Przy porannym posiłku – wielkanocne pięciominutówki na piątek 21 maja 2021

Tekst ewangelii: J 21, 15-19

Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: “Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?” Odpowiedział Mu: “Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: “Paś baranki moje”. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: “Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” Odparł Mu: “Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: “Paś owce moje”. Powiedział mu po raz trzeci: “Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: “Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: “Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: “Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: “Pójdź za Mną!”

Jak ważne jest śniadanie

Wydawać by się mogło dziwnym, ale to fakt, że niezwykle ważne jest śniadanie. To pierwszy posiłek dnia, który ma zaspokoić głód po nocy, dodać sił na podjęcie nowego dnia i obowiązków z niego wynikających. To kwestia zasiadania przy stole, wokół którego się gromadzimy. Za mało celebrujemy, bo się spieszymy. Bo tyle rzeczy do zrobienia. Bo cały dzień przed nami. Mylimy się jedząc w biegu, a w wielu wypadkach nie jedząc wcale tylko wrzucając w siebie to i owo. Nie mamy czasu na śniadanie, przy którym tak wiele może się wydarzyć. A wystarczyłoby tylko zaplanować odpowiednią ilość czasu na nie. Nie idzie o rozsiadanie się.
Dziś jesteśmy świadkami objawienia się Pana Jezusa swoim uczniom i dzieje się to w czasie śniadania. Przychodzi do nich. Spożywa z nimi ten posiłek. Jest od początku dnia, od samego początku. Należy sobie to uświadamiać i tym żyć. Jak ważny jest początek to raczej nie trzeba tłumaczyć. Choć wiadomo, że należy patrzeć na początek, na środek i na koniec podejmowanych działań (w szerokim znaczeniu tego słowa). Jednakże kto wstanie lewą nogą to nie zacznie najlepiej.
Otóż, w czasie tego codziennego i prostego posiłku rozpoczął się dialog Szymona Piotra z Panem. Właściwie to trwa on od chwili, w której nad jeziorem Jezus poprosił Szymona o łódź, a gdy ten rybak usłyszał słowo, a potem miał miejsce cudowny połów to upadł do nóg Jezusa i wyznał: Odejdź ode mnie Panie, bom człek grzeszny. Dialog, który ma różne etapy i poziomy, jednakże dialog dynamiczny, dojrzewający i dochodzący do dojrzałości.

Pytanie na „dzień dobry”

Ktoś by zapytał czy to właściwy moment na pytanie o miłość? A który mógłby być niewłaściwy? Przecież miłość jest obecna we wszystkich wymiarach czasu i przestrzeni. W niej żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Dzięki niej żyjemy. Nie ma miejsca i godziny, które byłyby nieodpowiednie. Jeśli bowiem jest istotą życia to tylko śmierć w ziemskim wymiarze ją kończy, wszak dobrze wiemy, że nie ustaje, a jej pełnia będzie w niebie. Stąd tu na ziemi w pytaniu o miłość zawarta jest pewna dynamika, o której mówi św. Ignacy Loyola w słynnej maksymie: szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystko w Panu Bogu.
Czy raczej nie powinno się zadawać tego pytania każdego poranka, aby wiedzieć od czego się wychodzi? Gdzie tryska prawdziwe źródło? Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Tak jakby w międzyczasie zadane pytanie, jednakże zachowuje cały czas uroczysty, podniosły, ważny charakter. Czemu Pan Jezus zadaje to pytanie? Z dalszej części wiemy, że pyta o miłość przygotowując nowe przestrzenie przed człowiekiem, zapraszając do magis.
Pyta trzykrotnie jakby raz nie wystarczyło. Tak, bo pytanie ma sięgnąć głębi i z tejże głębi ma paść odpowiedź. Ta pierwsza, rzekłbym jest spontaniczna: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Czy nieprzemyślana? Wiemy, że Piotr należy do raptusów i mówi z serca, a więc jest na pewno serdeczna. I otrzymuje misję, którą wcześniej – podczas Ostatniej Wieczerzy – Pan powtórzył wielokrotnie: miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem. Każdy w swojej szczególnej, osobistej drodze. U Piotra brzmi to: Paś baranki moje… Paś owce moje. Ciekawe i do zastanowienia jest to, że podając konkret powołania pyta o miłość!

Raz nie wystarczy

Nie kupuje się kota w worku, bo może okazać się niedźwiedziem. Trzykrotne pytanie zasmuciło Piotra. Jednakże ten smutek nie wynika z małej wartości siebie. Trzykrotnie zapytany schodzi coraz głębiej do serca. Tak, jest tam fundamentalny smutek, zadra grzechu pierworodnego, który to ogłasza, że nie umiem kochać, że tyle braków w mojej miłości. Czy więc obraża się Piotr? Żadną miarą. Modyfikuje odpowiedź i tym razem wyraża całkowite zaufanie. Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.
Całkiem niedawno wydarzyło się coś w życiu Szymona Piotra, co zweryfikowało jego deklaracje. Powiedział, że nigdy Pana nie opuści, że odda życie za Niego, a gdy przyszło co do czego, to się Go zaparł i to trzykrotnie. Teraz wie, że wszystko Bogu należy zawierzyć. Łącznie z tym, że nie wiem, co się będzie ze mną działo. Otrzymuje bowiem potwierdzenie swej misji (ty jesteś Skała, na której zbuduję mój Kościół) i jest świadom, że wypełni to na miarę oddania się w Boże ręce.
Dlatego gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. Ignacy Loyola do swoich duchowych synów mawiał, iż chcę czy też nie chcę nie mieszkają w jezuickich wspólnotach. Mamy uwielbiać Boga tak jak potrafimy, a najprostszym początkiem jest po prostu pójście za Nim. Bóg dokona reszty!

o. Robert Więcek SJ

Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl