Stawanie się (o)sobą – wielkopostne pięciominutówki na sobotę 24 lutego 2024

Tekst ewangelii: Mt 5, 43-48

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.


Od człowieka do osoby


Człowiekiem się rodzę, a osobą się staję! Takie stwierdzenie wydaje się być filozoficznym lub abstrakcyjnym. Jednakże takowym nie jest. To prawda o mnie. Wyobraźmy sobie jak rzeźbiarz otrzymuje pień drzewa lub kawałek skały i zabiera się do wykonania dzieła. Czy robi coś z niczego? Nie. To jest domena Pana Boga i Jemu to pozostawmy. W jakiś sposób widzi w tej masie to, co ma z niej wydobyć. I jest to fascynujące, bo proces trwa i składa się z kilku etapów – od młota i siekiery po najmniejsze dłutko, od mocnych uderzeń po cyzelowanie milimetrowe. Wyłania się dzieło sztuki.

Bóg jest naszym Stwórcą – w każdym z nas jest iskra Boża, bo On ją tam złożył. Jakże odróżniamy się od innych stworzeń! Czyż nie wystarczy rozum i wola, by odkryć ile Stworzyciel w nas włożył?! A to, że każdy jest unikatem (gdzieś w tym mieści się także dziwakiem) tzn. jedyny i niepowtarzalny? Trzeba sobie o takich wymiarach przypominać! I to nie tylko co jakiś czas… tym trzeba żyć na co dzień.

Kiedy przychodzimy na świat jesteśmy całkowicie bezbronni i bezradni. Nasze życie od nas nie zależy. Czy nie jest to rajski stan trwania w Bogu, bycia w pełnej ufności i nie przejmowaniu się, bo przecież Ten, z którym się spotykamy w powiewie łagodnego wietrzyku o wszystko się zatroszczył w tymże Edenie. Z dnia na dzień stajemy się osobami, stajemy się sobą, odkrywając i pogłębiając świadomość kim jestem, co wypływa z odkrywania kim jest Ten, który nas stworzył.


Elitarna czy powszechna szkoła?


Jaka szkoła? Jakie książki-podręczniki? Jaki program nauczania? Prosty i jasny: przykazanie miłości Boga i bliźniego. Nie ma innego. To właśnie miłość jest jedyną przestrzenią stawania się sobą-osobą. Jednakże nie jest egoistyczne – rzekłbym jednoczłonowe tzn. miłuję siebie samego wedle swojego widzimisię. Skoro w centrum i punktem odniesienia do wszystkiego jest Miłość to mamy trzy człony: Bóg, bliźni i ja sam.

Im bardziej kocham Boga, tym lepiej znam siebie i miłuję brata, siostrę. Im bardziej staję się osobą-sobą tym bardziej pozwalam Bogu być Bogiem, a bliźniemu drugim. To jest proces, który trwa do ostatniego tchnienia. Nie lękajmy się Boga, nie lękajmy się siebie samych, nie lękajmy się drugiej osoby – bo lęk jest wyrazem braku miłości.

I po raz kolejny podkreślmy, że to jest stopniowość. Nie da się wszystkim rzucać na szyję. Nie da się kochać jednakowo. Tak jak jesteśmy tzn. unikatowi, jedyni i niepowtarzalni, tak też jesteśmy kochani przez Boga i… mamy kochać siebie i innych.


Od Ojca…


Bycie człowiekiem – osobą zależy od stopnia przylgnięcia (zakorzenienia) w źródle. Otóż, od Ojca jesteśmy i mamy żyć tą świadomością. Jesteśmy synami i córkami Ojca, który jest w niebie. Podkreślmy z uwagą i pietyzmem (choć nie zawsze przez gardło nam chce przejść), że Ojca naszego, wspólnego, jednego. Wiedząc od kogo pochodzę wiem kim jestem, mam tożsamość (a nie anonimowy czy bezimienny), jestem kimś (nie nikim).

Staję się synem-córką na ile poznaję-kocham-naśladuję tegoż Ojca… objawił mi siebie w Synu, Jezusie Chrystusie, który miłuje tych, którzy Go nienawidzą, który modli się za tych, co Go prześladują. Oddaje w ręce Ojca, składa w Jego dłoniach siebie i innych. To jest pierwotny gest dziecka-syna – złożyć wszystkich i wszystko w Sercu Boga. Serce człowieka – osoby ma bić jak Serce Boże, Serce miłującego Ojca.

Odkrycie, że Ojciec nasz sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych do czegóż może doprowadzić? To jakiej rewolucji w mym sercu, w mym sposobie patrzenia, myślenia, decydowania i działania? To jest nawrócenie, przemiana, zmiana wręcz kopernikańska. Trzeba tego chcieć, pragnąć i wybrać tę drogę. Trzeba czynić coś szczególnego, by być doskonałym, jak doskonały jest Ojciec nasz niebieski.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ