Nie oswajać, a przejść – medytacja biblijna na wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych – 2 listopada 2024

Tekst ewangelii: Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: “Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.


Oswoiliśmy się


Niekiedy się nam wydaje, że oswoiliśmy się ze śmiercią. Cóż by to miało oznaczać? Że obłaskawiliśmy ją na tyle, że nas nie weźmie? Że przestaliśmy się jej bać? A może śmierć oswoiła nas? Daliśmy się jej oswoić? I to przez co? Przez ciągłe wieści o niej! Dziś z pozoru ludzie nie chcą mówić o umieraniu i śmierci, o przemijaniu. Dostrzegamy ten proces, ale udajemy, że go nie ma lub też że nas nie dotyczy.

Jednakże słuchając wokoło i patrząc ciągle jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o śmierci. Czy to nie jest manewr (jakże manipulujący) świata (w pojęciu św. Jana Apostoła), abyśmy przestali się przejmować faktem śmierci i konsekwencjami z niej wypływającymi? Przecież formą takiego nieprzejmowania się jest twierdzenie, że po niej nic nie ma.

Śmierć nie jest taka zła. A kto mówi o złu? Wiemy, że owocem grzechu jest śmierć. Wiemy także, że życie ziemskie kończy się wraz z jej nadejściem. Jedyną bowiem sprawiedliwością ziemską jest to, że każdy umrze. Śmierć kończy się wykopanym dołem i złożeniem doczesnych szczątek w grobie.


Z opaskami na oczach


Jakże groźne jest oswojenie? Słuchamy po raz kolejny opisu śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Taki opis oddaje doświadczenie przejścia przez bramę śmierci. Wszystko gaśnie w ową godzinę! Serce jest rozdarte przez środek. Brakuje słońca.

A zaproszenie jest jedno: Idź w stronę światła! Jeśli skupiamy się na ciemnościach – bo tak jest. Ileż zła w nas i wokół nas?! Po co wylewa się ciągle z naszych ust? Z monitorów? Ze szpalt gazet? Czy przede wszystkim o tym nie są wiadomości? Wypływa to z tego, że lękamy się zła i śmierci. Odkrywamy, że ich nie oswoiliśmy, a jeszcze gorzej, że one nas oswoiły i staliśmy się ich niewolnikami.

Dlaczego? Bo odciągnięci zostaliśmy od prawdziwego i rzetelnego, pełnego szacunku skonfrontowania się ze śmiercią. Bo ociągamy się z tym, aby to uczynić. Czy wynika to z głupoty? Raczej nie. Bardziej widzę to w ignorowaniu Boga w naszym życiu, bo zapewne jest Go mniej niż śmierci. A więc zaproszenie wspomniane wyżej wydaje się być absurdalne, bo jakże gdy ciemność spowija całą ziemię szukać światła?


W świetle wiary


Co czyni Pan Jezus w owej godzinie? Zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Oto podejście do śmierci. Ona nie jest władczynią. Ona wbrew zewnętrzności, bo po tych słowach Jezus wyzionął ducha, nie ma pełni władzy nad człowiekiem. Pan nie ogłasza, że nie ma śmierci. Nie zna śmierci Pan żywota, chociaż przeszedł przez jej wrota.

Wierzymy w Boga Ojca i w Syna, który umarł i zmartwychwstał. Przez chrzest, w którym umarliśmy złu i grzechowi, mamy udział w doświadczeniu paschalnym Jezusa Chrystusa. Dlatego śmierć nie zwycięża. Nie trzeba jej oswajać wonnościami. Z Bogiem, Dawcą życia, zawsze kamienie od grobu są odsuwane. Nie ma ciała!

I choć jesteśmy bezradni wobec śmierci i wobec zmartwychwstania to jest w nas nadzieja i to dzięki niej podnosimy głowy i ruszamy do przodu. Bez ignorowania śmierci. Ale i bez stawania się jej niewolnikami. Tylko w ten sposób usłyszeć możemy, także w doświadczanym przestraszeniu: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.


o. Robert Więcek SJ


Jeśli chciałbyś otrzymywać bezpośrednio na skrzynkę mailową to przyślij prośbę na maila: robert.wiecek@jezuici.pl


Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ