Tekst ewangelii: Mt 11,16-19
Jezus powiedział do tłumów: „Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest ono do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: “Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili”. Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: “Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: “Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny”.
Z kim byśmy porównali to pokolenie?
Niewiele się zmieniło. Bo w znacznym stopniu porównanie Pana Jezusa do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom jest odpowiednie. Chociaż owo na rynku już jest nieadekwatne. Kto bowiem dziś rozumie znaczenie rynku? Być może wyskoczy z głowy Stary Rynek. I tu się kończy wyobraźnia. Dziś padłoby do przebywających przed monitorem komputera dzieci, które przymawiają wszystkim w komentarzach.
Coraz mocniej i bardziej i głębiej żyjemy w świecie wirtualnym. Bo w telewizji powiedzieli, bo w internecie napisali. Ilością polubień na portalach społecznościowych liczy się wartość siebie i innych. Jak głosi wykute powiedzenie: nie ma cię na facebooku to nie ma cię… choć zmienia się to coraz szybciej.
Co dzieci świata czynią na wirtualnym rynku? Przymawiają. Dogadują. Krytykują. Wylewają kwas i żale. Na wszystko i na wszystkich. To pokolenie ciągle niezadowolonych. Nie potrafiących ucieszyć się małymi radościami. A skoro ich nie widzi to nie widzi i wielkich. Patrzy z perspektywy chwili i własnego pępka lub czubków butów. To pokolenie, w którym króluje egoizm, egocentryzm, skoncentrowanie na sobie.
Ilu Janów? Ile razy Pan Jezus?
Iluż Janów już przyszło w ostatnich latach? Wydaje się, że ludzkość – i my – oślepła i ogłuchła. Co myślimy o tych, co nie jedzą i nie piją czyli poszczą? Są na szczęście jeszcze tacy, który pokutę czynią. Jednak nie mają łatwo. Nie rozumiemy ich. Uśmiechamy się półgębkiem lub w otwarty sposób pukamy się po głowie. Ten to nie umie żyć. Zamartwia się. A tu trzeba dogadzać sobie. Zadbać o wygodę i przyjemności. Tak więc niech nam nie przeszkadza. W końcu, pośród wierzących padnie: Zły duch go opętał. A więc nie ma co go słuchać…
Syn Człowieczy przyszedł, je i pije, jest z nami, w naszym życiu. Żyje naszym codziennym życiem. Jest jednym z nas. Dopóki nie powie czegoś niepoprawnego politycznie. O, wtedy to padnie: oto żarłok i pijak. Nie wiem czy usłyszy przyjaciel celników i grzeszników, bo pojęcie przyjaźni jest wykoślawione, a celnik czy grzesznik kwalifikuje się do mowy nienawiści.
Naprawdę, dziwnymi stworzeniami jesteśmy. Używanie rozumu do Bożych celów staje się coraz rzadszym rarytasem. Ślepiec nie uznający swej ślepoty nie przestaje być niewidomym. Głuchy głuchym. Kulawy kulawym. Groteskowo to brzmi, jednak tak jest. To, że nie uznam swej choroby to nie oznacza, że ona nie będzie toczyć mego ciała czy głowy czy ducha. To spotkanie jest zaproszeniem do dobrego, Bożego korzystania z daru rozumu, który został nam dany, byśmy chwalili, czcili Boga i służyli Mu, a przez to osiągnęli życie wieczne. Zaiste mądrość widoczna jest w dziełach, czynach swoich.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ