Dotknij Panie oczu i uszu – adwentowe pięciominutówki na piątek 2 grudnia 2022

Tekst ewangelii: Mt 9,27-31

Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić”? Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”. I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.


Tyle krzyku wokół nas


Mentalność tego świata zbudowana jest na wrzasku – kto głośniej krzyczy temu wydaje się, że najwięcej wypowie. Wedle logiki świata na pewno dużo osiągnie, bo ludzie boją się krzyku! W rzeczywistości taki światowy krzyk, co chwila podnoszone larum świadczy o słabości naszego świata. Bo każdy w tym świecie chce postawić na swoim i nie widzi możliwości koegzystencji. A jeśli ktoś nie krzyczy to jest podejrzany. A jeśli ktoś nie dołącza się do tej zbiorowej i krzykliwej histerii to jest wyrzucony poza margines społeczeństwa.

Wyobraźmy sobie, że dwaj niewidomi idą za nami i głośno wołają o pomoc. Przyspieszamy kroku? Udajemy, że nic nie słyszymy? Każemy im zamilknąć? To także światowe postawy. Krzyczy się o to i o owo, a potem nic się nie robi. Bo co? Gardło boleć zaczęło? Ciśnienie zeszło. Może by jakąś krzyko-terapię stosować? Pokrzycz sobie na wszystkich i na wszystko, a będzie ci lżej. Być może, ale na jak długo?

Krzyk jest wołaniem o pomoc! Pokrętnie (przeinaczenie) to czyni świat. Woła o ekologię, a w żaden sposób nie pomaga ekologii człowieka, bo też krzykiem wymaga prawa do zabijania. Pochyla się nad robaczkami, a nad poczętymi nie chce się pochylić. Jakże nasz świat pomocy potrzebuje! Potrzebuje, bo jest ślepy, choć idzie w zaparte i udaje, że widzi… jakie to krótkowzroczne!


Wołanie na/z głębi


Uparci są ci dwaj niewidomi. Głośno wołają idąc za Nim. Trzeba samozaparcia i odwagi, bo przecież nie idą znanymi sobie ścieżkami i przejściami. Trzeba pokory, bo o pomoc się prosi. I tu różnica. Nie żądają, nie wymuszają. Wchodzą w dynamikę Bożą. Wychodzą ze swoich pozycji, zapatrywać czy schematów, by spotkać się z Synem Dawida.

To jest wołanie z głębi serca! Dziś świat potrzebuje litości, a dokładnie miłosierdzia – miłości wymagającej, dającej życie, wskazującej kierunek ku widzeniu. Tutaj nie ma dwóch panów, bo nie można służyć Bogu i mamonie. Kto tak próbuje jest niewidomy i na dodatek w swej pysze przekonany, że widzi. Ewangeliczni ślepcy proszą o miłosierdzie!

Gdy wchodzą do domu (przypomnijmy sobie o krewnych Jezusa, którzy przyszli do Niego i stali na dworze, na zewnątrz) mają możność przystąpić do Jezusa. Dopiero w tej chwili jest to możliwe. Wołanie, czasami głośne, ma prowadzić do domu Boga. Na ulicy nie rozmawia się o rzeczach ważnych. Byle gdzie nie podejmuje się ważkich tematów. Dom jest najlepszym miejscem, dom, do którego wszedł Pan Jezus. Oczekujemy na Jego przyjście dlatego pozwólmy, by wszedł do naszego domu.


Uczestnictwo w całości


Właśnie w takim środowisku Jezus pyta: Wierzycie, że mogę uczynić to, o co prosicie? Przychodzimy do świątyni z konkretnymi prośbami. Krzyczeliśmy głośno w sercach idąc tutaj? O co? Czy wierzymy, że On ulituje się nad nami? A co oznacza owo „On”? Wszak to podstawowe: na kogo oczekujemy, na czyje przyjście się przygotowujemy?

Wołając Synu Dawida poruszyli wieki modlitwy i oczekiwań, historie obietnic Bożych ogłaszanych przez proroków i zaaplikowali to wszystko do siebie, do konkretnych historii osobistych. Tylko w świetle takiej całości jesteśmy w stanie stanąć w prawdzie wobec siebie i otaczającej nas rzeczywistości.

Moja historia, a więc i moja ślepota, to część całości, ważna, bo jedyna i niepowtarzalna i… wpisana w historię zbawienia, która obejmuje wszechczas i wszechświat. Tak więc niech Przychodzący dotknie naszych oczu. Niech padną z Jego ust słowa: Według wiary waszej niech się wam stanie. Niech dokona się Boże dzieło w nas! Jakie? By widzieć tak, jak On widzi. I roznośmy tę wieść po całej tutejszej okolicy – bądźmy zapalonymi pochodniami, dzięki którym ciemności są rozpraszane! Niech w nas i przez nas Przychodzący się objawi.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ