Tekst ewangelii: Mt 9,32-37
Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”. Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”. Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.
Doraźna i długofalowa pomoc
Należy mówić o kompleksowej pomocy Boga, albowiem Bóg bierze całego człowieka z jego całą historią. Człowiek redukuje odnosząc się do jednej lub kilku wymiarów życia. Nasz Stworzyciel zna nas od podszewki i podejmuje wszystkie wymiary ludzkiej egzystencji.
Pierwszy obraz nasuwający się to stworzenie mężczyzny i kobiety. Ta druga nazwana jest odpowiednią pomocą. Tutaj nie chodzi o służącą. Pojawia się w Księdze Rodzaju inny, szczególny termin, który występuje rzadko w Starym Testamencie, a oznacza cudowną zbawczą interwencję Pana Boga. Modlimy się w psałterzu: Bóg jest dla nas ucieczką i mocą: łatwo znaleźć u Niego pomoc w trudnościach (Ps 46,2).
Bóg jest (po)mocą! Jest cudowną zbawczą interwencją dla mnie i dla ludzkości. Tutaj wołamy za św. s. Faustyną: miej miłosierdzie dla nas i dla całego świata. Ojciec w Synu Jezusie Chrystusie okazał się pomocą, interwencją, zbawieniem. Nigdy nie odmawia nam swej siły.
Na dziś i na wieczność
Na szpitalny oddział ratunkowy (SOR) nie jeździ się codziennie. To w nagłych, doraźnych przypadkach (i wypadkach) tam się udajemy (czy też zawożeni jesteśmy). Tam uzyskuje się pomoc doraźną, jednakże zdajemy sobie sprawę, że potem przychodzi czas długofalowej pomocy (leczenia, rehabilitacji).
Pomoc Boża jest punktowa (odpuszczone ci są twoje grzechy) i jednocześnie ze spojrzeniem w przyszłość (idź i nie grzesz więcej). Jak w przypadku niemowy opętanego, który po wyrzuceniu złego ducha (pomoc punktowa) odzyskał mowę. Skąd ten podziw tłumu? Z punktowego uzdrowienia. Jednakże trzeba nam szerzej spojrzeć. Przecież nie za jednym zamachem, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej dokonuje się (u)leczenie. Oczywiście są przypadki cudownych uleczeń, skatalogowane, zanalizowane, udokumentowane. Podziw ma wzbudzać nie tylko takie och, ach.
Z pokorą i radością spojrzeć mamy na długofalowe leczenie, które prowadzi do uzdrowienia. Cała nasza droga na ziemi jest dochodzeniem do celu, do zbawienia, które dokonało się w Jezusie Chrystusie przez Jego śmierć i zmartwychwstanie, w których na każdej Eucharystii uczestniczymy. Cierpliwy pacjent osiągnie więcej.
Pomoc w drodze
Tak więc pomoc kompleksowa ogarnia życie w całej jego długości – dziecko potrzebuje jej więcej, a potem na starość też nieco więcej jej potrzeba, bo już nie ma się takiej sprawności. Najgorzej z tymi co to wszystko wiedzą najlepiej i nie pozwalają sobie pomóc. Tacy odrzucają cudowne interwencje zbawcze Pana, bo przecież sami się wyleczą. Myślę, że są podobni w swoim myśleniu do faryzeuszów, którzy widząc uzdrowienia dokonane przez Jezusa i słysząc wołanie ludzi (Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu) świadczące o Bożym działaniu twierdzą, że wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy. Takim nikt nie może pomóc.
Pan Jezus nie zniechęca się w niesieniu pomocy: obchodził wszystkie miasta i wioski. Jego obchód trochę podobny do obchodu lekarza niesie w sobie nauczanie, wszak nie trzeba za każdym razem o chorobach gadać (lepiej prewencja niż leczenie). Jednak, bo zdajemy sobie sprawę, że są choroby, Pan Jezus leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. Leczył tzn. czynność trwająca.
Bóg wie, że potrzebujemy Jego miłosierdzia, bo jesteśmy znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Przecież trud, a szczególnie trud choroby jest doświadczeniem takiego znękania, a zły duch wykorzystuje to, by wsączać w nasze serca truciznę, że zostaliśmy porzuceni., że Bóg nas opuścił, że się nami nie interesuje. I powraca myśl z początku refleksji. Otóż dla człowieka drugi człowiek jest (może być) cudowną zbawczą Bożą interwencją. Zacznijmy więc od modlitwy za siebie i innych o odkrycie bycia robotnikiem na żniwie Pana. I podjęcia tej pomocy i stania się pomocą wedle woli Bożej. Niech hymn Zachariasza będzie inspiracją dla każdego z nas, albowiem Pan wzbudził dla nas (po)moc zbawczą w domu swego sługi…
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ