Tekst ewangelii: Mt 6, 7-15
Jezus powiedział do swoich uczniów: “Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień”.
Kilka właściwości wody
Woda ma to do siebie, że syci i że potrafi dotrzeć do każdego zakątka. Potrafi tak przenikać, że nie zostawi ni milimetra kwadratowego bez dotyku, bez nawodnienia. „Chwyci się” wszystkiego, by nasączyć sobą ziemię. Wyschnięta ziemia jej pragnie, a ona bez problemu pozwala na to, by wniknąć w glebę. Czy spływa jak po skale? Być może, ale i w swej cierpliwości żłobi całe rzeki w skalnych zwaliskach. Cierpliwość jednej kropli rozbija najtwardsze bloki kamienne.
Jeszcze jest jedna cecha owej cierpliwości. Nie potrzeba hektolitrów. Raczej wskazany jest systematyczny „opad”, spokojny deszcz, bo wtedy o wiele szybciej i głębiej dociera. Szybki, gwałtowny, nawet jeśli ulewny deszcz sprawia, że woda ślizga się, bo wysuszona ziemia jest jak kamień i wtedy po niej spływa.
Wiele można byłoby nad wodą się „rozwodzić”, ale nie trzeba, bo każdy mniej więcej wie, choć w naszych czasach nie szanuje się daru wody. Proroctwo Izajasza (55,10-11) reasumuje całość: Tak mówi Pan Bóg: “Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa“.
Rzeka słów czy Słowa?
Woda jest darem Bożym. Jak każdy dar wymaga szacunku. Jest do użytkowania, a nie do marnotrawienia. Ma w sobie moc. Czyż nie lękamy się żywiołów morskich? Olbrzymich fal? Majestatu oceanów? Jest i lęk i fascynacja. Te dwa wymiary zawsze winny kierować nasze myśli, a serca już szczególnie ku Panu naszemu. On bowiem jest Dawcą, także wody. Stworzył ją dla nas. Daje nam ją, by nas syciła, bo bez niej nie możemy żyć. Tam, gdzie nie ma wody tam przychodzi susza i pustynnieje wszystko naokoło. Nie, jakoby jej brakowało. Chodzi o mądrą i solidarną dystrybucję tegoż daru.
Izajasz opierając się na doświadczeniu wody pokazuje nam inny strumień Bożej łaski. Tak jak woda, tak samo i słowo, które wychodzi z ust Bożych. Bóg wypowiada (S)słowo. Jest to niekończący się dialog Stworzyciela ze stworzeniem. Św. Ignacy Loyola mówi o bezpośrednim dialogu, Sercem do serca, którego pragnie Bóg z człowiekiem. Mówi przez dar stworzenia. Mówi też przez dar zbawienia. Mówi przez drugiego człowieka. Rzekłbym mówi we wszystkim i przez wszystko. Oto w słowie Bożym realizują się inne słowa św. Ignacego: szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystko w Bogu.
Najważniejsze i ostateczne Słowo wypowiedział Ojciec w Synu, Jezusie Chrystusie. On jest Słowem Odwiecznym, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. I to Słowu w stopniu najwyższym i najdoskonalszym jest „wodą” dla człowieka i dla ludzkości. Dociera ono do każdego zakamarka. Jest w stanie nasycić każdą komórkę. Przynosi życie (owocność). Byle tylko je przyjąć!
Wypowiedz (S)słowo
Skoro jest mowa o dialogu to ze strony stworzenia też pada słowo odpowiedzi. Jest nią w szerokim i wąskim, głębokim i rozległym znaczeniu modlitwa. Obejmuje ona (w dosłownym i przenośnym znaczeniu) całego człowieka i całe jego życie. Nic nie powinno umknąć jej uwagi. Oto woda, która syci i nawadnia. Oto źródło owocności, a wcześniej płodności i cierpliwości. Bez modlitwy ani rusz, jak i bez wody ani rusz w uprawie ziemi.
Wcale i na pierwszym miejscu nie chodzi o hektolitry modlitwy, albowiem zgodnie ze słowami Pana modląc się, nie mamy być gadatliwi jak poganie, którzy myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Modlitwa bowiem to nie jest tylko i wyłącznie „moje działanie”. Na oba terminy należy zwrócić uwagę. Zarówno na „moje”, jak i „działanie”. W wielu bowiem przypadkach modlitwa jest bardziej podobna do niedziałania. Czyż tutaj nie wchodzi wymiar niedzieli, w którą nie powinno się nie działać? Czyż w niedzielę nie idziemy na najważniejsze spotkanie w ciągu całego tygodnia uczestnicząc w Eucharystii?
Modlitwa to spotkanie z Ojcem! Miłującym Ojcem, który wie czego nam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosimy. On umie domyślać się. Jeśli w to wierzymy, jeśli żyjemy jak dzieci Boże, synowie i córki Ojca, który jest w niebie to nasza modlitwa będzie pragnieniem i syceniem się wyschniętej ziemi każdą kroplą. Będzie upragniona. Będzie wyczekiwana. I obejmie każdy wymiar egzystencji: i chleb powszedni i chleb na życie wieczne.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ