XXIII. Ignacy – do tańca i do różańca – Jubileuszowy Rok Ignacjański

Wiedząc, że Ignacy był na dworze królewskim spokojnie możemy założyć, że nauczył się ówczesnych dworskich tańców wszak chodziła mu po głowie myśl o damie, dla której tyle wielkich rzeczy by uczynił. Wśród tych wielu spraw próżnych, które mu się narzucały, jedna tak bardzo opanowała jego serce, że zatopiwszy się w niej rozmyślał nad nią dwie, trzy a nawet cztery godziny, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Marzył o tym, czego by miał dokonać w służbie pewnej damy, o środkach, których by użył, aby dostać się do miejscowości, gdzie ona mieszkała, o wierszach i słowach, w których by się do niej zwracał, wreszcie o czynach orężnych, których by dokonywał w jej służbie.(Autobiografia nr 6). Takie były ówczesne zwyczaje, od których nie miał jak się uwolnić ten młodzieniec. Rozmarzył się, lub też jak piszą komentatorzy zadurzył się w pani wysokiego rodu, choć ja preferuję rozmazywał się tracąc kontury właściwe jemu.


Na drodze nawrócenia stał się człowiekiem powściągliwym i bacznie pilnującym dystansu. W zakonie nosi to nazwę tactus, a objawia się między innymi skromnością wzroku, do którego jeszcze w niektórych domach rekolekcyjnych się zaprasza w czasie odbywania rekolekcji. Jednakże zostawiając za sobą życie grzeszne nie omieszkał tańczyć baskijskich tańców dla braci, którzy wpadali w melancholię z tęsknoty za ziemią ojczystą. Czy przykładem dla niego był król Dawid tańczący przed Arką Przymierza nie wiemy, lecz czynił to z serca dla tych, co tego potrzebowali.


Różaniec nie był wtedy znany, jednakże istotą tej modlitwy jest nie tylko powtarzanie Zdrowasiek, ale w tym samym czasie rozważanie tajemnic życia i śmierci Pan naszego Jezusa Chrystusa. A o tym święty Ignacy nigdy nie zapominał. Nie chodziło mu też o długie godziny modlitw – byli tacy, co wręcz zbuntowali się z tego powodu, że nie mogli poświęcić wielu godzin na modlitwę – ale o konkretny czas ofiarowany tylko Bogu. Bo modlitwa dla Ojca była życiem, a nie tylko częścią żywota. Jego znana maksyma szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystko w Nim wskazuje nam, że życie ma stać się nieustanną modlitwą tzn. byciem w Bogu i z Bogiem. Przecież różaniec możemy szeptać cały czas! Ignacy przeszedł od wielogodzinnych modlitw po jasno sprecyzowane czasy i przestrzenie na modlitwę. Choćby nawet to, że wraz z biciem zegara (a więc co godzinę) odkładał pracę i zatapiał się w modlitwę rachunkiem sumienia.


Ćwiczenia duchowe są niczym innym jak kontemplacją tajemnic, które w różańcu zebrano w 20 punktów. Ani Ćwiczenia ani różaniec nie powstały za jednym zamachem. Tutaj obowiązuje prawo rozwoju, któremu poddawszy się przewidywać możemy większy owoc. Ignacy wykorzystywał każdy moment do modlitwy. Przekazuje się w tradycji jezuickiej, że zapytano Założyciela Zakonu co by uczynił, gdyby się dowiedział, że papież skasował Towarzystwo Jezusowe. Ten odpowiedział, że potrzebowałby kwadrans bycia sam na sam z Panem Jezusem.


Tutaj jako podsumowanie chciałbym podać adnotację piątą z książeczki Ćwiczeń. Dotyczy ona tego, kto przyjmuje i odprawia rekolekcje, a myślę, że odnosi się do każdego, kto przyjmuje i odprawia swoje życie. Takiemu wielce pomoże, jeśli wejdzie w nie wielkodusznie i z hojnością względem swego Stwórcy i Pana i złoży mu w ofierze całą swą wolę i wolność, aby Boski jego Majestat tak jego osobą, jak i wszystkim, co posiada, posługiwał się wedle najświętszej woli swojej .


Zarówno taniec jak i różaniec mówią o bliskości serc – życzę takiej bliskości z Bogiem.


o. Robert Więcek SJ


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ