Do końca czyli na zawsze – medytacja biblijna na święto Kazimierza królewicza – 4 marca 2022

Tekst ewangelii: J 15, 9-17

Jezus powiedział do swoich uczniów:” Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.


Wytrwajcie w miłości


Czy zdaję sobie sprawę do końca cóż oznacza owo bycie umiłowanymi miłością Ojca?! Świadomość to może i jest, a czy jest przełożenie na dziś? Na poranne wstanie, na pracę, szkołę, która czeka? Na spotkania, które dziś będą miały miejsce? W życiu Świętych to był codzienny chleb. Wiedzieli i wierzyli i żyli ową wieścią, że są umiłowani przez Syna taką samą miłością, jaką Go miłuje Ojciec.

Przychodzi zatem Jezusowe wezwanie: Wytrwajcie w miłości mojej! Ze strony Pana Boga to wiemy, że jest wierność i wytrwałość do końca. Nieco dalej w swojej ewangelii Jan napisał: … umiłowawszy swoich do końca ich umiłował. To kontekst Ostatniej Wieczerzy w czasie której Syn wydał się za nas. Ojciec tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego wydał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne.

W takiej miłości mamy wytrwać. Bo ona może przestraszyć swą radykalnością. Kochać tak, ale że aż tak? Kto to pomyślał? Chyba mamy trochę spaczony obraz miłości Bożej. Trochę przesłodzony. Trochę przesadzony w koncentrowaniu się na krzyżu i cierpieniu. Te dwie skrajności oddalają nas od niej, a wiadomo, że w miłość odległość ma bardzo ważną rolę.


Dynamizm miłowania…


Wytrwanie w miłości ukazuje się w konkrecie zachowania przykazania Pana Jezusa. Zachować je, ale nie jak ten jeden talent zakopany w ziemię i nie puszczony w obieg. Nie jak budowanie spichlerzy, by tam gromadzić dobra i potem chcieć ich używać dla siebie.

Przykazanie Jezusa jest dynamiczne! Jest rozwojowe! Wszak miłować mogę każdego dnia bardziej, głębiej i mocniej. Zachowanie go nie jest konserwacją, by się nie popsuło. Jest bardziej konsekracją, poświęceniem się Bogu, a w tymże poświęceniu oddaniem się także D(d)rugiemu. Wielokrotnie słyszeliśmy Syna, który powtarza, że kocha jak Ojciec, że zachowuje przykazania Ojca, że trwa w miłości Ojca. Syn całkowicie oddaje się Ojcu. Czyż Święci tak nie żyją?

Zachowanie przykazania miłości jest źródłem radości – Bożej radości. Pamiętamy, jak Pan Jezus uniesiony w Duchu woła do Ojca: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że te rzeczy objawiłeś prostaczkom! Taka jest radość Ojca. Taka jest radość Syna. Mamy w niej uczestniczyć w całej pełni! Bóg nie zaprasza nas do połowiczności.


…wedle miar Bożych


Warto przypominać sobie treść przykazania Pana: …abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Myślę, że gdybyśmy przyłożyli do tego przykazania nasze miary to byłoby to dosyć mierne i bierne. Miarą jest Jego miłość. Jak zostałem umiłowany tak mam miłować. Kto wie czy tu nie tkwi problem współczesnego człowieka, który tęskni (pragnie) za miłością, a jak przychodzi co do czego to wybiera zastępcze jej formy. Lękamy się owego na całość. Wyczuwamy intuicyjnie, że tylko na całość mówi o prawdziwej miłości. Chcemy radykalizmu, jednak nie-wcielonego w codzienność.

Stopień najwyższy (po ludzku się tak wydaje) jest następujący: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Syn to czyni za mnie! Za ciebie! Za każdego człowieka! Dla Niego jesteśmy Jego przyjaciółmi. I podaje miarę: na tyle, na ile czynimy to, co nam przykazuje. Z musu to słudzy i niewolnicy. Synowie i córki, bracia i siostry, mają wiedzę, bo Jezus oznajmił nam wszystko, co usłyszał od Ojca mego.

Bóg mnie wybrał! Wybrał i przeznaczył na to, abym szedł i owoc przynosił i by owoc trwał. Czyż nie jest to opis miłości prawdziwej? Tej, która wybiera, która podnosi, która daje siłę do drogi, która podejmuje trudy i jest cierpliwa. Tej, która nigdy się nie kończy i ciągle wzrasta. Czy nie dlatego na koniec słyszymy: …aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. Jak już wyżej zobaczyliśmy, aby to, co Pan nam przykazał (przykazanie: …abyście się wzajemnie miłowali) stawało się coraz bardziej, mocniej i głębiej pokarmem, treścią, tlenem mego życia.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ