Tekst ewangelii: Łk 15,3-7
Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: “Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”.
(Po)pchnięcie ku Sercu
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu…, a w kontekście Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa z całą pewnością wiary rzec możemy, iż wszystkie drogi chrześcijanina prowadzą do Serca Bożego. W tymże Sercu skupiają się wszelkie ścieżki, ścieżynki, dróżki, drogi, ulice, arterie. I tylko jeśli od Serca Bożego wychodzą do tegoż Serca prowadzą. To ono jest siłą jednoczącą. To ono jest środowiskiem naturalnym człowieka wierzącego.
I nie jest to Serce zamknięte. Dobrze pamiętamy, że zostało otwarte. Nie jakoby Bóg nie chciał otworzyć. On jest miłością i rozlewa tę miłość. Rozlewa przede wszystkim w sercach człowieczych, które tak bardzo miłuje. Rozlewa dla człowieka. Całe dzieło stworzenia jest otwarciem Serca i dzieło zbawienia tudzież.
Czy potrzeba było tego pchnięcia włócznią? Czy to kwestia potrzeby? Czyż nie bardziej konsekwencja umiłowania? Przecież miłość jest (z)raniona. Ile takich pchnięć otrzymuje ten/ta, który(a) kocha? Otrzymuje i przyjmuje, właśnie dlatego, że kocha. Ktoś by rzekł, że nie trzeba było takiego dowodu. Zamiast wchodzić w takie dywagacje lepiej usiąść przed tym otwartym na oścież Sercem i wpatrywać się w nie z ufnością i pokorą.
Serce Boże pęka!
Pęka w szwach, bo miłości nie da się „zamknąć”. Ona nie umie być statyczna i stateczna. To rzeczywistość dynamiczna. To (od)wieczne dawanie. I właśnie poprzez owo dawanie rośnie, rozwija się, pogłębia, jest jej coraz więcej i więcej i jest coraz mocniejsza. Gdybyśmy próbowali pompować „w nieskończoność” balon to pęknie, rozerwie go na strzępy. Pomyślmy sobie o Bogu, który mógłby pomieścić, a nie czyni tego. Rzekłbym dla pewności pozwala, by Serce Jego zostało przebite (przedziurawione), by nie było nikłej nawet możliwości zamknięcia, zasklepienia. Czy obrazem tego nie jest grób Pański? Pusty i otwarty, bo kamień został odrzucony? Oto Serce Boże.
Pęka z bólu, bo jakże ma nie boleć jeśli ktoś depcze po Nim? Jednak najgorsze tego „objawy” to obojętność, ignorowanie, a następnie, bo taka kolej rzeczy, odrzucenie i nienawiść. Czy serce matki nie pęka z bólu kiedy dzieci niszczą siebie i nie chcą słuchać? Czy serce ojca nie pęka z bólu, gdy własne dzieci mają gdzieś jego nauki? Boleje Serce Boże… jakże boleje skoro nawet do końca nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie bólu serc rodziców odrzuconych przez dzieci?
Pęka z dumy, bo miłość dostrzega najmniejszy przejaw dobroci. Mógłbym powiedzieć, że kraśnieje z dumy (czerwień to przecież kolor Bożego Serca!). Jakże Bóg raduje się tymi, którzy wybierają Jego drogę, którzy wiernie kroczą ścieżką przykazań, którzy posługują się w swej codzienności słowem Bożym i karmią Ciałem Pańskim. On wie, że nie na darmo zostało Jego Serce otwarte.
Odnalezieni w Sercu
Ewangelia stawia nam w tej kontemplacji Serca Bożego jedno pytanie: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie? Z pokorą odpowiadamy, że nikt albo niewielu. I nie jest to ogłoszenie odrzucenia Bożego zaproszenia. Wyrażamy naszą niemożność. Ta wypływa z naszej ograniczoności jako stworzeń. Tak trudno, czy wręcz niemożliwym wydaje się taki ruch pozostawienia dla odnalezienia.
Ojciec w Jezusie Chrystusie, swoim Synu objawia się nam właśnie takim! On to potrafi. Jego Serce jest dla każdego! I nigdy się nie zamyka, nawet, gdy człowiek odwraca głowę i nie chce słuchać. Treść psalmu 23 jest treścią Bożego Serca. Taki jest Bóg! Taki jest Ojciec! Takiego objawia Syn! Miłość bowiem nie widzi tłumu. Miłość dostrzega twarz i łączy ją z konkretnym imieniem, a co za tym idzie z konkretną historią. Nic nie umknie Jej uwagi. Żaden uśmiech i żaden grymas.
Zacznijmy od prostych rzeczy, a będziemy w stanie zbliżyć się do Jego Serca. By wczuć się w tętno Boże to trzeba być blisko. Wtedy nie tylko wsłuchamy się, ale i nasze serca zaczną bić wedle Jego tętna! I o to chodzi. Uwierzmy, że Bóg gdy znajdzie mnie to bierze mnie z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: “Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”, a radość jest wielka!
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ