Składać czyli mieć skład – przestrzeń, w której przechowuję. I nie chodzi o twarde dyski komputerów czy nośniki danych. Te dziś są, a jutro ich nie ma lub też trudno je odczytać. Czytają werset za wersetem opisu ewangelicznego męki i śmierci Pana Jezusa mamy poukładane, a nawet poskładane, a jednak wszystko się wymyka z naszych rąk. I to jest klucz.
Jeśli w naszych rękach to nie obejmiemy. Choć ramiona by chciały to objąć nie mają takiego zasięgu. Pojemność dłoni jest tak mała. Co się w nich mieści? Inne dłonie w geście oddania, zawierzenia szczególnie wtedy, gdy nic nie rozumiemy. Jakże w tym świetle rozbrzmiewa modlitwa Pana Jezusa właśnie na krzyżu wypowiedziana, tuż przed skonaniem: Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego.
Oto najpewniejsze miejsce! Albowiem w rękach Ojca wszyscy się zmieszczą i wszystko się zmieści. I na dodatek zostanie zachowane na wieki. I już nie trzeba będzie specjalnych czytników. Powie w Izajaszu wyryłem cię na obu mych rękach. Jestem niezapomniany. Nawet gdyby moja mama o mnie zapomniała, gdybym ja sam o sobie zapomniał, to Bóg nigdy nie zapomni.
Składam to wszystko jak puzzle, bo mam obraz – Jezusa Chrystusa miłosiernego. Ten wileński, na którym tylko ciemność i On. Gdyby Go tam nie było to zostałaby ciemność i pochłonęłaby mnie. Jak dobrze, że On jest! W świetle rozważanej męki objawia mi się jako niewyobrażalny dla ludzkiego sposobu pojmowania, a co za tym idzie nie do ogarnięcia.
Małe dziecko jeśli coś trudnego się wydarzy potrzebuje jednego – przytulenia, znalezienia się w ramionach kogoś, kto je kocha. Kogoś, kto powtórzy będzie dobrze. Boli wyobraźnia. Ból sprawia pamięć. Jednak rozum i wola chcą być, bo instynktownie (zmysł wiary) wyczuwają, że trzeba tu być, że trzeba w tym uczestniczyć. Z bliska czy z daleka, z łzami w oczach czy w niemocie tego, co się wydarzyło. Nie poskładam jeśli nie będę miał w rękach elementów.
Składam to wszystko zgodnie z instrukcją. A jest nią Jezus Chrystus. Wypowiedział w czasie Ostatniej Wieczerzy mandatum, po tym jak uczniom obmył stopy. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Oto instrukcja obsługi. Jeśli zgodnie z nią się składa urządzenie i używa to będzie funkcjonowało długo i dobrze.
A zaczynam to składanie od złożenia mego serca w dłoniach Jezusa! Osądzonego, ubiczowanego, ukrzyżowanego. Trzy słowa, a kryje się za nimi cały długi ciąg osób i wydarzeń dotykających Syna Bożego. W którym z nich teraz się odnajduję? Jako ten, kto osądza czy jest osądzany? Biczuje czy jest biczowany? Krzyżuje czy jest krzyżowany? Bo to działa we dwie strony.
Składam w swym sercu (w skarbcu!) każde słowo wypowiedziane dla mnie i gest uczyniony dla mnie, każdą kroplę Przenajdroższej Krwi przelanej za i dla mnie – tej Drogi. Św. Ignacy Loyola zaleca, by smakować, by nie było tego wiele, bo nie wielość, a smakowanie nasyca duszę.
Składam na koniec Jego umęczone ciało na łonie Jego i mojej Matki, Tej, która od samego początku w swym sercu składała wszystkie słowa i wydarzenia i rozważała je… Ona się nimi syciła. Jestem złożony u stóp Pana jak chusta i płótno porankiem zmartwychwstania.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ