Tekst ewangelii: J 3,16-21
Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już została potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Życie w świetle
Kto zbliża się do światła pozostaje coraz bardziej i mocniej pod jego wpływem. Jest w świetle. A w świetle nie ma ciemności, bo ono rozprasza ciemności. Światło to jest fala, rozchodząca się z wielką prędkością. To także orientacja i kierunek. Bez niego trudno się poruszać w (nie)znanym terenie. Jakże ono ułatwia życie!
Przykładem takiego życia w świetle są apostołowie w Dziejach Apostolskich opisani. Ich życie, ich głoszenie, ich postępowanie odbywa się w świetle. Dziwimy się i powtarzamy, że to pierwotny Kościół, a więc pierwotna miłość, że oni znali Pana Jezusa i dlatego tak im to wszystko wychodzi. Czy naprawdę chcielibyśmy być w ich skórze czy też na ich miejscu?
Bo jeśli chodzimy w światłości to jak na dłoni wszystko widać! Nic nie umknie Światłu… nie chodzi o kontrolę. Chodzi o obecność. Czytamy w opisie pierwotnego Kościoła (Dz 5,17-26) jak to zazdrośni arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy zatrzymali Apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia. Nie za co, a z zazdrości? Ci nie mają się czego wstydzić i kiedy widzą, że anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia idą o świcie do świątyni i nauczają.
Rola nocy i cieni
To, co chciałbym podkreślić to fakt, że zostali uwolnieni w nocy, a kolejną porą opisywaną to świt. Jest noc i była i będzie. Mówiąc o kroczeniu w świetle nie sposób negować nocy. Bóg bowiem stworzył dzień i noc. I dniowi przypisał słońce, a nocy księżyc i gwiazdy. Nie jakoby noc była gorsza. Jest inna. Jest do spania. Do odpoczynku. Do zresetowania się.
Wstaje jak nowo-narodzony, bo noc i sen są doświadczeniem śmierci. Tak oto trwa napięcie między dniem, a nocą, między światłem, a ciemnością. Tutaj użyłem liczby pojedynczej opisując ciemność zła, albowiem ciemności nocne i życiowe są obecne. Dlatego też mówiąc o życiu w świetle warto wprowadzić element cienia, bo gdzie pada światło tam i pojawia się cień, nieodłączny towarzysz światła na ziemi.
Tak więc są i cienie. Powracamy do Dziejów Apostolskich, gdzie oskarżyciele Apostołów przygotowali wszystko do procesu, a potem posłali po uczniów Pańskich. Jakież były ich ciemności w tym postępowaniu? Czy też jaka ciemność zaległa w ich sercach?
Więzienia i świątynie
Bóg jednak działa wedle swojej woli. Bo oto okazało się, że znaleźli więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami, ale po otwarciu jednak nie znaleźli wewnątrz nikogo. Tak więc nie dziwi owo nie mogli pojąć, co się stało. Oto wiara w opatrzność Bożą, która wcale nie wyklucza ciemności i cienia. Ona posługuje się nimi. Niekiedy mamy trochę „spraw” w więzieniach bardzo starannie zamkniętych i chronionych przez najlepsze firmy ochroniarskie – trochę jak skarb w sejfach mniejszych czy większych. Tylko warto wziąć lampę i wejść do nich, bo może się okazać, że są puste i że znajdziemy je gdzie indziej, bo w świetle – jak uczniowie, którzy nie uciekli, a znajdują się w świątyni i nauczają lud.
Parafrazując słowa Pana Jezusa powiedziane do Nikodema moglibyśmy tak ująć: Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Tak umiłował, że wszedł w jego ciemność, by ją rozproszyć. Że otworzył drzwi więzień, byśmy mogli z nich wyjść i ogłaszać wielkość i wspaniałość Dobrej Nowiny, żeby głosić Dobrą Nowinę. Oto miłość Boga – światło nie przychodzi, by razić czy oślepiać (potępiać). Ten, który jest Synem i mówi o sobie, że jest Światłością świata przyszedł zbawić, wnieść światło w życie człowieka i wszechświata.
Wiara jest lampą! Jej źródłem światła jest Bóg. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu… Sąd zaś polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Światłowstręt w wymiarze duchowym tak wiele mówi. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Nieprawość musi być potępiona, bo inaczej nie będzie odrzucona. Św. Ignacy Loyola wprowadzając medytacje o grzechu jasno mówi, że ich owocem ma być obrzydzenie nim, aż po całkowite odrzucenie go. Tylko ten, kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. Uczniowie nie bali się dowódcy straży i sług, którzy przyszli po nich. Poszli bez użycia siły, bo to nie oni, a oprawcy obawiali się ludu, by ich samych nie ukamienował. Chodzenie w ciemnościach prędzej czy później doprowadzi do potknięcia się o kamień.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ