Nie na co, a Kogo oczekujemy – Łukaszowe pięciominutówki na wtorek 28 listopada 2023

Tekst ewangelii: Łk 21,5-11

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Zapytali Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?” Jezus odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: “Ja jestem” oraz: “nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”. Wtedy mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”.


Upodobanie w końcu świata


Jakże frapującym jest fakt, że znajdujemy upodobanie w ogłaszaniu końca świata czy też słuchaniu o tym końcu! Z jednej strony boimy się tych opowieści katastroficzno-apokaliptycznych, a z drugiej lubujemy się w przepowiedniach itp. Czy dałoby się w tym upodobaniu odkryć fakt zdążania do nieba lub też fakt, że w każdym z nas jest iskra Boża, która do Źródła swego chce powrócić? Myślę, że tak i to bez większego naciągania faktów.

Być może to upodobanie należałoby określić jako tęsknotę i to nie za tymi strasznymi rzeczami, za pomocą których opisujemy. Tęsknota za czym? Nie za wspaniałymi budowlami, na dodatek przyozdobionymi pięknymi kamieniami i darami (dzieła rąk ludzkich), a za Tym, do którego zmierzamy, a który wychodzi nam na spotkanie (to ostateczne jest paruzją).

Nie należy skupiać się na nazwijmy to efektach specjalnych związanych i zapowiadanych wraz z końcem świata, a na Tym, który przychodzi. Wszak koniec ów nie ogłasza zniszczenia wszystkiego do cna, a nadejście Boga, przyjście Najwyższego do swoich dzieci. Lęk rodzący się (a dokładnie pełzający) w związku z tymi wydarzeniami wskazuje na to, że nie oczekujemy w całej pełni i z drżeniem na to spotkanie z Panem Jezusem.


Wybór utrzymania się czy oddania?


Jeśli brak w nas owego drżenia (nawet z nutką lęku, bo przecież grzesznikiem jestem) to strach ogarnia nas w całej pełni. Staje się jak tsunami niszczące wszystko na swej drodze. Jak ogień spalający (nie wypalający) co się da. Tam, gdzie przejdzie taki strach to zapewniam, że nie wzbudza urodzajów, a raczej niszczy wszelkie zalążki tychże.

W zapowiedzi zburzenia świątyni jerozolimskiej jest zawarte owo zniszczenienie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Totalna katastrofa! Nic się nie da uratować. Wszak to przyjście jest ostateczne. Zastany stan rzeczy utrwali się na wieki. Tam, gdzie mnie zastanie i w takiej sytuacji w jakiej się będę znajdował.

Nie, nie jesteśmy bezwolni, bez możliwości wyboru. To nasze wybory kształtują ten dzień. Nie gra roli czy chcę sobie to uświadomić czy też nie. Wybierając błędną drogę mogę zawędrować nad przepaść lub zawisnąć na skale nie mając możliwości ruszenia się, ani w górę ani w dół.


Niewiedza i wiedza


Pada pytanie o kiedy. Nie znamy! Jednakże wzmożone działanie złego, który chce zwieść dzieci Boże ciągle świadczy o tym, że ów czas nadchodzi. Wzmożenie mówi, że zły się wścieka i chce jak najwięcej ugrać – póki nie przyjdzie dzień sądu, bo wtedy i on zostanie ostatecznie zrzucony w otchłań. Iluż to samozwańczych (a może szatańskich) proroków już ogłaszało czas, dokładną datę przyjścia Pana? I co z tego wyszło? Tych, co poszli za nimi poraniło albo zabiło. Tych, co się nie przejmują utwierdziło w ślepym przekonaniu, że nie ma co się przejmować.

Nie słuchajcie! Nie chodźcie za nimi! Jeśli ktoś przychodzi pod imieniem Jezusa to żyje jak Jezus, to podejmuje styl Chrystusowy – a to widać, słychać i czuć. Nie chodzi o samo gadanie Ja jestem czy nadszedł czas. Syn nie zna tego dnia! Tylko Ojciec! Przylgnijcie do Boga, w Nim znajdujcie ukojenie na te trudne czas, na tyle zwodniczych głosów.

Przede wszystkim zaś nie trwóżmy się. Nie dopuszczajmy, by lęk kształtował nasze spojrzenie na świat i to, co się na nim dzieje. Wojny i przewroty, stawanie jeden przeciw drugiemu, trzęsienia ziemi, głód i zaraza, a na dodatek straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Będą. Jednakże koncentrujemy się na Tym, który jest pokojem, Tym, który przychodzi, na Jezusie Chrystusie, który jest naszym zbawieniem.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ