Stanę w Bożej obecności.
Wprowadzenie 1: ktoś coś mówi na ucho – z tak zawoalowanym kontekstem jakby odkrywał najważniejsze tajemnice wszechświata; tymczasem niewiele z tego rozumiem i wzbudza to we mnie dużą dozę niepokoju. Pragnę słowa, które rozjaśni – jak wschodzące słońce ciemność nocy.
Wprowadzenie 2: prosić o łaskę przyjęcia i posługiwania się Bożym słowem.
Na początek przeczytam tekst ewangelii: Mt 4,1-11
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem”. Lecz On mu odparł: „Napisane jest: “Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: »Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Odrzekł mu Jezus: „Ale jest napisane także: “Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: “Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.
Co i kogo słuchacie?
…spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy (por Rdz 3). Nasłuchała się, a potem spostrzegła. Jakże ważne jest by słuchać – ważniejsze kogo, co…! Bo mamy zderzenie. Słuchanie Bożego słowa owocuje doświadczeniem raju. Słuchanie podszeptów złego ducha skutkuje upadkiem. To pierwsze jest słuchaniem nie zawsze łatwym. Drugie zaś wydaje się być słodkie jak miód, a kończy się goryczą w ustach i sercu.
Czy to pogoń za wiedzą kierowała sercem niewiasty? Czy też raczej owo będziecie jak Bóg w kluczu szatańskim? Skoro pozwoliła na wątpliwości w sercu to czyż nie jest to brak świadomości (zapomnienie), że od Boga pochodzi, że jest Jego dzieckiem? W tym właśnie zakorzenia się odwieczna pokusa.
Niekoniecznie to, co widzę jako piękne, dobre i rozkoszne takie jest w rzeczywistości. Dziś „dobrze” pakuje się produkty, które chce się sprzedać, a kupujemy z lubością „kota w worku”. Prośmy więc o łaskę dobrego, Bożego patrzenia na świat i to, co on nam podsuwa.
Pustynia, głody i apetyty
Tam, gdzie jest doświadczenie pustyni tam także jesteśmy kuszeni przez diabła. A przecież pustynia to przestrzeń codzienności. Jest trudnym środowiskiem do przeżycia. Trzeba odwagi i pokory, by ją podjąć, by na nią wejść i na niej żyć. Tam uczymy się tego, co konieczne i niezbędne. Na pustyni bowiem nie ma „miejsca” na to, co zbędne. Świat kusi nas pokusą, że na wyjście na pustynię musi być „obładowane” całym możliwym sprzętem. Jednakże nie daje tego, co najważniejsze, bo nie daje wody. Świat rozbudza apetyty, których i tak człek zaspokoić nie może. Nie, świat nie rozbudza głodów. Rozbudza apetyty, które stają się uzależnieniem, a w tym – jak dobrze wiemy – człek nie umie powiedzieć sobie nie. Odczuwa konieczność (przymus) „brania”.
Ojciec zaś w Synu i przez Niego uczy nas konieczności „dawania”. On dał i daje nam wszystko! Nie rozbudza apetytów. Nie dokłada do ogniska, które się już pali, bo wtedy rozdmucha się do wymiarów poza kontrolą.
Wystarczy zadać sobie proste pytanie: kiedy odczułem ostatnim razem głód? I czym był on spowodowany? Rozbudzonymi apetytami czy brakiem czegoś witalnego? Nie pościmy, bo apetyty nie pozwalają na to, bo z igły robią widły. Sieją w nas strach, wzbudzają lęk. Myślę, że o wiele żwawiej byśmy chcieli z kamieni (z)robić chleb do zaspokojenia rozbudzonych apetytów.
Właściwe spojrzenie
Nie potrzeba wszystkiego mieć, nie trzeba wszystkiego spróbować. Zastanów się ile rzeczy/spraw mógłbyś zostawić, bo są zbędne, zbyteczne i bez których możesz żyć?! Albowiem mając to, co najważniejsze wszystko inne jest uporządkowane. Jedno zdanie winno rozbrzmiewać: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.
Po co się rzucać w dół? To przecież samobójstwo. Rzucenie się z otwartymi ramionami w posiadanie skończy się roztrzaskaniem o skały. Nie ma „wiecznej” władzy. To jest wystawianie Boga na próbę. Nieokiełznana pogoń za zaspokajaniem apetytów, nie słuchanie Boga prowadzi do próbowania Go. Ile to dziś próbowania, które uprzedmiotowia drugiego człowieka?
Z dołu do góry, bo rysuje się bardzo wysoka góra, na pierwszy rzut oka łatwa do zdobycia i „kusząca” wszystkimi królestwami świata oraz ich przepychem. Jak łatwo upaść i oddać pokłon złemu! Jak trudno zgiąć kolana przed Bogiem! Weź sobie do serca słowo Boże: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy diabeł opuszcza, a aniołowie przystępują i troszczą się o nas ucząc właściwej służby.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ