Wzrost w łasce – medytacja biblijna na święto Stanisława Kostki – 18 września 2023

Tekst ewangelii: Łk 2, 41-52

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: “Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: “Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.


Czynić postępy


Człowiek w swej naturze ma coś takiego, co popycha go do czynienia postępów, do rozwoju, do wzrostu. Stworzeni na obraz Boży, niosąc w sobie ową iskrę Bożą, postępujemy w światłości. Niestety, nasza natura zraniona przez grzech i śmierć zdolna jest także czynić podstępy. Taka jedna niepozorna spółgłoska, a tyle zamieszania, a raczej gruntownej zmiany wprowadza.

Chrześcijańskie czynienie postępów moglibyśmy ująć w zdaniu wzrastać w łasce u Boga i u ludzi. Rozwijać dary, które otrzymaliśmy. Ciesząc się nimi – sycąc się także. Widząc je, dzieląc się nimi. Świadomość obdarowania idzie w parze ze świadomością, że to także dla innych. Jednakże ja mam zadbać o mój ogród. Jeśli bowiem ktoś zajmuje się wszystkimi ogrodami naokoło, a jego leży odłogiem to coś tu nie gra.

Ten wzrost ma być całościowy. Podstęp nieprzyjaciela natura ludzkiej polega często na tym, że podpowiada, by skupić się na jednym wymiarze, być może i ważnym, jednak w oderwaniu od pozostałych ważnych uróść może do bycia idolem (bożkiem). Według jakże prostej antropologii św. Ignacego Loyoli człek ma zadbać (czynić postępy) od swego ducha, duszę (psychikę) i ciało.


Odpowiedzialność rodziców


Z reguły u początków drogi życiowej stoją rodzice i to ich misja (element wzrostu), by pomóc dzieciom równomiernie się rozwijać. Cieszy każdy postęp! A dokładnie cieszyć powinien. Dopingiem na zasadzie wykazywania braków czy a my się spodziewaliśmy to daleko się nie zajdzie, a siać się będzie spustoszenie w sercu i głowie dziecka. Dziś to nazywają traumą.

Trzeba też wspomnieć o drugiej skrajności, a mianowicie nadopiekuńczości, która polega (jest to tylko i wyłącznie próba!) na tym, że chroni się dziecko przed najmniejszym wysiłkiem, przed trudem, przed możliwym potknięciem się czy wręcz upadkiem. To też, jak się domyślamy, nie wpływa zbyt dobrze na całościowy wzrost i rozwój dziecka.

Wzór Maryi i Józefa jest jakże prosty. Tak jak w matematyce dwa plus dwa daje cztery. Oczywiście, czasy się zmieniły. Także zmieniło się nastawienie ludzi. Na ile jeszcze jesteśmy bogobojni? Na ile dbamy o ducha? A na ile zachwialiśmy równowagę wzrostu? Słyszymy często słowo integracja, jednakże do czego ona się odnosi? Dociera do nas ciągle, że człowiek jest najważniejszy, a jak się go naprawdę traktuje? Jakie jest do niego podejście?


Możliwy Boży rozwój


Jezus żył w ubogiej rodzinie, w wiosce zabitej deskami, nie miał dostępu do ówczesnych zdobyczy techniki, nawet do porządnej szkoły nie mógł chodzić. A tak wiele się nauczył. Bo słuchał. Bo patrzył. Zapewne pytał i otrzymywał odpowiedzi. Bo się modlił razem z rodzicami. Bo z nimi żył na co dzień. Mieli dla Niego czas. Uczestniczył w życiu realnym (np. zabawa w wesele i pogrzeb, o której wspomina w jednej z przypowieści).

Stanisław Kostka, Polak, młodzieniec, który miał wszystko – po ziemsku – bo z bogatego rodu pochodził. Wysłany do najlepszych szkół. Niestety, był szkolny na… na wyobrażenie jego ojca, który chciał by poszedł na urzędy. Raczej nie mieli czasu dla niego. A życie realne, w postaci jego brata i kolegów to nieźle musiało mu doskwierać. Jednakże był zawsze przy Bogu – wiedział, że jego ciało jest świątynią Bożą, pamiętał o modlitwie, uczył się pilnie, a kiedy trzeba było to zostawił to wszystko i mimo młodego wieku i niezbyt dobrego zdrowia wyruszył pieszo w pielgrzymkę swego życia, by wstąpić do zakonu jezuitów.

Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Padają słowa Maryi. Jakie mogły być słowa ojca Stanisława, gdy ten dowiedział się o ucieczce syna? Odpowiedź Jezusa wydaje się być pyskowaniem, młodzieńczym buntem: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Jakichże słów użyłby Stanisław wobec swego rodzica? Jak oni nie zrozumieli tego, co im powiedział tak i raczej ojciec i brat nie zrozumieli Stanisława. Pan Jezus wrócił do Nazaretu, a Stanisław wstąpił do nowicjatu. Posłuszeństwo kierowało ich życiem. Posłuszeństwo Ojcu. A Ta, która chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu była im Matką!


o. Robert Więcek SJ

Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ