Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: ruszamy w drogę i… przewidujemy nie tylko trasę i jaki sprzęt zabrać ze sobą, ale i jedzenie (czy zabrać, gdzie się zatrzymać). Ważne, byśmy mieli w sercu świadomość i wiarę, że nie może pod żadnym pozorem zabraknąć „chleba” na życie wieczne.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę Chleba.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: J 6, 51-58
Jezus powiedział do Żydów: “Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata”. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: “Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?”. Rzekł do nich Jezus: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
Stworzeni ku pełni
Do baku w samochodzie trzeba wlać paliwo. By odbyć drogę to trzeba się posilić i zabezpieczyć wodę. Takie oczywiste sprawy. Jednakże owo napełnianie się, rzekłbym konieczne to jedna sprawa, druga, też oczywista to… fakt, czym się napełniamy. Bo jeśli wleję do baku benzynę, a powinienem ropę to mam problem i to poważny. Bo jeśli nie zjem solidnego posiłku, a zamiast wody wezmę jakiś słodki napój to w drodze mogę mieć kłopoty.
Jesteśmy jak naczynia, które się napełniają. I tak naprawdę to ode mnie zależy kiedy i czym się napełniamy. I to nie tylko przez otwór gębowy! Wszystkie zmysły mnie karmią, a dokładnie przyjmują to, co ja im podaję. One nie mają kontroli nad tym, co się im podaje. Biorą co ja im daję. Warto o tym pamiętać. W Księdze Przysłów (9,6) padają słowa: Odrzućcie naiwność, a żyć będziecie, chodźcie prosto drogą rozsądku. Apostoł Narodów zaś uczy (Ef 5,18): …nie upijajcie się winem, bo to jest przyczyną rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem.
Czym się bowiem napełniasz tym żyjesz. Niekiedy słyszę, że tylko raz spróbuję. Czy naprawdę wszystko muszę spróbować? Gdzie tu rozsądek? Gdzie tu mądrość? Uczyć się nam trzeba codziennie jaki to dobry pokarm i gdzie go zdobyć, a w konsekwencji zatroszczyć się o niego.
Czym i w jakim stopniu się napełniam?
Bóg uczynił nas pięknymi naczyniami. Św. Paweł Apostoł pisał, że glinianymi naczyniami wskazując na ich kruchość, co wcale nie zaprzecza pięknu tychże. Naczynia puste są ozdobnymi, ale nieużytecznymi. Jednakże to nie zasada użyteczności kształtuje człowieka. Bardziej w kategorii pełne – puste należy się przyjrzeć. Przecież dla wierzącego nawet w czasie posuchy jest doświadczenie napełniania.
Jeśli ktoś nie potrafi ucieszyć się kroplą to nie wystarczy mu ocean, gdyż według wszelkiego prawdopodobieństwa nawet go nie dostrzeże. Tak samo z okruchem chleba, kromką chleba. Nie widząc jej lub też marudząc, że to za mało, nie dostrzegę wielu bochnów będących na wyciągnięcie ręki.
W jakim stopniu jestem napełniony?! Oto pytanie na dziś. Potem czym się napełniam w mej codzienności. Bo pustki człek nie znosi, a więc się napełnia. Czy uprawiam zbieractwo jak leci i potem się zobaczy? Czy też rozważnie i z mądrością wybieram wedle celu ostatecznego, dla którego jestem stworzony? Jest przypowieść o sieci, która zbiera wszystkie ryby, jednakże po wyciągnięciu na brzeg zachowuje się tylko te dobre ryby – dokonuje się rozeznania i wyboru.
Tylko brać i spożywać
Pan zatroszczył się o wszystko. O cel ostateczny i o środki potrzebne do tego, byśmy go osiągnęli. Daje chleb codzienny, o który prosimy. Daje też chleb na życie wieczne. Potrzebujemy i jednego i drugiego. Ten pierwszy napełnia nas i ciągle musimy o niego się troszczyć. Ten drugi spożywamy wierząc, że prowadzi nas do wieczności. Ta ziemska rzeczywistość się skończy, ta wieczna – jak sama nazwa wskazuje – związana jest z nieskończonością. W nieskończoności nieskończone smaki, kolory, dźwięki – doświadczenie pełni. W niebie jest pełnia. Tam zdążamy. To jest nasz cel.
O co się posprzeczali między sobą? Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia? Jakże po ziemsku patrzyli i rozumowali. Czy nie jest to naiwność? Bez podniesienia oczu i serca ku niebu nasze „pełnie” nigdy nimi nie będą. Ciągle będziemy głodni, spragnieni nowych wrażeń i tak naprawdę staną się ucieczkami od prawdziwej pełni, bo ta wymaga podjęcia trudu.
Kolejny raz Pan Jezus podkreśla gdzie jest źródło pełni: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Nie jedzmy ochłapów skoro w zasięgu jest najpożywniejszy Pokarm. Nie pijmy z kałuży, skoro mamy ocean miłości Bożej. Odkrywanie pełni to zjednoczenie z Panem Jezusem, trwanie w Nim. W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Poza Nim tak naprawdę nas nie ma. Żyjmy nie na jakiś czas, a na wieki.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ