Wbrew jakże rozwiniętej mowy o dialogu i budowaniu relacji żyjemy w świecie coraz bardziej samotnym. Od początku istnienia niedobrze jest być człowiekowi samemu, dlatego został stworzony we wspólnocie i dla wspólnoty. Tworzy jej część. Jednakże lęk, który tak często paraliżuje i powoduje zatracenie zdolności rozumowania jest lękiem przed samotnością.
Jednakże samotność nie musi być przekleństwem. W każdym człowieku jest taka konieczne do życia przestrzeń samotności i trzeba się z nią oswoić i do niej przyzwyczaić. Nie na zasadzie bagatelizowania czy ignorowania. I nie na zasadzie dramatyzowania. Parafrazując maksymę św. Augustyna samotne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu.
Właśnie Ćwiczenia duchowe są okazją do wejścia w tę przestrzeń samotności, która – na pierwszy rzut oka – ani łatwa ani przyjemna nie jest. Wedle myśli św. Ignacego trzeba je dostosowywać do właściwości osób pragnących je odprawić, a mianowicie do ich wieku, wykształcenia lub zdolności (…) Podobnie wedle miary pragnienia, jakie kto żywi, by się dobrze usposobić, powinno się mu dawać to, co może mu bardziej pomóc do postępu (Ćwiczenia duchowe nr 18a). Wszak każdy przeżywa na swój sposób.
Patrząc na owoc rekolekcji Ojciec Ignacy powtarza, że normalnie postąpi on w nich tym więcej, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół i znajomych i od wszelkiej troski doczesnej, opuszczając dom. Jedzie się do domu rekolekcyjnego, by uniknąć możliwej okazji, aby tam żyć w jak największym odosobnieniu i ukryciu tak, by mógł codziennie iść na mszę i na nieszpory bez obawy przeszkód ze strony znajomych. W normalnych warunkach nie są przeszkodą, lecz rekolekcje do nich nie należą. A jeśli nawet ktoś zostaje w domu (dotyczyło to przede wszystkim zakonów) to dostaje polecenie, by przeniósł się choćby do innego pokoju (Ćwiczenia duchowe nr 20a). Jeśli wejdzie w nie wielkodusznie i z hojnością względem swego Stwórcy i Pana i złoży mu w ofierze całą swą wolę i wolność, aby Boski jego Majestat tak jego osobą, jak i wszystkim, co posiada, posługiwał się wedle najświętszej woli swojej (Ćwiczenia duchowe nr 5).
Takie odosobnienie niesie w sobie trzy główne korzyści obok wielu innych. Kiedy odłącza się od przyjaciół, znajomych i zajęć (nie zawsze uporządkowanych!) ze względu na Boga i na cel, dla którego jestem stworzony tzn. chwalić, czcić i służyć Jemu niemałą ma zasługę w oczach jego Boskiego Majestatu. To odosobnienie odsuwa od rekolektanta zaprzątnięcie głowy wieloma sprawami, a wtedy zajmuje się jedną – celem wyżej zaznaczonym – a więc pozwala mu swobodniej posługiwać się swymi władzami naturalnymi do szukania pilnie tego, czego tak bardzo pragnie. W końcu im bardziej dusza nasza jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by się przybliżyć do Stwórcy i Pana swego i dosięgnąć go. A im bardziej tak go dosięga, tym bardziej usposabia się do przyjmowania łask i darów od jego Boskiej i najwyższej Dobroci (Ćwiczenia duchowe nr 20a).
Tak więc nie jest szukanie sposobności do bycia sam-ze-sobą, w pustce samotności. To wejście w spotkanie z Tym, który jest samą pełnią. To szukanie bycia w samotności, która syci i napełnia, nawet jeśli jej zewnętrzność straszy. Wszak nigdy nie jesteśmy sami. Rekolekcje są pomocą w odkrywaniu tego.
o. Robert Więcek SJ
Teksty do propagowania z zaznaczeniem Autora, ale nie w celach komercyjnych. Copyright © o. Robert Więcek SJ