Tekst ewangelii: Łk 2,41-51
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca”? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.
Kształtowanie serca
O co chodzi, gdy mówimy o kształceniu? Przede wszystkim jest to związane z kształtowaniem, nadawaniem kształtu. Kształci się dzieci. W jakim celu? Aby coś umiały. By miały dobry start w dorosłe życie. By były wykształcone. I tutaj w wielu sytuacjach, niestety popełnia się błąd, ponieważ owo kształtowanie ograniczone zostaje do tytułów, do skończonych szkół (i nie tylko o renomowanych podstawówkach czy gimnazjach mówię). Kto wie może lepiej byłoby mówić nie o wykształceniu, a o ukształtowaniu?
Niekiedy więc kształcenie staje się odkształcaniem (a dokładnie deformowaniem). Dzieje się to w przypadku, gdy dziecku nie zapewnia się rozwoju integralnego. W życiu chrześcijanina są trzy podstawowe płaszczyzny: duch, dusza i ciało. W nich zawiera się rozwój całkowity, a więc należy zapewnić „pokarm” dla ducha, dla duszy i dla ciała. Bez tego zaczyna się chwiać cała budowla i przy silniejszym wietrze, niespodziewanym wydarzeniu runie z łoskotem.
Moglibyśmy spokojnie powiedzieć, że kształcenie jest nieodzowne. Dzięki niemu dojrzewamy. Trudno jest wypośrodkować twierdząc, że dorosły to ukształtowany człowiek. Myślę, że dobrym obrazem jest budowanie domu jak to się robi np. we Włoszech. Stawia się fundament, a potem ściany nośne, a resztę zostawia się puste. Kto kupi dom ma pełną wolność w „zapełnianiu”. Sam decyduje gdzie ustawić drzwi czy okna, jak rozmieścić pokoje. Kształcenie ma za cel postawienie fundamentu i ścian nośnych.
Kształtowanie w ogniu
Nie sposób nie poruszyć tematu trudu w kształceniu. I nie mówię o szeroko pojętych pedagogach (tych, którzy zawodowo zajmują się kształceniem). Tenże trud dotyczy zarówno wychowawców (tutaj pierwsze skrzypce grają rodzice) jak i wychowanków (dzieci). Jeśli chcemy z kawałka metalu wykuć coś pięknego to trzeba go roztopić. Dzieje się to w wielkiej temperaturze i wydaje się, że kawałek ów traci się całkowicie i bezpowrotnie. Po roztopieniu wlewa się go w formę i czeka aż zastygnie. A potem w ruch idą młot i kowadło, ogień i woda. Bez tego ani rusz. Nie będzie dobrego oręża. Przenosząc to na kwestię kształtowania człowieka nie wolno tego elementu usuwać. Wtedy doszłoby do tragedii. Czy tworzyć przeszkody? Myślę, że za bardzo nie trzeba, bo życie je przynosi. W kształtowaniu uczyć się należy podchodzenia do nich. Bez konfrontacji nie staniemy oko w oko z problemem, a więc w ostatecznym rozrachunku to on będzie rządził nami.
Każdy ma swoje ale odnoszące się do kształcenia. Dziś coraz częściej powtarza się jak mantrę słowa o wolności decydowania. Smutno robi się na duszy kiedy słyszy się światowe głosy „autorytetów”, żeby zostawić dziecko do chwili dorosłości, a wtedy samo zadecyduje. Jeśli gospodarz nie przycinałby drzew w sadzie czy latorośli w winnicy to po kilku latach byłyby same dzikie drzewa i dzikie czyli byle jakie owoce.
Niestety nie stawia się wymagań, a jeśli już to nie mają one na uwadze integralnego rozwoju człowieka. Żąda się od pracowników (w korporacjach i nie tylko) lojalności czyniąc z nich niewolników. Dzieciom nie stawia się granic, a potem przychodzi zdziwienie, że takie rzeczy robią, że nie słuchają, że nie wiadomo skąd takie zachowania. Jeśli zburzy się tamy to nie dziwmy się, że woda wdziera się gdzie popadnie, niszczy i wszystko z sobą zabiera. Właśnie brak wymagań jest burzeniem tam zabezpieczających przed powodzią.
Formacja permanentna
Kształcenie to kwestia całego życia. Można mieć dr czy prof. przed nazwiskiem, a okazywać się będzie, że jeszcze wiele nam brakuje. Można być znaną osobistością i niewiele mieć do powiedzenia oprócz frazesów lub tego, co ludzie chcą usłyszeć. Nikt z nas nie chciałby leczyć się u lekarza, który po skończonych studiach nie kształci się dalej.
Człowiek bowiem rozwija się nieustannie. Mając dobrze postawiony fundament i zlokalizowane ściany nośne powoli, systematycznie i wytrwale buduje dom, a dokładniej przygotowuje się do zamieszkania w prawdziwym mieszkaniu przygotowanym przez Ojca. Nie da się wejść na Mont Everest z marszu. Trzeba lat ćwiczeń i przygotowań. Jak pisze św. Paweł, by zdobyć wieniec trzeba ponieść wiele trudu. Koszta są wliczone w zwycięstwo. Bez nich (bez wymagań) nie będzie zwycięstwa, a jeśli nawet to połowiczne i nietrwałe.
Tak więc poddajmy się kształceniu. Tutaj my decydujemy (także rodzice za swoje dzieci) przez kogo są kształceni i w jakich dziedzinach. To rodzice są odpowiedzialni na pierwszym miejscu za wartości i treści, które są przekazywane ich dzieciom. To oni mają pilnować, by kręgosłupy ich dzieci nie zostały skrzywione (zdeformowane), albowiem młode są bardzo podatne na wszelkiego rodzaju wpływy. Będzie to możliwe jeśli sami rodzice będą w permanentnej formacji, bez której nic się nie uda.
Święta Rodzina
Czemu o tym wszystkim w święto Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny? Mamy piękny przykład kształtowania w ogniu miłości Bożej. On ukształtował Jej Serce na wzór swego Serca. Oczywiście nic nie dokonuje się bez Jej zgody. A wybrał Ją nie gdy miała symboliczne osiemnaście lat, ale jeszcze przed założeniem świata – zresztą jak każdego z nas. Wypalił Ją w ogniu miłości. W tym kształtowaniu liczył się każdy dzień, żadne wydarzenie nie umknęło Jej uwadze. Potrafiła wyciągnąć korzyść z tego, co pod górkę było i tego, co z górki ciągnęło.
Dziś Maryja uczy nas prostej i pokornej postawy kształtowania (zarówno dla wychowawców jak i wychowanków): Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Zakorzenienie w Bogu, a dokładnie zapatrzenie się w Niego sprawia, że pozwalamy na to, by On nas kształtował. Tak jak ukształtował Serce Niepokalane Maryi. Nie sposób nie opalić się chodząc po plaży w promieniach słońca. Nie sposób wyleczyć bolącego zęba jeśli nie pójdziemy do dentysty. Tak więc potrzeba nam Bożego domu nazaretańskiego i świątyni jerozolimskiej. Trzeba nam radości i świętowania, ale i trudu codziennego wzrostu w łasce u Boga i u ludzi. Nie obędzie się bez czemuś nam to uczynił i czemuście Mnie szukali. To element kształtowania.
W końcu i to raczej jest trudna sprawa, w kwestii kształtowania nieodzowne jest posłuszeństwo i pokora oparte na zaufaniu wobec Tego, który chce mnie ukształtować na wzór swojego Jedynego Syna. Ojciec stworzył nas pięknymi i pragnie to piękno wydobyć na światło dzienne. Kontemplujmy osobę Najświętszej Maryi Panny. Wpatrujmy się w Jej Niepokalane Serce i powtarzajmy modlitwę: Uczyń serce moje na wzór Serca Twego…
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ