Tekst ewangelii: Mt 5, 20-26
Jezus powiedział do swoich uczniów: “Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza”.
Ciągła świeżość i nowość
Mówi się stare, ale jare… w pierwszym rzędzie odnosi się to do zboża, które siane jest na wiosnę. Jednakże oznacza także krzepki, czerstwy, dziarski. U korzenia znaczenia związany jest właśnie z wiosną, która jako pora roku przynosi odnowę, świeżość, krążenie soków w tym, co uważało się za obumarłe (zima sprawia takie wrażenie).
W tym kluczu spojrzeć nam trzeba na nawrócenie czyli zwrócenie się ku Bogu. Za każdym razem inne, z innej płaszczyzny, z innego punktu patrzenia. Ono przynosi nowość, w tym, co już jest, jakże często dotychczas nieodkrytą. Tak więc nawracanie (się) to ciągłość, to stały stan, rzekłbym więcej styl życia. I wcale nie chodzi o stwierdzenie, że jesteśmy wielkimi grzesznikami, że nieustannie w grzech upadamy. Prosty, ale jakże wymowny obraz to pole słoneczników, które obracają się w kierunku słońca. Piękny to widok, choć są też niesforne, które tarcze swoje ku ziemi kierują.
Dlatego warto spojrzeć na wielkopostne nawrócenie także w kategoriach nowego, ożywczego tchnienia, które Bóg w swym miłosierdziu nam proponuje, takiego nowego,wiosennego zasiewu jarego zboża, wszak ten czas z reguły zaczyna się na przedwiośniu, a kończy wiosną – wybuchem nowego życia! Czyż tam nie jest zmartwychwstanie Pana naszego Jezusa Chrystusa?!
Ciągle to samo
Niekiedy przychodzą ludzie z problemem, który streszcza się w jednym zdaniu: Po co robić coś jeszcze skoro ciągle jest to samo? Te same grzechy, które popełniam. Te same zaniedbania, które powracają po czasie poprawy. Czy jesteśmy idealnie zaprogramowanymi robotami? Żadną miarą. Jesteśmy istotami żywymi. Zdolnymi do heroizmu i do błędu. Nie chodzi o przyzwolenie na grzech, a o uznanie, że mogę się pomylić. Bo pomyłkę, błąd da się naprawić w taki czy inny sposób. Niekiedy trzeba dziesięć, sto czy tysiąc razy się podnosić. Czyż nie idzie o to podnoszenie się? Wznoszenie głowy wyżej, a nie na płaszczyźnie ziemi, co prowadzi do dwuwymiarowości.
Mówi Pan do nas, swoich uczniów: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Idzie o magis, o więcej, o bardziej, o lepiej, o głębiej. Wszak każdy dzień nie obfituje tylko i wyłącznie w porażki. Trzeba w owym magis równowagi. W nawróceniu czyli także odwracaniu się od grzechów i zła potrzeba pracy nad sobą. Jeden, dwa, pięć, dwadzieścia razy to samo, ale za każdym razem inaczej. Materia ta sama, ale sposób jest inny, bo inny kontekst, inne źródło itd.
Tak więc, również sakrament pojednania jest wiosennym tchnieniem, wybuchem życia w nas. Zostało mi przebaczone – bo przebaczenie Boże nie ma liczb, nie ma granic, nie stawia warunków. Przyjdź i oddaj Bogu. To samo, choć nie tak samo. Oddaj to powtarzające się i znajduj za każdym razem nowe dotknięcie Boga, który towarzyszy ci także na drodze upadku i grzechu.
A Ja wam powiadam…
To nie jest wzbudzanie poczucia winy czy dokładanie ciężarów! Im bardziej kochasz tym mocniej dostrzegasz niedomagania, a dokładnie to, że mogło być lepiej. Nie właśnie owo lepiej stanie się kluczem interpretacyjnym nawracania się. Albowiem można kątem oka patrzeć na kogoś, a można twarzą w twarz całe oblicze kontemplować. To kwestia rozwoju. To kwestia decyzji. Można chodzić po plaży i wprost kąpać się w słońcu, a można leżeć pod parasolem, w cieniu. Dla każdego to, co w danym momencie dobre i… lepsze.
Wspomniane u początku stare, ale jare zachęca do pogłębiania, do wgryzania się w istotę, a nie ślizgania się po powierzchni. I choć w naszych czasach nie zabijaj jest jakże przewrotnie odrzucane to nie oznacza, że za tym odrzuceniem iść mamy. Nie wchodźmy w dyskusje, które wzbudzają gniew na brata. Ileż pada obraźliwych i upokarzających słów, inwektyw? Czy myślimy, że bez konsekwencji? Żadną miarą. Konsekwencje są i to w głębi mego serca. Rujnują!
Zacznijmy od siebie, niech to wiosenne tchnienie zmartwychwstania, ku któremu zmierzamy zacznie się we mnie, w mym sercu, niech Boże wołanie będzie początkiem krążenia Bożych soków w mym życiu, w żyłach codzienności. Proste wskazania. Chcesz złożyć dar Bogu? Złóż swe serce i serce swego brata, który ma coś przeciw tobie. Droga pojednania to droga daru ożywczego i ożywiającego. To ochrona przed więzieniem, niemocą i w końcu śmiercią, przez którą traci się wszystko.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ