Íñigo de Loyola jako rycerz służył pod konkretnymi sztandarami, które wyrażały przynależność. Jako rycerz Chrystusa stanął, a dokładnie został przyłączony pod Sztandar Krzyża. Krzyż ma ważne miejsce w jego ziemskiej drodze. Krzyż pojmowany jako rzeczywistość dynamiczna – niech na wyobraźnie podziała powiewający sztandar. Słowo krzyż łączymy z cierpieniem, bólem i śmiercią. Krzyż nie tylko dwa kawałki drewna zbite razem – to wymiar horyzontalny i wertykalny. Cały wszechświat i całe człowieczeństwo. Niebo i ziemia złączone na wieki, bo grzech wprowadził przepaść między te wymiary. Krzyż to nie tylko miejsce kaźni. To przestrzeń narodzin dla nieba, powrotu do domu, bo są kierunki – ku Bogu i ku ludziom. By człek osiągnął życie wieczne, jak to wskazał w celu człowieka św. Ignacy.
W kluczowych medytacjach Ćwiczeń duchowych św. Ignacy Loyola zaprasza nas pod Sztandar Krzyża (Wołanie Króla nr 91-98 i Dwa sztandary nr 136-147). Sam nieustannie prosi o to, by został przyłączony pod sztandar Jezusa Chrystusa. Dla przykładu w rozmowie końcowej (Ćwiczenia duchowe nr 147), w której prosi Panią naszą, potem Syna, a na końcu Ojca o łaskę: aby mię przyjął pod swój sztandar. I prosi o to wielokrotnie! To ćwiczenie odprawi się o północy i ponownie wczesnym rankiem. I będą dwa jego powtórzenia w porze mszy i w porze nieszporów, a zawsze trzeba kończyć tymi trzema wyżej rzeczonymi rozmowami – z Panią naszą, z Synem i z Ojcem (Ćwiczenia duchowe nr 147). Dla Ignacego miało to miejsce w La Storta pod Rzymem: Po przyjęciu święceń kapłańskich postanowił, że przez rok nie będzie odprawiał mszy św., przygotowując się do niej i prosząc Matkę Najświętszą, aby go chciała przyłączyć do swego Syna. Pewnego dnia (ok. 15 XI 1537) gdy był w pewnym kościele o kilka mil od Rzymu i modlił się, poczuł taką zmianę w duszy i ujrzał z tak wielką jasnością, że Bóg Ojciec przyłączył go do swego Syna Jezusa Chrystusa, iż nie odważyłby się nigdy wątpić o tym, że Bóg Ojciec przyłączył go do swego Syna (Autobiografia nr 96).
Czy ten Święty był cierpiętnikiem? Czy szukał krzyża? Na początku drogi nawrócenia wyszukiwał wszelkiego rodzaju, nie zawsze roztropne umartwienia, by łączyć się w bólu z Panem i Bogiem, jednak to była gorąca miłość do Syna, która z czasem okrzepła i zmądrzała.
Bo dla Ignacego podjęcia krzyża to wejście na drogę naśladowania Jezusa. W Wołaniu Króla wkłada w usta Pana następujące słowa: Przeto ten, co zechciałby pójść za mną, powinien ze mną się trudzić, aby idąc za mną w cierpieniu, szedł też za mną i w chwale (Ćwiczenia duchowe nr 95)… rozważyć, że wszyscy ludzie, mający rozsądek i zdrowy rozum, ofiarowaliby się całkowicie na trud razem z Chrystusem (Ćwiczenia duchowe nr 96). W prośbie do medytacji o dwóch sztandarach tak wołamy: prosić o poznanie życia prawdziwego, które ukazuje nam najwyższy i prawdziwy Wódz Jezus Chrystus, i o łaskę, abym go naśladował (Ćwiczenia duchowe nr 139).
To naśladowanie wybrzmiewa we wspomnianej wyżej potrójnej rozmowie, gdzie przyłączenie pod sztandar Krzyża upodabnia do Pana Jezusa najpierw w najwyższym ubóstwie duchowym, a jeśliby się to podobało jego Boskiemu Majestatowi i chciałby mię do tego wybrać i przyjąć, to niemniej i w ubóstwie zewnętrznym. Po drugie w znoszeniu zniewag i krzywd, abym go w nich więcej naśladował, bylebym tylko mógł je znosić bez czyjegokolwiek grzechu i z upodobaniem jego Boskiego Majestatu (Ćwiczenia duchowe nr 147).
Nie chodzi o naśladowanie krzyża, a Jezusa Chrystusa, który na tym krzyżu oddał swe życie, by świat został przez Niego zbawiony (J 3). Gdzie Pan, tam i jego sługa – Ignacy nie wyobrażał sobie inaczej (bo się nie da) naśladowania Jezusa Chrystusa, jak pod Jego sztandarem Krzyża.
o. Robert Więcek SJ
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ