Nieprzyjęte zdumienie – Mateuszowe pięciominutówki na piątek 2 sierpnia 2024

Tekst ewangelii: Mt 13, 54-58

Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: “Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?” I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: “Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony”. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.


Ku spokojnemu syceniu się


Dlaczego tak łatwo od zdumienia poprzez zadawanie pytań dochodzi się do  powątpiewania? Czy nie dlatego, że zdumienie nie zostało odpowiednio strawione? Chyba stało się bardziej słomianym zapałem lub też biblijnie rosą o poranku, która się pojawia i znika. Skoro coś mnie zdumiewa to mam się tym sycić.

Jak to powie św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchowych: W punkcie, w którym znajdę to, czego szukam, zatrzymam się i spocznę, i dopóki się tu nie nasycę, nie będę niespokojny o przejście do innego punktu (nr 77). Dotykamy choroby wszech czasów – pośpiechu. To on sprawia, że chce się biec po łepkach, od punktu do punktu, by wszystko zaliczyć, choć skutkiem tego może być brak zdumienia.

Rozsmakować się drobnymi sprawami. Dziś jak ktoś pości to z reguły ukrywa się z tym. Dawniej pościł i tyle. Nie był wyrzutem dla innych. Nie nazywano go wyrzutkiem czy zacofanym. Ignacy Loyola potrafił siedzieć całą kolację z jedną kromką chleba, którą powolutku drobił, i rozmawiać ze współbraćmi. Trzeba nam wrócić do zdumienia małymi rzeczami.


Kierunek zadawanych pytań


Druga sprawa to zadawanie pytań. Nie zapominajmy o kontekście miasta rodzinnego czyli u siebie. Nam się wydaje, że w naszych Nazaretach mamy wszystko poukładane. Wiemy, kto z kim i gdzie. I tylko pilnujemy, by nic nie przestawiać, bo z tego mogą się problemy zrodzić.

Posłuchajmy raz jeszcze zadawanych pytań: Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Przecież znaliśmy go od małego? Biegał ten pędrak po tych ulicach? Zajmował się prostymi czynnościami – uczył się fachu od swego ojca cieśli. Chodził do synagogi, bo każdy chłopak to musiał robić. Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Na dodatek znamy Jego Matkę, która żyje między nami i braci i siostry też, a tam nie ma czegoś takiego. Czyż nie jest to przypisanie Mu roli czarnej owcy w rodzie?

Tak więc ostatnie postawione pytanie: Skądże więc u Niego to wszystko wydaje się być retorycznym. Nie szukają odpowiedzi. Już mają ją gotową. Krótko: to niemożliwe, a więc podejrzane. Czy dziwić się mamy, że powątpiewali o Nim?


Niewiele gdy zamknięte


Co z tym można uczynić? Niewiele. Zamknięta dłoń nie może nic przyjąć. Zamknięte oczy nie widzą. Zatkane uszy nie słyszą. Zamknięte serce umiera prędzej czy później. Czyż w stwierdzeniu Pana Jezusa nie rozbrzmiewa właśnie to? Troska o swoich rodaków? Jaka szkoda, że tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony. Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli – zapewne z bólem serca notuje św. Jan Apostoł w Prologu swej ewangelii.

To tak jakby ktoś miał troszczyć się o zbawienie ludzi na innym kontynencie, a nie zająć się tym dla swoich najbliższych. Tak się nie da. Bo jeśli nie umiem zatroszczyć się o swój dom to jak zatroszczę się o innych. Bo jeśli nie dbam o najbliższych to jak zadbam o dalekich?

Skutki są katastrofalne. Niedowiarstwo nie pozwala Bogu wiele zdziałać. Cuda nie są cudami, bo są spłaszczane. Słowa nie są słowem Bożym tylko jednymi z opcji, które sobie wybieram wedle własnego widzimisię – byle status quo zostało zachowane. Prośmy zatem o ducha wiary, bo bardzo go potrzebujemy.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ