Przejrzyj! – Łukaszowe pięciominutówki na piątek 10 września 2021

Tekst ewangelii: Łk 6,39-42

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata.


Ważność drobnostek


Źdźbło… drzazga… kamyczek… takie malutkie, prawie niewidoczne, a jednak dające tyle nadziei lub też doskwierające do żywego! Dobrze wiemy jak jakiś pyłek wpadnie do oka lub też kamyk do buta. Przyglądając się światu odkrywam, że to wielkie upadki zaczynają się od drobnostek. Patrząc z boku to takie małe, nieważne sprawy, jednak zostawiając niedokręcony kran okaże się, że przyjdą niebotyczne rachunki do zapłacenia.

Tutaj wchodzi doświadczenie ślepoty mniej niż bardziej uświadomionej. Wiemy bowiem, że nie może niewidomy prowadzić niewidomego. Wiemy, że skończy się wpadnięciem do dołu czy do przepaści albo do rzeki. Kiedy nie dostrzegamy rzekłbym ważnych drobnostek u siebie to nie widzimy ich u innych. Kiedy zaś nie widzimy drobnych usterek to po jakimś czasie dostrzeżemy wielkie zniszczenia. Lawinę w górach może spowodować mały kamyk jak również niekontrolowany krzyk zimową porą. Niby takie drobnostki, ale jak działają. Jedno słowo nieopatrznie czy też bezmyślnie wypowiedziane boli czasami bardziej niż uderzenie w twarz. I na dodatek wierci w sercu człowieka tak bardzo!

Rozglądamy się, ale mam wrażenie, że zbyt często jest to perspektywa dołu, do którego wpadliśmy, bo daliśmy się prowadzić przez ślepców lub też sami jak ślepcy uzurpowaliśmy sobie zdolność przewodnictwa innych. Jakże mało uwagi na szczegóły ważne mamy!


Uczeń uczy się od nauczyciela


Ta oczywista prawda w naszych czasach wcale taką oczywistą nie jest. Nauczyciel, przynajmniej za moich szkolnych czasów, nie myślał tylko i wyłącznie o tabelkach zdawalności do wyższych klas czy na studia i o tym, by uczeń umiał rozwiązywać testy. Pamiętam, że uczył mnie prostego siedzenia w ławce, a nie leżenia na niej. Że przypominał o systematyczności i cierpliwości w odrabianiu zadań domowych, których nie żałował. Wcale nie traktowałem tego jako ciężaru.

Po latach odkryłem, że wyrobiło to we mnie dobry nawyk, że uczymy się całe życie i potrzebujemy do tego czasu. Tak, nauczyciel zwraca uwagę na drobnostki, które w pierwszym odruchu żaden uczeń nie zobaczy. Porównanie może niezbyt fortunne, ale trochę jak plamki na skórze w Starym Testamencie, które mogły oznaczać chorobę trądu. Potrafił też dostrzec malutkie oznaki poprawy, wzrostu i cieszyć się nimi i pochwalić.

Dziś jakby nieco został odwrócony porządek. Uczeń stał się nietykalnym złotym cielcem. Rodzice uważają swoje dzieci za geniuszów, a nauczycieli za… no właśnie. Przedziwne, że rodzic nie posłucha nauczyciela. Słucha tylko dziecka i na podstawie jego wyznań ocenia sytuację. Dzieciak jeszcze nie ma kręgosłupa, a już jest traktowany jak w pełni wykształcony. Jeśli bowiem słyszy w domu jaki to jest nauczyciel to ciekawe od kogo ma się nauczyć, wszak rodzice nie mają czasu dla niego.


Muchy w nosie czy w oku?


Do czego prowadzi takie odwrócenie porządku? Do tego, że widzę drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegam. Paradoks? Absurd? Myślę, że nie. Znając wiele sytuacji życiowych mogę potwierdzić, że tak właśnie dzieje się coraz częściej. Rodzice nie widzą drzazgi w swoim oku natomiast potrafią rozwodzić się godzinami nad drzazgami w oku nauczycieli i… vice versa.

Przecież z taką belką w oku nic nie widzę. Jestem w rzeczywistości ślepcem! Karkołomne jest próbowanie będąc w takim stanie usuwanie drzazgi z oka brata. Z reguły kończy się to utratą wzroku dla drugiego. O tak, lubujemy się w dostrzeganiu drzazg w oku braci i sióstr. Jednak chcę powiedzieć, że to, co drażni mnie w drugim w wielu wypadkach dotyczy mnie samego. Warto się zatrzymać i zastanowić czy czasami to, co jest drzazgą u brata, u mnie już jest belką? Bliźni jest mi potrzebny by przejrzeć! Czasami wygląda to na zasadzie nie mogę robić tego samego, a innym razem warto naśladować jego postępowanie. Mądry dorosły umie być uczniem i nauczycielem. Uczy się nieustannie i dzieli zdobytą wiedzą (naucza).

Pozbądźmy się obłudy, która nas oślepia! To jedna z największych belek naszych czasów tkwiąca w tylu oczodołach! Obłuda jest tam, gdzie nie chce człowiek, by docierała do niego prawda. Nie widzi belki i nie chce jej widzieć. Obłuda jest tam, gdzie z belką w oku próbuje się wyciągnąć drzazgę. To trochę wejście słonia do sklepu z porcelaną. Obłudnik ma muchy w nosie. Pokora jest przeciwwagą, zdrową i mądrą, bo pozwala stanąć w prawdzie, przyjąć prawdę i wyciągnąć belkę ze swego oka. Wtedy następuje niesamowita ulga, bo przejrzę, a to z kolei pomoże mi w tym, by usuwać drzazgi z oczu moich braci i sióstr, by i oni mogli doświadczyć takiej ulgi. Pamiętasz uwieranie oka, gdy muszka wpadła ci do niego? A pamiętasz stan, gdy mama delikatnie tę muszkę wyjęła?


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ