Nauka w i dla codzienności – Markowe pięciominutówki na sobotę 27 stycznia 2024

Tekst ewangelii: Mk 4,35-41

Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego : „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”


Nauczanie – wiedza


Cały dzień nauczał. Opowiadał bajki? Bo wynikałoby to z owego w przypowieściach. Bajki opowiada się dzieciom, a dobra bajka ma morał, bo jej celem jest czegoś nauczyć w tym, a nie innym przedziale wiekowym. Pięknie się Go słucha(ło)? Tak, tłumy były wielkie i potwierdzały Jego inność. Czy jednak nie wpisalibyśmy tutaj sytuacyjnego pięknie gadał, ale na pytanie o czym to tylko wzrusza się ramionami czy przewraca oczami.

Otóż celem nauczania jest przyswojenie nauki. Uczę się, by wiedzieć … choć niestety w wielu wypadkach tego nie ma, by wprowadzić w życie zdobytą wiedzę. Iluż młodych pyta: po co mam się tego uczyć? To mi się na nic nie przyda. A skąd wiem, że to czy owo na nic?

Czy od razu rozumie się sens przypowieści? Przecież można ją zgłębiać i za każdym razem odsłoni ona nowy wymiar, nieznany dotychczas sposób podejścia. Tu jest istota słuchania z pokorą i wytrwałością. Nauczanie Pana bowiem nie jest zawieszone w próżni, nie jest czczym gadaniem czy bezsensownym układaniem domków z kart. Nauka Pańska wysłuchana, przyjęta i wprowadzana w życie ma wpływ na codzienność.


Od teorii do praktyki


Gdy zgłębiamy karty Ewangelii to znajdujemy na nich sekwencję tzn. nauka i dzieło idą ze sobą w parze. To nie jest tylko czysto akademickie budowanie teorii (co samo w sobie przecież złe nie jest). Akcent stawiamy na tylko. Bo od słów przechodzi się do czynów. Od wysłuchania nauki do jej aplikacji w życiu.

Skoro dowiedziałem się, że dwa plus dwa daje cztery to zaczynam liczyć (przeliczać). Skoro już wiem, że nie wkłada się palców do kontaktu to staram się o tym pamiętać i innych przestrzegać. Tutaj mieści się także to, co uczymy się na geografii, chemii, fizyce i innych przedmiotach. Wszak wiedza ma wpływ na życie. To nie ją ubóstwiamy, a Boga. Ona ma pomóc nam w codzienności zgodnie z myślą św. Ignacego Loyoli, że wszystkie zaś rzeczy na obliczu ziemi zostały nam dane do tego, byśmy osiągnęli cel naszego życia tj. zbawienie duszy.

Po całodniowej nauce gdy zapadł wieczór uczniowie usłyszeli: Przeprawmy się na drugą stronę. Czy wiedzą co się stanie na jeziorze? A niby skąd? Mogli się spodziewać burzy, ale czy w dzień czy nocy te gwałtowne wichry przychodziły niespodziewanie. Nie dało się tego przewidzieć. Tego rodzaju sytuacje – niespodziewane i gwałtowne (fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała) – są przestrzenią (okazją) w której widać jak na dłoni nasze zasłuchanie w naukę Pana.


Poruszenie


To zasłuchanie w takiej sytuacji u początków jest poruszone (nie jest poruszeniem serca), ale szum gwałtownego wichru, ryk fal uderzających, woda wdzierająca się do domu (bo tak o łodzi powiedzieć można) ogłuszają i zagłuszają, a więc trzeba solidnego zaparcia się siebie, by mimo tych niesprzyjających warunków posłuchać tego, co nazwać możemy powiewem łagodnego wietrzyku. Bo zauważmy, że pośród tego hałasu On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Można zachować spokój? Można.

To zbudzili Go jest wołaniem o pomoc w desperacji. Bo już po ludzku nic więcej zrobić nie mogli. Pośród tego hałasu zwracają się do Mistrza: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? Czemu kazałeś nam wypłynąć? Czy tak ma się zakończyć nasza przygoda z Tobą? To płynie z serca czy z przestraszonego rozumu? Słyszymy nutkę oskarżeń i bezradności, paraliżującego strachu… a gdzie nutka całodniowej nauki Pana?

Te burze były i są w naszym życiu i przychodzą niekiedy tuż po wspaniałym doświadczeniu (niespodziewanie). I tak jak słuchamy Go w ciągu dnia, w czasie spokojnym, tak i podczas burzy mamy Go przywoływać. On wstanie, rozkaże: Milcz, ucisz się. Pomyślmy o ich sercach, które na te słowa się uspokoiły i nastała w nich głęboka cisza. Prośmy zatem o wiarę, o wiarę jak ziarnko gorczycy, o wiarę wytrwałą na dni spokojne i niespokojne. By była w nas bojaźń Boża, a nie bojaźliwość pełna lęku.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ