|
Tekst ewangelii: Łk 19,41-44
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.
Bo z igraszki przyjdą płaczki
Znamy dobrze to powiedzenie, które jako dzieci słyszało się często z ust tych, co byli blisko. Wcale nie chodzi, by się nie bawić – bo igraszki to także niewinne dziecinne zabawy, które przynoszą radość, czy wręcz pisk! Idzie o to, że nieostrożność czy zapomnienie się może poprowadzić do płaczu. Są też takie igraszki, które nie są wcale dobre. Mówimy przecież, że ktoś igra z ogniem, a skończyć się to może pożogą.
Ktoś powie, że to czepianie się, że może, a nie na pewno. Oczywiście, jednak lepiej jest dmuchać na zimne niż próbować chwytać rozgrzane do czerwoności. Znów nie chodzi o asekuranctwo, wycofywanie się i trwanie na z góry upatrzonych pozycjach. To ostrzeżenie otrzymywaliśmy z reguły od rodziców czyli tych, co dobrze nam życzą, co nie chcą naszego bólu z powodu upadku.
Beztroska dziecka nie ma oznaczać nic mnie nie obchodzi, będę robił jak chcę. Bóg uczy nas, swoje dzieci, w którym kierunku nie mamy iść, po których kładkach lepiej nie przechodzić. Przychodzi i mówi o tym na różne sposoby. Powraca fakt, że w ferworze zabawy tak trudno usłyszeć natchnienie Boże, a przychodzi, by gdy zbliżamy się do przepaści (nieświadomie nawet) to On szepce do ucha, że nie wolno!
Płacz Jezusa
Dziś jesteśmy świadkami płaczu Jezusa nad Jerozolimą. O co chodzi? A o co chodzi rodzicom, którzy płaczą nad swoimi dziećmi? Czemu płaczą na widok ich wyborów? Czemu smucą się nad stylem ich życia? Czy źle robią? Przecież, powiada świat, nikt nie może się wtrącać drugiemu, nie może niczego narzucać, ba, nie wolno ostrzegać, że to i tamto może wywołać burzę i przyjdą płaczki.
Tutaj nie sposób podać innego, pierwotniejszego znaczenia płaczek. To kobiety, które zawodowo opłakiwały zmarłych. Tak więc Bóg nie chce naszej śmierci. Nie chce płaczek obok nas. Jak przychodzą wykonać swoje zadanie to już jest za późno. Skończyła się zabawa. Tyle z tym, że nie wiemy jak się skończyła.
Czy Pan Jezus jest płaczką nad Jerozolimą? Ogłasza jej zagładę patrząc na jej piękno. Widzi dokąd doprowadzi takie, a nie inne „zawiadywanie” ze strony arcykapłanów i Heroda. Zdaje sobie sprawę, że przychodzi czas płaczek, że zbliża się śmierć.
Nie tylko płakać
Co czyni, bo przecież na płaczu nie poprzestaje. Wbrew nie przyjęciu przychodzi i przynosi pokój. Tak, Syn Boży, Książę Pokoju przynosi pokój temu miastu, które ma być miastem pokoju. Przychodzi i sam umiera, by śmierć nas nie dosięgła. Oddaje życie, byśmy my nie musieli tego czynić.
Czy, gdy Jezus jest blisko mnie nie płacze na mój widok? Warto się nad tym zastanowić. Czy poznaję to, co służy pokojowi? Jak odczytuję Jego przynaglenia czy wręcz nakazy lub zakazy? Oby nie zostało to zakryte przed moimi oczami. Bo wtedy dzieją się straszne rzeczy. Jakie? Apokaliptyczne. Przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.
Rozglądajmy się w pracy i odpoczynku, na modlitwie i między ludźmi, wszędzie i zawsze i odkrywajmy Jego obecność. Bo to jest czas nawiedzenia. Dla mnie i dla ciebie. Dla każdego. Rozglądajmy się, byśmy się z Nim spotkali. Byśmy pilnowali znaków i odczytywali je właściwie.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać "pięciominutówki" bezpośrednio na adres mailowy wystarczy napisać prośbę na adres: robert.wiecek@jezuici.pl powrót |
|