Tekst ewangelii: Łk 8, 19-21
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: “Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: “Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”.
Pocałowana klamka
Choć dostęp jest wolny i Serce Boże otwarte na oścież to nie jest łatwo dostać się do Pana Jezusa. Zapewne trzeba wyjść ku Niemu. Trzeba do Niego przyjść. Dziś wielu ludzi powtarza, że byli, ale pocałowali klamkę, a więc… obrazili się w mniejszym czy większym stopniu. Wydaje mi się, że w niektórych przypadkach to doświadczenie zamkniętych drzwi stało się usprawiedliwieniem na zerwanie relacji z Bogiem czy też nie zajmowaniem się nią.
Kto wie może pod niewłaściwymi drzwiami stanęli? Może niezbyt ochoczo nacisnęli klamkę? Nie osądzamy. Zadajemy pytania. Wszak jeszcze się nie zdarzyło, by Bóg odrzucił tego, kto do Niego przyszedł. Albowiem chodzi jeszcze o nastawienie serca i umysłu. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak to jest ważne i istotne wręcz w tymże spotkaniu.
Wartym uwagi jest powód trudności podany przez ewangelistę, a mianowicie nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Czyż nie jest to tłum przewalających się myśli o swoich planach, o innych i ich postępowaniu, o przypadkach, które słyszałem? Przecież w tabunie pędzącego stada nie da się zatrzymać i zastanowić. W pędzie nie ma czasu na refleksję.
Jak i z czym przychodzę do Jezusa?
Tak więc rodzi się pytanie: Z czym przyszli do Jezusa? Z czym przychodzimy do Jezusa? Z listą zakupów (interesów)? Z karteczką żądań, które należy spełnić już, natychmiast, teraz, a najlepiej na wczoraj? Z jakim nastawieniem idę na Eucharystię, gdzie dokonuje się darowanie słowa Bożego i Ciała Pańskiego? Do jakiego Boga przychodzę? Tego wyimaginowanego przeze mnie? Czy tego prawdziwego, który objawia się w Jezusie Chrystusie?
Te i temu podobne pytanie są istotne. Bo można przyjść do Jezusa i nie dostać się do Niego – nie, nie z powodu realnych tłumów, bo takowych już nie ma w kościele, ale ze względu na nastawienie, z którym przychodzę. Jeśli takie coś się dzieje to wychodzę z doświadczeniem nie-spotkania, jak to wyżej powiedzieliśmy pocałowałem klamkę.
Można też przyjść i oczekiwać na specjalne zaproszenie, na szczególne względy czy też uprzywilejowanie. Chcemy się widzieć z Tobą, Boże, na naszych warunkach. Jeszcze raz: Do kogo przyszliśmy? Kto do kogo przyszedł? Kto jest gospodarzem?
Z uwagą i w ciszy
W refleksji pomagają nam słowa Pana Jezusa. Jest otoczony wieloma ludźmi – wręcz dla obserwatora z boku tłumami – i wydaje się, że przystęp do Niego jest utrudniony. Kimże są ci, co Go otaczają? Zapewne nie są to ochroniarze czy gwardia przyboczna. To są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.
Przyszli, aby posłuchać i nie potrzeba specjalnych względów. Gdy chcę kogoś posłuchać to znajdę sposób, by to uczynić. Słuchają z uwagą – rzekłbym by nie uronić ni kropli – i w ciszy, a więc nawet jeśli słuchaczy jest wielu to nie ma przeszkód, by słowo dotarło do serca. Tłum – wedle obserwacji tych, co chcą szczególnego traktowania skoncentrowanego na sobie – jest w rzeczywistości ludem Bożym, do którego nie przynależy się tylko i wyłącznie na mocy metryki chrztu.
Najbliższymi Jezusowi są ci, którzy słuchają i wcielają w życie, dzień po dniu, wysłuchane słowo Boże. Boże Serce zawsze jest otwarte – z Niego płyną kanały wody żywej. Z nich mamy czerpać i nimi posileni żyć wedle miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Wtedy jesteśmy jeszcze bardziej, mocniej i głębiej Jego braćmi i siostrami.
o. Robert Więcek SJ
Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ