Tekst ewangelii: J 12,24-26
Jezus powiedział do swoich uczniów: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
Jedyna Droga
Droga Pana Jezusa jest naszą drogą, a dokładnie On sam jest naszą drogą! Sam to powiedział. Czcimy Jego Matkę jako Matkę Dobrej Drogi. To On jest jedyną „drogą” do Ojca. Nie ma innej! Kto to pojmie to idzie, nawet jeśli po ludzku wydaje się być chodzeniem bezdrożami.
Chrześcijanin więc uczy się od Jezusa kroczenia dzień za dniem, zmierzania ku wyznaczonemu celowi, ku niebu, ku pełni spotkania z Ojcem. Tak jak Syn. Albowiem wyznacznikiem naszej wędrówki nie jest to, co uczynimy na ziemi, a dom Ojca, do którego mamy zmierzać. To nie jest pogardzanie tym, co na ziemi. To właściwe ustawienie proporcji i kierunków.
Nauka ta wcale do łatwych nie należy, albowiem w wielu przypadkach jest – tak przynajmniej się sądzi – wbrew naturze. Niech posłuży obraz z ewangelii. Czy fakt, że ziarno pszenicy obumiera jest wbrew naturze? Żadną miarą. Bez tego nic nie będzie. Nie będzie plonów, a więc będzie głód i śmierć głodowa.
Wrzucony w ziemię
Pan Jezus objawia nam Boży sposób patrzenia na wędrówkę. Bóg wie, że w czasie jej trwania są chwile trudne, są wspinaczki po skalnej ścianie, chodzenie po graniach. Znajdą się tam i piękne połoniny, na których można odpocząć. Schodzimy do dolin i wchodzimy na szczyty. I nie jest to wbrew naturze.
To nieprzyjaciel natury ludzkiej mąci nam w głowach. Wprowadza zamieszanie przedstawiając sprawy po swojemu. Wzdryga się człek słysząc o umieraniu koniecznym do tego, by przynieść plon obfity. Jednak gdy z uwagą się przyjrzy codzienności to widzi (jeśli jest uczciwy), że tego obumierania to doświadcza wielokrotnie każdego dnia. I nie dziwi się temu i podejmuje je i wypełnia. I choć czasami przychodzi zniechęcenie to nie poddaje się jemu.
Jestem wrzucony w ziemię! Obumieram, by owoc przynosić. Obumieram na pierwszym miejscu sobie samemu. Znowu, nie idzie o pogardzanie sobą. Trzeba w Jezusie odkryć punkt odniesienia do wszystkiego. Tak jak to zrobił św. Paweł w Liście do Filipian (Flp 1, 20c-30) i inni uczniowie Jezusa (dla przykładu św. Wojciech, którego dziś wspominamy).
Dzieci Boga – natura Boża
Pan Jezus ukazuje nam naszą prawdziwą naturę tzn. naturę dzieci Bożych. Zbudowana ona jest na/z miłości. Z niej wypływa i ku niej dąży. W naturalny sposób człowiek jest dobry, miłujący, także miłując swoich nieprzyjaciół. Umiłowany ogłasza miłość, a czyni to swoim świadectwem życia (myślami, decyzjami, słowami i czynami).
W miłości przychodzi taka chwila, że człowiek podejmuje decyzję o tym, że ona jest najważniejsza – ważniejsza od życia. Zresztą fakty mówią mi, że nie mogę utrzymać życia, przedłużyć go. Zaiste tracimy życie za każdym razem kiedy chcemy wystąpić wbrew naturze uważając, że możemy je zachować! Tylko Dawca życia je zachowuje! Poza Nim panuje śmierć. Powraca perspektywa właściwa, Boża spoglądania na ziemską rzeczywistość – na tym świecie nie zachowasz życia, bo każdy umrzeć musi! Natomiast Boża perspektywa widzi dalej, głębiej i pełniej, widzi na wieczność czyli zachowuje nasze życie na życie wieczne.
W konkrecie ziemskim drogę Pańską określamy jednym prostym słowem, którego fundamentem jest miłość, a mianowicie służba. Na pierwszym miejscu nie mamy służyć ludziom. To miejsce zarezerwowane jest dla Boga. A kto by chciał Mi służyć… oto zaproszenie do mnie skierowane. I nie trzeba nie wiadomo co robić. Prosto i po prostu: … niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. Podstawowa służba-miłość to bycie-z-Bogiem. Z tego wypływa w sposób naturalny – nie wbrew naturze – służba drugiemu i sobie jako wypełnienie przykazania miłości.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl