Tekst ewangelii: Łk 19,45-48
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: “Mój dom będzie domem modlitwy”, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.
Słuchać i wrzeszczeć
Cóż oznacza zwrot słuchać kogoś z zapartym tchem? Czy nie to, że siedzi się cichutko, że nie wrzeszczy się, że się nie robi hałasu? I to nie z przestrachu, ale z szacunku i świadomości, że to ktoś ważny, i że padają ważkie słowa. Moglibyśmy powiedzieć na bezdechu. Nie żeby się udusić, ale by nie uronić ni kropli, aby ni jedno słowo nie spadło na ziemię (tzn. poza uszy).
Wrzask, krzyk, hałas w ewangelii towarzyszy obecności i działaniu (a dokładnie manifestacji) złego ducha. Wszystko po to, by wystraszyć. Bo wtedy nie dociera słowo, nie dociera do rozumu, a człek, wbrew pozorom staje się bezmyślny. Niełatwo bowiem przebić się przez ścianę krzyku, obelg, przez stek przekleństw i bluźnierstw, by dotrzeć do czystego źródła.
Jednak można słuchać z zapartym tchem w celu pochwycenia kogoś na słowie, wpuszczenia w pułapkę lub też wymyślenia takowej. Tutaj skrupulatnie liczy się każde słowo i rozbiera na części pierwsze każdy zwrot, ale nie po to, by pojąć i przyjąć, ale by uderzyć, zagłuszyć, by sprawić, aby zamilkł tenże głos. I o to chodziło faryzeuszom.
Prawda boli i wyzwala
Czy mamy do czynienia z bezkrytycznym (wielu dodałoby ślepym) słuchaniem? Żadną miarą. To nie jest mamienie całego ludu. Skoro Go słuchali to miał im coś do powiedzenia. Faryzeuszom też miał wiele do powiedzenia.
Czy z zapartym tchem słucha się prawdy? Prawdy, która zaboleć potrafi? Tu jest pewna trudność, jednakże właśnie to ona jest wyznacznikiem natężenia nasłuchu. Wielu lubi słuchać okrągłe słówka. Lubi być wodzonymi za nos (bo ktoś inny za mnie pomyśli). Wielu – jak to mieli w zwyczaju faryzeusze – cmoka z zachwytu. Pada określenie: O, jak on pięknie mówi! A gdy pada zapytanie: A o czym? To z reguły się nie wie lub przychodzi atak: ciągle się czegoś czepiasz?
W świątyni, do której wchodzi Pan Jezus padają słowa: Napisane jest: “Mój dom będzie domem modlitwy”, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców. Ale o co Ci chodzi Panie Jezu? Ci, co nią zarządzają pozwalają na to. Przecież dajemy im odpowiednią dolę z tego, co zarobimy. I nikt się już temu nie dziwi. To wygoda dla ludzi. Ile argumentacji?! Bo o usprawiedliwieniu nie ma mowy, albowiem nie ma poczucia zła, które się dokonuje.
Ratunek w relacji z Ojcem
W jakiś sposób świątynia została zbezczeszczona! Powoli, dzień po dniu, rzekłbym nawet niepostrzeżenie zmieniał swoją rolę i swój cel. Kto to zauważył? Ten, który jest w nieustannej łączności z Ojcem. Ten, który wie do czego służy świątynia (dla zarządzających – zostawiając konkretne i niemałe korzyści finansowe – świątynia stała się ważniejsza od Tego, który w niej zamieszkuje). Czy naprawdę czy w teorii, bo wydaje się, że łatwiej jest uczynić jaskinię zbójców, gdy wyeksmituje się gospodarza, w tym wypadku Pana Boga. Wtedy zaiste hulaj duszo, piekła nie ma, choć dzień po dniu to piekło staje się coraz bardziej dotykalne, a dokładnie słyszalne, bo krzyczy i wrzeszczy na każdym roku. Też wyzywa, co złączyć należy z wyzywaniem, wyzywającym stylem itd. itp.
Pan nie opuszcza świątyni! Jest wierny przymierzu, nawet gdy ludzie nie są wierni. Ewangelista napisał, że Jezus nauczał codziennie w świątyni. Pan nie zostawia swoich dzieci, nawet kiedy one Go odrzucają. Pan ciągle przychodzi i szepcze, powtarza słowa miłości. Nie ustaje! Kiedy dociera to orędzie miłości do serca to nie da się nie słuchać go z zapartym tchem.
Strzeżmy się, abyśmy jak arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu nie czyhali na Jego życie., bo nam niewygodny, bo mówi prawdę, bo wskazuje rzeczy i sprawy do przemyślenia i nawrócenia. Lepiej, abyśmy nie szukali tej wiedzy, która podpowie jak Go zgładzić. Lepiej jest wraz z całym ludem słuchać Go z zapartym tchem. Z tego na sto procent dobra dawka dobrego tlenu dotrze do serca i całego człowieka.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ