Smak i dźwięk wigilii – medytacja biblijna na Wigilię Paschalną 3 kwietnia 2021

* * *(dwie wigilie)

wigilia
«alfa»
narodzenia
głoszenie

wigilia
«omega»
zmartwychwstania
ogłoszenie

Gliwice 1.04.2018
Wigilia Paschalna


Wigilie dwie
Czy to czar czy urok jakiś? Wigilijny sobotni smak. Ni łamanie opłatka, ni biały obrus, ni rodzinna biesiada. Taka inna wigilia, bo w innym domu przeżywana. W Kościele. W kościele parafialnym. Tamta zimową porą, ciemną porą, a ta w nocy, w ciemnościach nocy. Tamta (przynajmniej w wyobraźni) przy blasku kominka, a ta na wietrznym polu przy świetle ogniska. Tamta w blasku świec na stole ułożonych, w blasku lampionów na choince rozwieszonych. A ta w świetle paschału rozświetlającego mrok nocy i ciemnego wnętrza. Drżąca w dłoniach kapłana świeca woskowa i drżący jej płomień i drżące serca (i dłonie) zapalające własne świece od kolumny woskowej. W grudniu śpiewamy Wśród nocnej ciszy, znana kolęda polska, nawet do czterech zwrotek. Tej nocy nie sposób nie wyśpiewać Exultetu… długa pieśń chwały, radości, wybuch skończonego drżenia… piękna, prosta historia zbawienia, historia Bożego stworzenia i wybawienia, historia pszczoły malutkiej i kosmosu wszechświata, historia wyjścia, przejścia i dojścia – drogi ludzkiego żywota.
Tamta wigilia trochę zaspana i zasapana, bo kto żyw stara się w środku nocy przybyć do świątyni. Ta, żywsza, „głodniejsza” (bo wielkosobotnia tradycyjna wstrzemięźliwość jeszcze jest trzymana) do Wieczernika zmierza. Tam krótko, szast prast, począł się i narodził Boży Syn. Tutaj, długo, rzeczowo, dokładnie krok po kroku przypominanie Bożego działania. Czytań bez liku – dla niewprawnego ucha mordęga, lecz dla uważnego pieśń stworzenia i wybawienia. Znowu, już druga wielkanocna „kolęda” – trochę czytana, trochę recytowana, a nawet miejscami śpiewana. Zagłębiamy się w nurty Bożego miłosierdzia – od stworzenia, przez przymierza kolejne odsłony, przez serce z ciała i miłość, co się tak obficie rozlała.

Dzwon nie sygnaturka
Wtem rozlega się dzwon, nie sygnaturka (choć ta niedawno wybrzmiała), dzwon wielkanocny w pieśni starożytnej Chwała na wysokości Bogu… czyż nutek Bożego Narodzenia nie słychać, gdy to aniołowie na wysokościach ją nucili?! Chwała! Bo fale miłosierdzia Bożego nie przestają płynąć. Są w męki i śmierci zwrocie, by do oceanu pełni – pustego grobu – zmierzać w zachwycie. Zanim się ogłosi z całą mocą zmartwychwstania fakt wybrzmieć musi dokładnie, metodycznie, z powtórkami radosne alleluja…
Jak już padnie ze słowa Bożego aklamacja – wyznanie wiary ludu Bożego – dziś wam się narodził Syn Boży… dziś zmartwychwstał Chrystus Pan… odezwą się dźwięki serca, te ciche, te głośne, te znane i te nieznane, w melodie dotąd nieśpiewane. Takie fachowe glossolalia, Ducha nutki układające się w symfonie. Streszczeniem całości pozdrowienie wielkanocne (trochę zapomniane w swej wymowie): „Chrystus zmartwychwstał” – witaj spotkanego, by usłyszeć zwrotne „Prawdziwie zmartwychwstał” od pozdrowionego.

Strumień wody
Na tym nie koniec wigilijnego smakowania. Teraz czas na wodę – nie, nie potop zniszczenia, a tsunami Bożego ocalenia. Zanurzeni nie tylko po uszy w jej toni (o odmętach niecnie by mówić!), a cali, calusieńcy (jak to dawniej na chrzcie bywało) i na dodatek nagusieńcy, jak Bóg nas stworzył, nurzamy się w nurtach chrztu świętego, dla każdego z nas zbawiennego. Nieba śnimy przestworza, nieba nieskończonego, nieba zewsząd nas otaczającego – stąd to „zatopienie” w miłosierdzia toni, stąd to nasycenie z miłości arterii.
Tego wigilijnego wieczoru nie czeka nas bożonarodzeniowe pochylenie nad żłobem kamiennym, a stanięcie przy kamiennym grobie, z którego fala miłości wyrywa nas ku oceanom wieczności. Oto łaska chrztu świętego. Taki prosty ruch: wody krople, słowa wypowiedziane – ku prostocie Boga skierowane. Łaska odkrycia kim jestem i skąd jestem. Na dodatek – jakiż to cudny dodatek – łaska odkrycia dokąd zmierzam i że tam ktoś na mnie czeka.

Okruch Chleba
By w drodze nie ustać – choć wigilia ta trochę się dłuży zgoła – dostajemy także smak chleba, pszennego, wypieczonego. Taki sobie zwykły (pośród dzisiejszych możliwości piekarniczych), a przewyższa jakością najlepszych piekarskich mistrzów. Chleb na życie. Chleb życia wiecznego. Oto grudniowej nocy wieść niesłychana słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami, a tego wieczoru wieść powalająca na kolana: oto Ciało moje, Krew moja… bierzcie i jedzcie… i pijcie… aż do nasycenia!

Trzęsienia ziemi „straty”
Co zrobić z tymi wszystkimi smakami? Przecież to wielkie trzęsienie ziemi się dokonało. Czy oglądać grób? Już pusty. Czy martwić się o kamień? A gdzie chusty? Nie próbuj ich zatrzymać. Nasyć się nimi po brzegi i nawet rozlej poza ich granice. Nie drżyj ze strachu – jak strażnicy – a ze szczęścia jak Marie dwie u grobu.
Zaiste, posłuchaj wierny mój bracie, siostro: Wy się nie bójcie! (lęk bowiem czyni nas martwymi). Nie bójcie się, gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział. Teraz zobacz i kamień i chusty i zmykaj czym prędzej do reszty wspólnoty i głoś, że w Galilei czeka – w rodzinnych stronach go ujrzycie.
Tak więc, wychodząc z tej wigilijnej liturgii czyń to spiesznie, z bojaźnią i wielką radością, i biegnij oznajmiać, a po drodze… wiedz, kolejna niespodzianka cię czeka – z zachwytu padniesz na kolana, bo zobaczysz Zmartwychwstałego Pana! Tylko się rusz w poruszeniu serca, a obejmiesz Mistrza.

Co z tego rozumiesz, wędrowcze i towarzyszu? Niewiele da się pojąć, a więc z całą pokorą powtarzaj razem ze mną i z tymi, co w Betlejem Pana witali: …a my nic nie rozumiemy, ledwo ze strachu żyjemy. Pójdziemy ogłaszać Zmartwychwstałego nie naszą siłą, ale tylko i wyłącznie Jego… Zmartwychwstałego!

o. Robert Więcek SJ

Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl