Tekst ewangelii: Mk 16, 15-18
Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”.
Człowiek drogi i w drodze
Chrześcijanin ze swej natury jest człowiekiem drogi i w drodze. Niekoniecznie pielgrzymuje prostą i jasną ścieżką, choć cel jest jeden – niebo. Przecież nie raz i nie dwa mylimy kierunki. Ważne, by szukać tego właściwego. Natomiast nie wolno nam osiąść na laurach. W triumfalnym geście podnosić rąk do góry i powiadać sobie, że wszystko mam, że wszystko osiągnąłem, że teraz to żyć nie umierać.
Stwierdzenie, że jestem niedokończony brzmi dosyć twardo i nieprzyjemnie. Jednakże z wiarą przyglądając się temuż określeniu mogę zobaczyć z nadzieją, iż każdego dnia mogę być lepszy, a nie skończony. Rodzimy się ludźmi, a stajemy się osobami. Myślę, że odpowiednim cytatem są słowa ewangelisty Łukasza, który napisał, że Pan Jezus wzrastał w mądrości i w latach i w łasce u Boga i u ludzi. Taki jest chrześcijanin do ostatniego tchnienia. Rozwój naznacza wychodzenie i powroty, pracę i odpoczynek, codzienność i świętowanie.
Jest to pierwszy wymiar ogólnego posłania, które Zmartwychwstały daje każdemu ze swoich uczniów: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Oczywiście, począwszy od siebie samego. Idź do każdego zakątka twego serca, pamięci, historii życia, do każdego twojej relacji i ogłaszaj tam Dobrą Nowinę, zapraszaj tam Pana Jezusa. Wtedy, przemieniony i przemieniany Jego obecnością będziesz coraz bardziej Chrystusowy, coraz mocniej rozchodzić się będzie woń Chrystusowa wokół ciebie i… przyciągać innych.
Od Szawła do Pawła
Jakże wielkim jest przykład Apostoła Narodów! Od Szawła do Pawła, od prześladowcy do naśladowcy. I do końca życia miał oścień, który mu przypominał o drodze do Pana, który mu się objawił i który okazał mu nieskończone miłosierdzie. Mądry i wyuczony człowiek, zadbany w swoim rozwoju (pobierał nauki u najlepszych ówczesnych mistrzów), znający języki i Pisma szedł drogą faryzeusza. Kochał Boga i chciał dla Niego tak wiele uczynić. Prześladowania, których był narzędziem były wyrazem jego troski o Boga Jahwe i o przykazania. Był przekonany, że czyni dobrze!
Jednakże kiedy spotkał się z Jezusem z Nazaretu u bram Damaszku przeorientował swe poglądy, a przede wszystkim życie. Może lepiej byłoby rzec, iż pozwolił, by Jezus to uczynił. Nie polega to na wykasowaniu pamięci i uczeniu się od nowa. Pan Jezus nie niszczy. Pokazuje inną perspektywę, a więc to wszystko, czego nauczył się Szaweł Paweł mądrze, na chwałę Bożą wykorzystał.
I widzimy, że zaczął od siebie. Już z Panem Jezusem przeszedł zapewne w czasie ciemności (nie widział) i głodu (nie jadł nie pił) poszczególne etapy. To przejście to pozwolenie, by Bóg dotknął każdej relacji, każdego wydarzenie, by dotknięcie uzdrowiło to, co chore, rozwiązało to, co spętane, wyrzuciło to, co niedobre. Takie uporządkowanie bez którego nie ma systematycznego rozwoju. Bez wątpienia powiedzieć można, iż Apostoł Narodów uwierzył i przyjął chrzest, bo takimi owocami to się kończy.
Przyjąć i przejąć się
Warty przemodlenia jest właśnie ów werset skierowany do Apostołów (a w jakimś sensie każdy z nas nim jest): Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony. Zbawienie jest darem! Jednakże ten dar należy podjąć. Nie tylko powtarzać Panie, Panie, wszak i złe duchy to robią. Wiara pozwala nam być otwartymi na Jego prowadzenie, a ścieżki Pana niekoniecznie muszą się zgadzać z naszymi wytyczonymi szlakami.
Przyjęcie zaś jest równoznaczne z otrzymaniem mocy Bożej, której nie da się ukryć pod korcem. W jednym z fragmentów ewangelii czytamy, że moc wychodziła od Jezusa. Tak samo i ta sama moc wychodzi od tego, kto przyjął Dobrą Nowinę i przejął się nią.
Jest też wzmianka o efektach specjalnych: Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Czy specjalne? Wszak ten, kto uwierzy i przyjmie Jezusa wyrzuca złe duchy ze swego serca i otoczenia modlitwą wyrzekania się, ciągle uczy się nowych języków docierania do swego serca i serca innych. Węże i truciznę rozpoznaje i unika ich, by nie szkodziły. Chorych nawiedza i niosąc im Jezusa sprawia, że Jego dotyk niesie im siłę i ukojenie. I dzieje się to na co dzień.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ