Do (u)niesienia – medytacja biblijna na św. Katarzynę ze Sieny – 29 kwietnia 2022

Tekst ewangelii: Mt 11,25-30

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.


Umęczeni


Ludzie są umęczeni. W domach, w rodzinach, w małżeństwach, w parafiach, w miejscach pracy. Umęczeni w relacjach. Umęczeni życiem – ogólnie rzecz ujmując. Czy to normalny stan rzeczy? Czemuż tak się dzieje? Skąd to umęczenie? Bo umęczenie nie do końca mieści się w zmęczeniu.

Tyle zwala się na głowę czego skutkiem jest powalanie na ziemię. W tym upatruję pierwszej przyczyny owego umęczenia, a mianowicie zamiast powalać na kolana przed Bogiem to ściąga nas rzeczywistość ku ziemi. Gdy padamy na ziemię to zostajemy w tymże upadku sami. To zaiste jest wielkim umęczeniem. Nie dość, że trud nas powalił to jeszcze doświadczenie samotności (pozostania samemu) dobija nas.

Zdajemy sobie sprawę, że życie nie jest frywolnym skakaniem po łączce pełnej kwiatów – są takie chwile, jednak nie stanowią one całego czasu ziemskiej pielgrzymki. Są odcinki przedzierania się przez gąszcz chaszczy, są i momenty trudnej wspinaczki. Tak więc zmęczenie jest obecne i nie ma co zaprzeczać jego obecności.


Prostaczkowie na kolanach


W modlitwie, którą Pan Jezus kieruje do Ojca są prostaczkowie jako ci, którzy przyjmują Dobrą Nowinę. Syn Boży jest Dobrą Nowiną – jakoś trudno przyjąć tę prawdę mądrym i roztropnym, tym, którzy wszystko chcą mieć pod kontrolą. Dlaczego? Bo pójście za Panem nie oznacza sielanki! W naśladowaniu Chrystusa nie ma utartych szlaków – takich asfaltowych z pełnym zapleczem wielopasmowych autostrad. To jest wąska droga i ciasna brama. Trzeba się poodzierać i przeciskać. Niekiedy trzeba stanąć, by przepuścić innych.

Prostaczkowie mając w sercu niebo spoglądają na teraźniejszość jako na odcinek drogi do nieba. Wiedzą, że widzą tylko do najbliższego zakrętu, a dalej… dalej widzi Ojciec niebieski! Oto upodobanie Ojca, który widzi, że dzieci Mu ufają całkowicie i bezgranicznie, że nie zabezpieczają sobie tyłów. Idąc za Jezusem palimy mosty za sobą. Wszak nie ma już powrotu – ciągle przed nami drugi brzeg.

Umęczenie to samo, lecz nie takie samo. Bo chodzi o perspektywę. Jeśli ktoś z nosem przy ziemi wędruje to nie dojdzie daleko, a ciężar drogi, brzemię codzienności go przydusi do tej ziemi i zmiażdży wręcz. Ci, co ufają Ojcu, Panu nieba i ziemi wiedzą, że w Jego dłoniach i w Jego zamiarach obecne są utrudzenie i obciążenie, ale nie jako cel sam w sobie, tylko jako elementy wędrówki.


Uczymy się od Syna


Gdzie nasze odpocznienie, wszak w czasie drogi od czasu do czasu należy przystanąć i nabrać oddechu? Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. W Nim znajdujemy krzepę na pielgrzymkę. Także na to, by wziąć jarzmo na siebie.

Uczymy się od Syna, który wziął na siebie plan miłości Ojca, stał się jednym z nas, podobnym we wszystkim oprócz grzechu. Nauczył się przez to, co wycierpiał, jak mówi Pismo. Jednakże nie cierpienie było osią życia Pana Jezusa na ziemi. Ojciec i Jego wola jest punktem odniesienia do decyzji, myśli, słów i czynów Syna.

Owo bycie cichym i pokornym sercem nie jest niewolnictwem czy poddaństwem – prowadzi do ukojenia duszy. Tylko w Bogu moje jest zbawienie. Ukojenie to tak jak usypianie zmęczonego i przez to marudnego dziecka. Trzeba mieć ten czas na to, by przyjść i przystanąć. W odpowiedniej godzinie. Bo jak się zerwie rytm to trudno potem do niego powrócić. Tylko z Synem i w Nim jarzmo pozostaje jarzmem, choć staje się słodkie, a brzemię pozostając brzemieniem jest lżejsze do (u)niesienia. Odkrywamy, że jesteśmy niesieni jak na skrzydłach orła!


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ