Tekst ewangelii: Mt 11,11-15
Jezus powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Nieskończeni z Nieskończonego
Jesteśmy piękni Twoim pięknem, Panie. Jesteśmy mocni Twoją mocą, Panie. Jesteśmy mądrzy Twą mądrością, Panie. Jesteśmy miłosierni Twoim miłosierdziem. Ile takich zwrotów byśmy mogli wymienić? Rodzi się pytanie czy w to wierzę? Bo to kwestia pochodzenia. To, Boże pochodzenie nie jest determinujące tzn. ograniczające, czyniące skazę nie do zmycia. Ono jest wieczne, bo jesteśmy wieczni (nie wietrzni) wiecznością Boga, nieskończeni w nieskończoności Jego.
Nie dziwi nas elogia wypowiedziana przez Pana Jezusa na temat Jana Chrzciciela. Kiwamy ze zrozumieniem głowami, bo orientujemy się mniej więcej o drodze tego proroka, a przede wszystkim wiemy o fakcie, że był tym, który przygotował przyjście Mesjasza, tym ostatnim z proroków. Dlatego przyjmujemy bez mrugnięcia okiem, że między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela.
Jednakże, jeśli z całą prostotą i pokorą przypiszemy do Chrzciciela pierwszą część naszej refleksji to… w sposób dla mnie oczywisty dojść powinniśmy do wniosku, że zgodnie z misyjnym posłaniem Pana, każdy z nas jest tym ostatnim prorokiem, który ma przygotować przyjście Mesjasza. Płaszczyzną tego jest moje własne życie. Skoro jestem jedyny i niepowtarzalny to jestem największy. I za zadanie mam ogłaszać królestwo Boże i chrzest nawrócenia dla siebie i dla świata.
Największy – najmniejszy
Pojawia się pewien zgrzyt. Trochę burzy logikę (zburzył już matematykę i optykę), bo powiada Pan, że największy między narodzonymi z niewiast, a w perspektywie królestwa niebieskiego mówi, że najmniejszy tam większy jest niż on. Miary ziemskie w żaden sposób nie oddają miar niebieskich. Jeśli tam są jakieś miary! Albowiem ogłaszamy Wszechmocnego, Wszechwiedzącego, Niepojętego, Nieskończonego. Intuicyjnie wyczuwamy, a dokładnie wierzymy, że to są te rzeczywistości, w których mamy mieć udział.
Mając to w głowie, w pamięci, w sercu pojawić się winna gwałtowność tzn. tak wielkie pragnienie królestwa niebieskiego już tutaj, a najbardziej po śmierci. Tylko ludzie gwałtowni, radykalni, żyjący tęsknotą za niebem tu na ziemi, idący adwentową drogą i pragnący każdego coraz bardziej zjednoczyć się z Ojcem tam trafią. Zdobywanie nakierowuje nasze myśli na zdobywanie szczytów górskich lub też zdobywanie terenu, a więc podjęcie trudu walki. Nie wejdziesz do królestwa niebieskiego bez walki!
Bóg obiecał w swej szczodrobliwości Mesjasza i wypełnił w całej rozciągłości, a nawet poza nią (bo cóż mogłoby ograniczyć Najwyższego?!) dane słowo. Rzekłbym, iż On ze swoją gwałtownością zdobywa każdego z nas, indywidualnie, bo zależy mu na mnie. Już nie proroctwo, a rzeczywistość. Już nie obietnica, a jej realizacja. I dokonuje się na naszych oczach.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ