Prawica Pańska moc okazała – Łukaszowe pięciominutówki na poniedziałek 11 września 2023

Tekst ewangelii: Łk 6, 6-11

W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!» Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: “Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?” I spojrzawszy dokoła po wszystkich, rzekł do niego: “Wyciągnij rękę!” Uczynił to, i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa.


Szacunek wobec szabatu


Szabat to święty czas. Też mówić można o świętej przestrzeni. Nie róbmy nie niego kozła ofiarnego, bo to nie jest wina szabatu, że ludzie zrobili z niego wytrych dla siebie i postawili wyżej niż Tego, który go ustanowił dla określonego celu.

Tak więc szabat jest czasem i przestrzenią każdego dnia i w każdym dniu. Nie da się przeżyć do końca i w pełni dnia bez odniesienia do Boga. Tak naprawdę chodzi o zatrzymanie się i oddanie Bogu tego, co Boże (bo w ciągu dnia Cezarowi oddajemy to, co cesarskie). Szczególny czas dorocznych rekolekcji jest takim gruntowniejszym przyglądnięciem się temu wymiarowi. Nie tylko jak świąteczne porządki, które są szczególne wobec codziennego porządkowania.

Idąc dalej w refleksji szabatżycie modlitwy to przede wszystkim stanięcie w Bożej obecności. Bóg jest w swojej świątyni! Wchodzi do niej. Stworzeni na Jego obraz Jego też własnością jesteśmy. Rzekłbym Bóg jest u-siebie będąc w-człowieku. I to nie w niewolniczym uzależnieniu człowieka od Niego. To dziecięca, synowska więź, jakże smakowita i przyjemna, jakże życionośna i życiodajna.


W szkole szabatu


Na modlitwie uczymy się. Szabat – ta konkretna przestrzeń i konkretny czas – to szkoła, w której uczymy się żyć. Tylko w Bogu moje jest zbawienie! Tylko On zna mnie od podszewki, a wiedzą swą nie wykorzystuje przeciw, a dla mnie. Nikt nie mówi, że nauka musi być zawsze i wszędzie trudem. Czemu to dziś tak mało ludzi chce się naprawdę uczyć? Nawet dzieci.

Tu jest problem. Nie chcemy być dziećmi. Uważamy się za dorosłych, którzy – niestety – pozjadali wszystkie rozumy. A skoro są zjedzone to ich… nie ma! I tak się do siebie odzywamy, i takie decyzje podejmujemy i takie czyny pełnimy – bez rozumu, bez rozumne, albowiem rozumy zostały spożyte. Modlitwa przywraca nam rozum, ale pod jednym warunkiem, a mianowicie kiedy słuchamy Boga przemawiającego do nas, prowadzącego dialog z nami.

Przykładem są uczeni w Piśmie i faryzeusze z ewangelii. Wszystkowiedzący. Wszystko pod kontrolą mający. Cały system argumentacji, które streścić można w krótkim: bo tak było, jest i będzie… Jednym z objawów dorosłości jest zamknięcie na nowe, na inne (nie o nowinkarstwie jest mowa). Dwa kroki i ani jednego więcej, nawet jeśli uczyniwszy go stanęłoby się wobec spełnionego pragnienia.


Uleczeni z bezwładu


Szabat nie zakłada opasek na oczy! Nie oślepia, a dokładnie nie zaślepia udając, że wszystko jest wręcz cudownie. Bo oto stając w Bożej obecności, w Jego świetle, odkrywam także, a nie przede wszystkim, że jest tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Większość ludzi jest praworęczna, a więc ten człowiek wyłączony jest z używania podstawowego narzędzia (do) przeżycia. Tak jakbym chciał chwycić coś i to coś ciągle mi wypada z rąk. Bezwładność, która przeraża i poraża.

Obraz ręki Bożej – prawica Pańska moc okazała – w której się znajduję, a która mnie opuszcza raz za razem. Oto pokusa odwieczna złego ducha, by takie coś wdrukować we mnie. Na dodatek pokazuje – w swej interpretacji – tyle wydarzeń i sytuacji z mego życia, gdzie to się potwierdza. Tymczasem Bóg zdaje sobie sprawę z naszej ułomności i bezwładu. Co czyni? Podnieś się i stań na środku!

Uczynił to w posłuszeństwie. Pan Jezus przenosi akcent na tych, co wokoło. Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć? Czyżby zamknął im usta? Bo co mogli rzec. Zabrakło im pokory. I dlatego widząc, że ręka stała się znów zdrowa (jakiż to cud, że powrócił do formy!) oni wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa. Zostali przy swoim, z uschłymi rękoma, nogami, ustami i uszami, a przede wszystkim w bezwładzie.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ