By szewc nie chodził z dziurawymi butami – medytacja biblijna na VI niedzielę wielkanocną – 22 maja 2022

Stanę w Bożej obecności.

Wprowadzenie 1: siedzę sobie w ogrodzie w niedzielny poranek – uporządkowane grządki, widać, że coś już rośnie, kwiatki rozweselają oczy… odpoczynek… bo cały tydzień przyglądaliśmy się z uwagą, by żaden chwast nie podniósł się za bardzo.

Wprowadzenie 2: prosić o łaskę prawdziwej radości.


Na początek przeczytam tekst ewangelii: J 14, 23-29

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie”.


Jak mogło dojść do tego?


Gdy stanie się coś złego to zadajemy sobie pytanie jak to się stało? Jak mogło do tego dojść? Skupmy się na czasowniku dochodzić. To, że coś takiego się stało świadczy o tym, że jesteśmy w rzeczywistości dynamicznej. Coś się dzieje. Coś się staje. By dojść na szczyt góry to należy wyruszyć i podjąć trud wędrówki. Zdobywa się go krok po kroku. Zarówno będąc u podnóża góry, jak i kilka kroków od szczytu.

Tak więc jeśli stało się coś złego to oznacza, że jest to koniec pewnego procesu, który został podjęty. Jego początek w decyzji. A często są to malutkie decyzje jak kamyczki na szlaku, które poruszamy z powodu nieuwagi i które zaczynają się staczać ze stoku. Mały ciągnie mały, potem nieco większy i dochodzimy do lawiny, która jest w swoich skutkach niszczycielska!

Nieroztropne przymknięcie oka na chwast widziany w ogrodzie (czy to z lenistwa czy też bagatelizowania) skończyć się może zachwaszczeniem całego ogrodu, a więc utratą podstawowego celu, dla którego został stworzony. Ma przynosić warzywa, kwiaty, ma być miejscem także odpoczynku, a stał się stepem, ruiną czy wręcz pustynią. Ktoś powie, że to przesada, iż od jednego chwastu coś takiego się wydarzyło. Czy aby na pewno przesada?


Niekończące się poznawanie


W ewangelii Pan Jezus mówi do nas dziś o tym, że miłość polega na zachowywaniu Jego nauki. Bóg jest miłością i to, co uczy jest lekcją w szkole miłości. Czy uczeń za każdym razem od razu rozumie materię, której się uczy? Czasami długo mu zejdzie zanim pojmie. A i od tego do zastosowania jeszcze dużo wody upłynie. Mam przyjaciela, ojca kilkoro dzieci, który troszczy się o ich edukację. Często w czasie rozmowy z nimi pada z jego ust pytanie: a jak tę wiedzę zastosowałbyś do życia codziennego? Okazuje się, że można tak edukować swe dzieci.

By zachować daną naukę to trzeba ją (po)znać. Bez wiedzy nic nie zastosuję. Bo niby jak miałbym to zrobić?! Eksperymentować? Po co, skoro już dawno wiele rzeczy zostało odkrytych?! Czy mądrym jest wyważanie drzwi, które stoją otworem? Przecież miłość zasadza się na poznaniu. Zgodnie z modlitwą św. Ignacego Loyoli, w której prosimy o większe poznanie Boga, by Go goręcej kochać i lepiej naśladować. Poznając kocham. Kochając poznaję.

Wtedy spełnia się druga część wypowiedzi Pana Jezusa: …Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. To świadczy o całościowej nauce, nie tylko fragmentarycznej czy wybiórczej. Bo „dziura” w poznaniu jest jak dziura na drodze, której jak się nie zauważy to można uszkodzić siebie czy pojazd i to bardzo. Warto więc nadrabiać wiedzę, lub też, co o wiele korzystniejsze, pogłębiać poznanie, dbać o jej rozwój jak dba się o ogród, który został nam dany do uprawy.


Dobry Nauczyciel


W szkole nieodzowny jest nauczyciel. Chyba trochę się o tym niestety zapomina. Tutaj też trzeba porządku, bo języka polskiego uczy polonista, a matematyki matematyk, a nie na odwrót. Relacja nauczyciel-uczeń opiera się na zaufaniu ze strony ucznia. Bez niego jest napięcie. Jeśli bowiem na wejście uczeń odrzuca nauczyciela (a więc i jego wiedzę) to dokąd to może prowadzić? Czyż nie do ślepoty ucznia, a dokładnie do wspomnianej wyżej „dziury”?

Otóż słowa Pana Jezusa, Jego nauka nie należy do łatwych, ale jest przyswajalna! Tyle z tym, że potrzeba powtórek i pogłębienia. Codziennie. Takim narzędziem jest rachunek sumienia, na którym uczymy się języka Boga i dostrzegamy jak wcieliliśmy go w życie odkrywając miejsca, gdzie można byłoby to lepiej uczynić. Tutaj otrzymaliśmy ogromną pomoc od Boga. Otóż Ojciec w imieniu Pana Jezusa posyła nam Ducha Świętego, a On nas wszystkiego nauczy i przypomni nam wszystko.

Stąd, drogi uczniu Pański, niech się nie trwoży serce twoje ani się nie lęka. Jak to powtarzało się w szkole, że uczeń bez jedynki to jak żołnierz bez karabinu. Niekoniecznie trzeba o te jedynki walczyć, jednak, gdy się zdarzy to trzeba to podjąć. Bo zaiste po co żołnierzowi cały arsenał? Będąc blisko tak wyrozumiałego Nauczyciela nawet jak coś nie wyjdzie czy wręcz pójdzie źle otrzymujemy od niego pokój, który pozwoli się skupić i nauczyć się (uzupełnić „dziurę”) czy powtórzyć zapomnianą wiedzę.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ