy też bo inni tak robią to ja też lub bo inni nie robią to czemu ja mam to robić? Ile to porównywania się z innymi w sercu i jaki to ma wpływ na codzienność moich wyborów i wynikających z nich postaw? Jakże przewrotne jest serce człowieka (i umysł) jeśli pozwoli sobie na wątpliwości (gdybanie)!

Tenże rachunek robi się po to, by zdecydować co dalej. Co zostawić, a co kontynuować? I nie ma co się bać stawiania takich pytań. Oczywiście zawsze przed Panem Jezusem i słuchać uważnie Jego odpowiedzi. Bo nie  ma się mi podobać, a ma być miłe Panu Bogu. Wierzę, że – wynika to z odpowiedzi danej uczniom Jana – mamy zająć się Panem Jezusem, gdy jest z nami, uwielbiać Go i czcić, a nie poszukiwać dziury w całym.


Zależne od stanu, w którym jestem


Ignacy Loyola w regułach o rozeznawaniu duchów wprowadza dwa pojęcia, które opisują stan, w którym znajduje się każdy z nas: strapienie i pocieszenie. Od stanu bowiem zależy podejmowanie konkretnych kroków. Rozpoznając je (niekoniecznie ostatnie ich stadia!) potrafię zapobiegać działaniu złego czy też rozwijać w sobie życie Boże.

Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Oto wesele czyli czas pocieszenia, czas radości, czas doświadczania rzekłbym namacalnie obecności Bożej. Wtedy chce się żyć, chce się góry przenosić i nie wydaje się to być zbyt ciężkie czy wręcz niemożliwe do wykonania. Lecz taki stan nie trwa wiecznie, bo przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Oto strapienie (gdzie głównym „objawem” jest brak doświadczenia obecności Bożej)  zawitało do naszych drzwi. I nie ma co rozrywać szat. Po prostu trzeba je podjąć.

W tym samym kluczu rozeznawania przyjmijmy słowa o łatach z surowego sukna i ich przyszywaniu (czy też nie) do ubrania, jak również te o młodym winie i starych bukłakach. Uczmy się, by nie rozrywać tego co stare, bo przy okazji rozlewa się to, co nowe. Trzeba, m.in. przez rachunek sumienia młode wino wlewać do nowych bukłaków i przez to jedno i drugie się zachowuje.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ