Tekst ewangelii: Mk 14, 22-25
W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, Jezus, gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: “Bierzcie, to jest Ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: “To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym”.
Przymierze serc(a)
Ojciec (wy)dał swego Syna Jednorodzonego. Tenże Syn objawił nam nieskończoną miłość Boga do człowieka. To właśnie Jezus Chrystus jest zapowiedzianym przez proroka Ezechiela (Jr 31, 31-34) nowym Przymierzem, tak mocnym, że nic nie może go złamać. Nie chodzi o traktaty międzypaństwowe. Te są i znikają, bo ludzie lubią zmieniać sprzymierzeńców.
To nowe przymierze dokonuje się w wymiarze najgłębszym tj. duchowym (a obejmuje każdy wymiar człowieczy także ciało i psychikę): Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Syn Boży żyje w tak głębokiej relacji z Ojcem. Tak więc przymierze nie jest umową, a wejściem i byciem w relacji z Tym, który chce być ze mną w przymierzu.
To relacja wzajemnej miłości (nie uzależnienia!) – a wiadomo, że w miłości jest też wzajemna zależność (bez ubezwłasnowolnienia czy zniewolenia!). Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem. Nie ma tu będę waszym władcą, a wy moimi niewolnikami. Sam wydał siebie za nas, swoich sprzymierzeńców.
Poznany i poznani
W tym przymierzu zawartym w Synu i przez Syna nie ma klauzul czy akapitów pisanych małym druczkiem. Tu nie ma żadnej papierologii, pieczątek, podpisów. Tu jest samo życie, w wszystkich jego płaszczyznach i współzależnościach. Cały Bóg i cały człowiek wchodzi w tę więź. I nie chodzi w ciemno czy po omacku.
Zna Tego, z którym wchodzi w przymierze i to nie po znajomości, przez drugiego czy trzeciego, a z własnego osobistego spotkania. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie. Przecież to stopień poznania sprzymierzeńca decyduje o stopniu wejścia w przymierze. Jeśli znam mało to i mało wiedzieć będę. Bóg nie chce nieświadomych dzieci. Dzieli się wszystkim!
Jedną z fundamentalnych płaszczyzn tegoż poznania jest fakt, że opuszczono nam występki i że Bóg o grzechach naszych nie będzie już wspominał. To nie, że ich nie było. On wziął je na siebie w Synu – poniósł nasze grzechy na drzewo krzyża. W tym przymierzu to Bóg jest i pozostaje wiernym do końca.
Boża wierność
Ta wierność objawia się w dniach Paschy Pana. Wydarzenie z pierwszego dnia Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, które dokonało się w Wieczerniku. Oto Pan Jezus, Syn Boży, Najwyższy i Wieczny Kapłan daje siebie w ofierze w darze Eucharystii, której ukoronowanie dokonało się dzień później na Golgocie.
W przymierzu z nami Bóg staje się pokarmem – Chlebem na życie wieczne. Rzekłbym, bierze wszystko w swoje ręce – czyż chleb nie oznacza wszystkiego? – błogosławi, łamie i (wy)daje. Czasami odnosi się wrażenie, iż jest to przymierze jednostronne. Że my, ludzie łamiemy jest systematycznie, ale… na szczęście nieskutecznie. On ciągle je odnawia.
Do nas kieruje jedno zaproszenie: To czyńcie na Moją pamiątkę… Syn nie jest nieosiągalny, gdzieś w chmurkach czy oparach absurdu. Żywy, prawdziwy i realny. W rzeczywistej obecności Chleba. I zaprasza nas do wejścia w to przymierze, wszak przyjmując Go w Komunii św. stajemy się uczestnikami tej Tajemnicy.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ