XLVI. Ignacy Loyola – lęk próżnej chwały – Jubileuszowy Rok Ignacjański

Gdy Pielgrzym podjął decyzję o pielgrzymce do Ziemi Świętej nie chciał nikomu o tym mówić. Co było powodem? Sam go podaje: Powodem zaś, dla którego nie śmiał wyznać, że udaje się do Jerozolimy, był lęk próżnej chwały. Ten lęk tak go dręczył, że nigdy nie odważył się powiedzieć z jakiego kraju, ni z jakiego rodu pochodzi (Autobiografia nr 36).


Trzeba zdać sobie sprawę ze strasznych konsekwencji gdy dopuścimy do serca próżną chwałę. Ignacy wiedział o tym i pilnował się mocno. Także strzegł tych, których prowadził przed tą diabelską pokusą. Ojciec Ludwik Gonsalves de Camara w przedmowie do Autobiografii opisuje takie wydarzenie: Dnia 4 sierpnia 1553 roku, w piątek rano, w wigilię święta Matki Boskiej Śnieżnej, kiedy Ojciec Ignacy przebywał w ogrodzie przylegającym do tej części domu, którą zowią “pokojami księcia”, zacząłem mu zdawać sprawę z pewnych szczegółów dotyczących mej duszy. Między innymi wspomniałem o pokusie próżnej chwały. Jako lek zalecił mi Ojciec odnosić często do Boga wszystkie swoje sprawy i starać się ofiarować mu to wszystko, co tylko dobrego we mnie się znajduje, uważając, że jest to jego dobro, i za wszystko składać mu dzięki… To najlepsze lekarstwo na próżną chwałę i fałszywą pokorę. Wdzięczne serce, które wie, że źródło wszystkiego jest w Bogu. Serce zrównoważone, które pamięta, że jest obdarowane łaskami i że jest poranione przez grzech.


Ojciec Ignacy wielokrotnie opisuje pochody nieprzyjaciela natury ludzkiej w tej dziedzinie. Odnajdujemy to m.in. w liście do Teresy Rejadell,z dnia 18.06.1536 r. Notuje co następuje: Nieprzyjaciel wywołuje u Ciebie zamieszanie w dwojaki sposób. Jego działanie nie idzie w kierunku doprowadzenia Cię do grzechu i oddalenia w ten sposób od twojego Boga i Pana, lecz raczej wywołuje w Tobie zamieszanie, które przeszkadza Ci w doskonalszej służbie Panu i w osiągnięciu pełniejszego pokoju wewnętrznego. Po pierwsze, nakłania Cię i zachęca do fałszywej pokory. Po drugie, nakłania Cię do zbyt wielkiej bojaźni Boga, która Cię przytłacza i krępuje.


Zamieszanie związane jest nie z namawianiem do grzechu, ale ze stawianiem przed człowiekiem różnorakich trudności i przeszkód. Czy to za pomocą myśli: Czyż możesz pędzić całe życie w ten sposób, podejmując takie pokuty, żyjąc w osamotnieniu i bez najmniejszego odpoczynku, bez przyjemności, jaka płynie z obcowania z krewnymi, przyjaciółmi, z posiadania dóbr? Czyż nie możesz zbawić się w inny sposób bez narażania się na takie ryzyko? Ale nie wspomina natomiast zupełnie o ogromnym zadowoleniu i pociechach, jakie Pan zwykł dawać nowemu swojemu słudze.


Innym orężem nieprzyjaciel jest nakłanianie do chełpliwości i próżnej chwały. Jak? Dając do zrozumienia osobie kuszonej, że jest pełna dobroci i świętości i stawiając ją w jej własnych oczach znacznie wyżej, niż na to zasługuje. Gdy to nie działa to atakuje przez fałszywą pokorę, która to przeszkadza ujawnianiu łask, jakie dusza otrzymuje od Pana, co z kolei udaremnia korzyści, jakie mogliby odnieść z tego zarówno inni, jak i osoba obdarowana tymi łaskami. Stąd lekiem jest uznanie darów Bożych i pamięć o nich, co bardzo pobudza do jeszcze większych rzeczy. Nie sposób nie zacytować, że wyjawianie łask i darów powinno być oczywiście nacechowane wielkim umiarem i podejmowane w celu odniesienia większej korzyści własnej jak również ze względu na bliźnich.


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ