Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: żyjemy w Kościele i w danym państwie – uczymy się bycia w tych rzeczywistościach bez ich oddzielania. Bo nie da się oddzielić spraw ze sobą powiązanych.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę równowagi między ziemskim i niebiańskim.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: Mt 22, 15-21
Faryzeusze odeszli i naradzali się, jakby podchwycić Jezusa w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby mu powiedzieli: “Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?” Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: “Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!” Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: “Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli: “Cezara”. Wówczas rzekł do nich: “Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”.
Rozdział państwa i Kościoła
Wedle tego patrzenia, które od wieków się promuje i o które się walczy są to dwie rzeczywistości, które nie mogą ze sobą koegzystować tzn. funkcjonować. Obok siebie tak, ale jak historia pokazuje, prędzej czy później jedna ze stron wchodzi w konflikt z drugą. Dziś są tacy, co krzyczą i każdą wypowiedź ludzi Kościoła traktują jako ingerencję w sprawy państwa. Ci sami, kiedy coś trzeba ocenić to uderzają w Kościół z każdej strony jak w czambuł zrzucając na niego całą winę. Krótko rzecz ujmując najlepiej, żeby nie istniał.
Oczywiście to faryzejska postawa w odchodzeniu i naradzaniu się… i tu istota: jak by podchwycić Kościół w mowie. Nie ma bicza! Zawsze coś się znajdzie, kogoś się wyłuska (i niekoniecznie o pszenicę chodzi), by uderzyć. Kościół stał się chłopcem do bicia. Niestety, są ku temu powody, bo jeden czy drugi idzie po skrajnościach. Jednak nie wolno do wspólnego mianownika, do jednego worka wszystkiego wrzucać.
Trzeba rozwagi i mądrości w wypowiedziach, jednak nie tchórzliwego podwijania ogona pod siebie w obronie wartości. Bóg się sam obroni. To nie o to idzie, by jeśli kto mnie pluje mówić, że deszczyk pada. Nie każda wypowiedź o wartościach Bożych jest ingerencją w działanie państwa. Ile to razy właśnie Kościół jasno i jako jedyny wypowiadał się przeciw dyktatom (dyktaturom)?
Wiara i Ojczyzna
Stoimy więc wobec dylematu: co ma państwo do wiary i co ma wiara do państwa? Państwo nie powinno narzucać wiary. Wiara bowiem jest łaską. Co rusz słyszę w Polsce, że jesteśmy krajem wyznaniowym. Nie wiem na czym to jest postawione, ale z dużą dozą pewności stwierdzam, że na głowie tak, jest postawione. Chciałbym, by tak mówiący zastanowili się nad motywacją takich stwierdzeń, bo to, że Kościół wypowiada się przeciw ich sposobowi patrzenia to nie oznaczać musi wcale, że się myli. A tutaj z góry jest założenie, że Kościół nie ma prawa się wypowiadać, a każda wypowiedź traktowana jest jako ingerencja. Obłęd.
Wiara co ma do państwa? Na początek powiedzmy, że nic. Bo czy jestem w Polsce czy w innym kraju to będąc ochrzczonym praktykującym (niestety trzeba to dodawać) nim pozostaję. Wiara nie jest doświadczeniem kosmopolitycznym tzn. proletariusze wszystkich krajów łączcie się. Ona ma wpływ na wierzącego i kształtuje jego sumienie, a co za tym idzie myślenie, decydowanie, słowa i czyny. Jeśli więc w tym kluczu coś, co daje państwo jako nakaz prawa jest wbrew sumieniu to jakże wierzący ma milczeć? Nie chodzi o bicie ręką w stół czy o rozwieszanie sztandarów walki z państwem.
Nazywać rzeczy po imieniu należy. To jest solą w oku świata – nie powiem państwa, wszak do niego należą i wierzący i niewierzący – chrześcijanin staje w prawdzie i głosi prawdę. Wiara mu nie przeszkadza w miłowaniu Ojczyzny, wręcz nakazuje mu ją miłować i o nią dbać. Nie jesteśmy kosmopolitami. Europejczykami z powodu kontynentu, a nie tworu, który nazywamy Unią Europejską. W Unii zaś jest wiele ojczyzn i o tym nie zapominajmy.
Interwencja – ingerencja
Dlatego strzeżcie się tych, którzy was chwalą i czynią to w dziwny sposób: Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Właśnie, że Bóg w Jezusie Chrystusie ogląda się na osobę ludzką, ważna dla Niego jest każda osoba. Stąd w imię prawdomówności i uczenia drogi Bożej nie waha się, by zwrócić uwagę człowiekowi, kiedy ten wchodzi na równię pochyłą. To raczej normalne! Bóg nie chce śmierci grzesznika. Dopóki to nie dotrze do głowy i serca człowieka dopóty będzie każdą interwencję Bożą traktował jako ingerencję w swoje sprawy.
Trzeba więc Bogu – wierzącemu – zatkać usta. Jak? Niby stawiając go w sytuacji bez wyjścia. Cokolwiek bowiem odpowie na postawione pytanie (tak sformułowane) zawsze będzie źle i będzie okazja i powód, by bić jak w czambuł. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie? W ostrożności trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Oto Pan Jezus przejrzał ich przewrotność. Nie bać się tego nazwać, nawet jak w większości przypadków nikt do tego się nie przyzna. Nie lękajmy się powtarzać: Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? O co wam chodzi? W czym wam przeszkadzam?
Duch Święty ma to do siebie, że w odpowiednim czasie da nam słowo, natchnienie. Nie zbywa ich czczym gadaniem, dywagacjami czy czymś podobnym. Otóż, mówi do adwersarzy (bo o przyjaciołach to raczej mowy być nie może): Pokażcie Mi monetę podatkową! Mamy denara (moneta rzymska). A faryzeusze nie płacili dwuchdrachmy (moneta żydowska) jako podatku do świątyni? Przyjrzyj się z uwagą tej relacji: Kościół i państwo. Zobacz czyj jest ten obraz i napis i nie oddzielaj tego, w czym żyjesz. Nie chodzi o wymieszanie, ale o uporządkowanie. Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ