Zaufanie i przykazania misyjne – Markowe pięciominutówki na czwartek 1 lutego 2024

Tekst ewangelii: Mk 6, 7-13

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. “Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”. I mówił do nich: “Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”. Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.


Zaufajcie


W rozesłaniu rozbrzmiewa to jedno zaufajcie! To powtarzana modlitwa ucznia: Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki… niczego mi nie zabraknie. Nie jest to łatwe. Te, jakże konkretne, ale spędzające sen z powiek troski, nie mogą przysłaniać tego, co najważniejsze. Wielu zacznie krzyczeć: jak to nie brakuje? Ilu głoduje? A ty głodujesz? Ilu doświadcza niesprawiedliwości? A ty jej doświadczasz? Jak łatwo brać nam treść błogosławieństw i obracać je przeciwko Temu, który je wypowiedział i nimi żył.

Kiedy czegoś nie chcemy podjąć to znajdujemy argumenty na potwierdzenie. Jeśli uczeń nie chce się uczyć to… paluszek i główka to szkolna wymówka. Wymawiamy się. Niekoniecznie wynika to z naszego lenistwo (choć i to wchodzi w rachubę). Bardziej jest to skutkiem posłuchania podszeptów złego ducha. Otóż od samego początku – gdy wszedł na ziemię – w pierwszym rzędzie robi wszystko, by zasiać w sercach naszych wątpliwość, by atakować właśnie ufność względem Boga.

Nie mamy chodzić głodni i obdarci. Są tacy, którzy tak właśnie myślą, choć sami ani głodni ani obdarci nie chodzą. Bóg nikogo nie upokarza. Zaiste troszczy się o nas. W jakże wielu przypadkach, kiedy ktoś przychodzi i mówi o zazdrości, którą przeżywa na proste pytanie: a czego ci brakuje? odpowiada zdziwiony: no… niczego


Przykazania misyjne na nie i na tak


Zawierzenie powiązanie z ufnością sprawia, że wiem, iż zostałem obdarowany. Idę w Jego imię. On idzie ze mną. Jestem posłańcem Boga. To nie jest mydlenie oczu, bo zostaliśmy wezwani do podjęcia trudu (wzięcia krzyża, zaparcia się siebie – wszystko w kluczu naśladowania Syna Bożego).

Są to przykazania dla ucznia Chrystusa – wszak przykazał im, żeby… zaufanie to forma ogołocenia, ale nie obnażenia. To złożenie w rękach Pana wszystkiego i wszystkich. To wyznanie wiary, że Opatrzność Boża troszczy się o mnie. Że chleba nie zabraknie. Że nie potrzebuję torby, by ten chleb mieć ze sobą, że nie potrzebuję pieniędzy w trzosie. Nie chcę zabezpieczeń poza Bogiem. U Niego jest jedyna polisa na życie, której nie muszę odnawiać, za którą nie muszę płacić.

Dwie „rzeczy” może uczeń zabrać: laskę i sandały. Wiemy, że laska w czasie drogi służy do poparcia się i do obrony. To znak pasterskiej troski o tych, którzy zostali mi dani. A sandały oznaczają wolność serca. Bo wolni je nosili (jak w przypowieści o synu marnotrawnym). Uczeń jest wolny Bożą wolnością.


Nie uff, a ufajcie tam, gdzie jesteście


Ciąg dalszy przykazań misyjnych związany jest z miejscem postoju. Gdzie nas posyła tam mamy to, czego potrzebuje. To w przypadku, gdy przyjmą. Nie hotel, a dom. Dom to miejsce rodzinne. Dom to wspólnota. Dlatego zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. To przestrzeń wzajemnej wymiany, ale nie handlowej transakcji. Przynoszę to, co we mnie. Boga każdy potrzebuje i posłany i ci, do których posłany dociera.

W przypadku nie przyjęcia nie każe Pan Jezus na siłę wchodzić. Nie przyjęcie i nie słuchanie są ściśle połączone. Po prostu wychodzić stamtąd należy i… oznaczyć teren! Nie jako zaminowany, nie jako stracony, ale na świadectwo dla nich. Ten proch nie jest prochem strzelniczym. Ten proch ma przypomnieć między innymi to, że z prochu jesteśmy i w proch się obrócimy, a nad tym warto się zastanowić – oby nie za późno.

Uczeń ufny (nie zadufany w sobie) wychodzi i wzywa do nawracania się – siebie i innych. Nie zapominajmy owego po dwóch. Raźniej i roztropniej. Wszak zaufaliśmy. Być przy Panu to siła dla innych, a dla mnie też widząc innych źródło wiedzy, że warto, że można, że się da. To obecność Pana wyrzuca wiele złych duchów, a wielu chorych dotkniętych Jego słowem, które jest jak olej kojący doświadcza uzdrowienia na różnych poziomach. W ostatecznym rozrachunku to On jest i czyni miłość. Przez swoich uczniów.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ