Pora zdumienia – Markowe pięciominutówki na piątek 10 lutego 2023

Tekst ewangelii: Mk 7,31-37

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. /Jezus/ przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę.


Najlepsza pora przychodzenia


Bóg przychodzi w określonej, dodałbym odpowiedniej porze. W Księdze Rodzaju, gdzie opisany jest upadek pierwszych ludzi jest pewna wskazówka o czasie przychodzenia Stworzyciela. Autor pisze o porze kiedy był powiew wiatru. Otóż warto uzmysłowić sobie, co to za pora.

Mając na uwadze, że autorem jest semita możemy wnioskować, że miał na uwadze ów popołudniowy czas, kiedy upał zaczyna lżeć i przychodzi lekki powiew przynoszący ulgę po skwarze. To taki wspaniały czas, gdy już można wyjść z namiotu i poczuć na twarzy ów powiew.

Z kontekstu opowiadania wynika, że raczej nie było to jednorazowe przychodzenie. Moglibyśmy wręcz wnioskować, iż było to „umówione” spotkanie między Stwórcą a mężczyzną i kobietą, których stworzył. Myślę, że oczekiwane. Taka popołudniowa herbata czy kawa z kimś, z kim bardzo chcę przebywać. Nie jakieś robocze spotkanie, bo takowe z rana się odbywają. Jest umówiony czas na spotkanie. Stały czas. Dobry czas.


Nieporządek grzechu


Któregoś dnia (to wymiar czasu) stało się coś niedobrego. Bo oto gdy mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Zgrzyt ogromny. Już nie czekają albo lepiej czekają ze strachem. Nasłuchują w przestrachu. Już nie wychodzą na spotkanie z radością. Kiedy wcześniej liczyli za każdym razem na niespodzianki – wyobrażam sobie, że Bóg pokazywał im coraz to nowe gatunki kwiatów – tym razem lękają się. Owocem zaś lęku jest ucieczka (ukrycie się).

Co się wydarzyło? W ich serca, umysły i codzienność wkradł się nieporządek. Albowiem taki jest owoc grzechu. Nieporządek powoduje rozchwianie równowagi. Wyobraźmy sobie chodzenie po linie. Idzie o to, by jej nie rozkołysać. Grzech sprawia, że rozkołysanie uzyskuje wysoki stopień. Tam, gdzie nieporządek tam przychodzi zapomnienie o spotkaniach umówionych.

Inny opis takiego nieporządku mamy w ewangelii, w której przyprowadzają do Jezusa głuchoniemego. Grzech generuje bałagan i wtedy człowiek ani nie słyszy ani mówić nie potrafi. Coś wyraża, ale jest to bełkot. Dostrzegalny jest powiększający się chaos. Ta pora, która była tak utęskniona staje się zagrożeniem, przed którym należy się chować. Oto owoce skupienia się na tym, co nie jest istotne – jak to zrobiła niewiasta w raju, a mężczyzna jej wtórował. Takie skupienie się prowadzi do bezmyślności pod pozorami mądrości.


Tchnienie Boże


Bóg stwarzając świat utworzył pory roku i wszelkie inne pory (m.in. porę łagodnego wietrzyku). Stworzenie jest harmonią. Grzech ją niszczy. Stwórca nie chce dopuścić do zagłady, a więc reaguje na nieporządek. Miłując nas i widząc, że przez grzech niszczejemy wychodzi naprzeciw – przychodzi – aby nam pomóc. Bez Niego, bez Jego łaski nie jesteśmy w stanie ni odkryć ni powrócić do porządku.

Do tego potrzeba benedyktyńskiej wytrwałości i cierpliwości. Potrzeba przyjścia do Mistrza i proszenia, by położył rękę na moją głuchotę i niemotę. Wcześniej trzeba je uznać! Uznać i oddać Panu. A kolejnym krokiem jest poddanie się Jego działaniu. Niekiedy będzie to jak oczyszczenie świątyni jerozolimskiej czyli ostre cięcie. Innym razem wzięcie na bok, osobno od tłumu i powolne uzdrawianie miejsca po miejscu, czasu po czasie.

Wołanie effatha – otwórz się jest przywróceniem tchnienia życia. Warto kontemplować aż do nasycenia ową frazę ewangeliczną: … spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! Oto obraz przywrócenia tego, co było na początku. Tchnienie Boże dające i utrzymujące życie. Tchnienie Boże otwierające uszy i rozwiązujące więzy języka. Tchnienie Boże pozwalające prawidłowo mówić.

Wtedy też odkrywam na nowo porę lekkiego powiewu i pełni zdumienia powtarzać będziemy coraz bardziej i częściej: Dobrze uczynił wszystko (w tle rozbrzmiewa refren z Księgi Rodzaju: … a widział Bóg, że wszystko było dobre, bardzo dobre). Dobrze uczynił, bo daje nam możność powrotu do źródeł, do słuchania i opowiadania o wielkich rzeczach, które dla nas czyni.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ