Pry(z)mat patrzenia – Mateuszowe pięciominutówki na środę 24 lipca 2024

Tekst ewangelii: Mt 13, 1-9

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: “Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!”


Usiadł nad jeziorem


To stwierdzenie, iż usiadł nad jeziorem wskazuje na perspektywę, która się otwiera, przed którą stoimy. Jezioro Galilejskie jest olbrzymie (jak na uwarunkowania geograficzne Ziemi Świętej), a więc wpatrując się w horyzont dotyka nas nieskończoność, bo… nie wiemy, co się znajduje tam, za widnokręgiem.

To jest w nas. Zachwycamy się, gdy docieramy na szczyt góry, z której rozciąga się widok. Porusza nas zachodzące słońce nad morzem. Po prostu w naturze człowieka wpisana jest przestrzeń i otwartość na nią. To zaproszenie, byśmy w nią weszli i to nie Ikarowym lotem, ale bardziej jak pisklę orła wyrzucone z gniazda po to, by zaczęło fruwać.

By to się dokonało trzeba wyjść z domu. Nie chodzi o porzucenie  domu, ale o samo wyjście. Bez exodusu nie dojdziemy do ziemi obiecanej. Bo istnieje możliwość zasiedzenia się i nie widzenia niczego poza swoim. Także można wpaść w wir Marty, który porywa i wciąga nie pozwalając widzieć tego, co najważniejsze.


Spotkanie z tłumami


Dzięki takiemu wyjściu i stanięciu na brzegu dokonują się wspaniałe rzeczy. Nie od razu. Proste i głębokie w swej wymowie jest słowo użyte przez ewangelistę, a mianowicie wnet. Pan jest cierpliwy i czeka na brzegu wytrwale. Nie pośpiesza. Każdy w swoim czasie nadejdzie.

Otóż nadszedł czas i zebrały się koło Niego wielkie tłumy. Pociągnięte? One wyszły ze swoich kryjówek. Tak naprawdę dopiero perspektywa nieskończoności sprawia, że dostrzegamy tłumy. Każdy ma swoje. Ważne, że sprawia, że nie są anonimowe. I nawet jeśli jest ich tak wiele to… wchodzi się do łodzi, a więc nabywa dystansu.

Trzeba do tłumów podejść ze spokojem – nie wpadać w panikę. Stąd kolejny raz usiadł… zmienia się perspektywa. Bo za plecami ma widnokrąg (którym się nasycił), a przed sobą codzienność jakże tłumną. Ona natomiast oczy ma utkwione w Nim i… przez Niego w nieskończoności. Czy to, że mamy przejście od tłumy wielkie do cały lud nie świadczy o uporządkowaniu spojrzenia?


Nieskończoność w codzienności


Otóż widnokrąg nieskończoności, na który zerkamy przez Jezusa Chrystusa nie odrywa nas od codziennego życia. Więcej nawet uczy nas podejmować codzienność w jej wyrazie i pełni. Narzędziem są przypowieści – ile takowych słyszymy każdego dnia? To nie jest kategoria bajek. To ziemskie doświadczenia, z których możemy wyciągnąć wnioski i uczyć się nieustannie – nie tylko teoretycznie, lecz przede wszystkim praktycznie.

Oto siewca wyszedł siać. Czyż nie ma tu doświadczenia przestrzeni? Idzie krok za krokiem i rozsiewa. Przestrzeń pola. Zamach ręki. Ziemia pod stopami. Niebo nad głową. Dalej rozważając czy to ziarno rozsiewane nie niesie w sobie nadziei, bo bez niej po co siać? Do końca nie ma kontroli nad tym, gdzie spadnie. To nie siewniki, a ręka ludzka. Tak więc padnie i na drogę i na grunt skalisty i między ciernie, jak również tam, gdzie ma paść, na ziemię żyzną. Miejsce padnięcia określa plon. Zerowy, bo… wydziobane zostało. Słabiutki, bo cóż na skale wyrośnie? Mizerny, bo jaki ma być skoro ciernie wybujały i zagłuszyły ziarno?

Perspektywa wieczności wskazuje, że każde ma swoją rolę… i to w znaczeniu ziemi, jak i misji do wypełnienia. Nie liczy się ilość, ta bowiem jest zróżnicowana: jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Co się liczy? Raczej kto się liczy? Kto jest wiecznością, o której śnię i której pragnę?


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ